Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wprawdzie w chwili oddawania tego numeru “Tygodnika" do druku dokument nie został jeszcze oficjalnie opublikowany (zapewne ukaże się w ostatnich dniach listopada), ale w mediach już wrze. Burzę wywołała agencja informacyjna ADISTA, która - sobie tylko znanymi kanałami - zdobyła jego włoski tekst. 22 listopada umieściła go w internecie, błyskawicznie też ukazały się (nieoficjalne) przekłady, a w ślad za nimi - pierwsze gorące komentarze. Wprawdzie rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej nie potwierdził ani nie zaprzeczył autentyczności tekstu, potwierdziły ją jednak źródła watykańskie.
Sześciostronicowa “Instrukcja o kryteriach rozpoznawania powołania w odniesieniu do osób ze skłonnościami homoseksualnymi w kontekście ich przyjęcia do seminarium i dopuszczenia do święceń kapłańskich" nosi datę 4 listopada 2005 r. Benedykt XVI zaaprobował dokument 31 sierpnia i polecił go opublikować. Pod “Instrukcją" widnieje podpis kard. Zenona Grocholewskiego, prefekta Kongregacji.
Dokument stwierdza, że na homoseksualizm należy patrzeć przez pryzmat uczuciowej dojrzałości kandydata. “Taka dojrzałość - czytamy - pozwoli mu wejść we właściwe relacje z mężczyznami i kobietami, rozwijając w nim prawdziwy zmysł duchowego ojcostwa w odniesieniu do kościelnej wspólnoty, która będzie mu powierzona". W tym kontekście dokument rozróżnia - za Katechizmem Kościoła Katolickiego - “akty" i “skłonności" homoseksualne.
“Instrukcja" przypomina, że - według Biblii - akty homoseksualizmu są “poważnym zepsuciem", a Tradycja zawsze uważała je za niemoralne i przeciwne prawu naturalnemu. W konsekwencji nigdy nie będą zaaprobowane. Z kolei głęboko osadzone skłonności homoseksualne, znamienne dla niektórych mężczyzn i kobiet, także są obiektywnie nieuporządkowane. Tu należy jeszcze wyróżnić homoseksualne skłonności stanowiące jedynie symptom przejściowych problemów wieku dojrzewania: “Te skłonności muszą być przezwyciężone przynajmniej na trzy lata przed święceniami diakonatu".
Osobom homoseksualnym - podkreśla Kongregacja - należy okazywać szacunek i delikatność oraz unikać pod ich adresem jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Jednakże nie jest dyskryminacją niedopuszczanie ich do kapłaństwa, ponieważ powołanie kapłańskie nie jest prawem, ale darem Bożym i jako takie nikomu nie przysługuje. Tym samym nie wystarcza samo przeświadczenie o tym, że zostało się powołanym. Dar kapłaństwa otrzymuje się bowiem “przez Kościół, w Kościele i dla posługi Kościoła", a to oznacza, że właśnie Kościół określa warunki przyjmowania sakramentu i decyduje, czy konkretny kandydat zostanie kapłanem.
Boży dar kapłaństwa zakłada właściwą relację między księdzem a mężczyznami i kobietami, tymczasem - stwierdza “Instrukcja" - homoseksualiści “znajdują się w sytuacji, która w poważnym stopniu utrudnia im właściwe relacje z mężczyznami i kobietami. Nie należy ukrywać negatywnych konsekwencji, które mogą wynikać z wyświęcania osób z głęboko osadzonymi skłonnościami homoseksualnymi".
Osobistą odpowiedzialność za właściwe rozeznanie powołania ponosi biskup miejsca, przełożony generalny zakonu, jak też rektor seminarium i seminaryjni animatorzy. “W przypadku jakiejkolwiek poważnej wątpliwości nie można dopuszczać do święceń" - ostrzega Kongregacja. Przy tym “sam kandydat w pierwszym rzędzie jest odpowiedzialny za własną formację", dlatego “poważną nieuczciwością z jego strony byłoby ukrywanie przez niego homoseksualności, by bez względu na wszystko dotrzeć do święceń".
Anonimowy przedstawiciel Watykanu powiedział, że w liście towarzyszącym “Instrukcji" nie kwestionuje się ważności święceń udzielonych wcześniej osobom ze skłonnościami homoseksualnymi, ale zarządza się, aby nie wybierać ich na rektorów i animatorów seminaryjnych. “Logiczną konsekwencją - stwierdził kurialista - jest, aby osobista sytuacja tych, którzy są zaangażowani w formację seminaryjną, pozostawała w zgodzie z przedłożonymi normami".
“Instrukcja" spotkała się z różnymi ocenami: jedni przyjęli ją ze zrozumieniem i wdzięcznością, inni skrytykowali, niektórzy okrzyknęli wręcz przejawem dyskryminacji. Charakterystyczne, że bez względu na ogólną ocenę w wielu komentarzach podkreśla się niejasność i brak precyzji języka “Instrukcji". Jeden z biskupów w rozmowie z katolicką agencją CNS powiedział, że dokument mówi o ważnych sprawach, ale jest tak napisany, że może rodzić nieporozumienia.
I tak nie wyjaśnia kilku zasadniczych kwestii, np. co to są skłonności homoseksualne “głęboko osadzone"? Na czym polega różnica między skłonnościami głęboko osadzonymi a skłonnościami wieku dojrzewania? Na czym ma polegać “przezwyciężenie" skłonności homoseksualnych wieku dojrzewania i dlaczego miałoby się ono dokonać minimum trzy lata przed święceniami diakonatu? Za pomocą jakich kryteriów odpowiedzialni za formację seminaryjną mieliby orzekać o emocjonalnej zdatności kandydata do kapłaństwa? Dlaczego dokument nic nie mówi o testach psychologicznych? Co to znaczy “wspierać kulturę gejowską"?
Niektórzy księża o skłonnościach homoseksualnych, którzy żyją w czystości, stwierdzili, że wedle “Instrukcji" zdają się być “kapłanami drugiej kategorii". O. Timothy Radcliffe, poprzedni generał zakonu dominikanów, napisał, że w świetle współpracy z wieloma biskupami, księżmi i zakonnikami nie ma wątpliwości, “iż Bóg powołuje homoseksualistów do kapłaństwa, i są oni wśród najbardziej oddanych i wielkich księży, jakich spotkałem. Tak więc żaden taki ksiądz przekonany o swoim powołaniu nie powinien myśleć, że dokument widzi w nim księdza z defektem". Jeśli Bóg powoływał dotychczas homoseksualistów do kapłaństwa, to - pytali niektórzy komentatorzy, w tym księża - dlaczego teraz miałby tego zaniechać? “Instrukcja" kładzie akcent na formację do celibatu i czystości - zakładając, że osoby o orientacji homoseksualnej mogą zachowywać celibat i czystość, ale ostatecznie zdaje się uzależniać dopuszczenie do kapłaństwa od samej orientacji. Co w takim razie jest naprawdę istotne: zachowanie celibatu i czystości czy orientacja? - pytano w komentarzach.
Niektórzy wyrazili przekonanie, że nieprecyzyjny język dokumentu jest skutkiem impasu w zespole jego autorów, ale może być też zamierzony, bo umożliwia późniejsze uzupełnienia i korekty. W tym kontekście zwraca się uwagę na formalną rangę “Instrukcji": Benedykt XVI, owszem, ogólnie ją zaaprobował, ale nie dokonał tego “w specjalnej formie" (forma specifica). Jak wyjaśnił przedstawiciel Watykanu w rozmowie z CNS, dokument pieczętuje autorytet Kongregacji Wychowania Katolickiego, ale nie samego Papieża. “Instrukcja" - dodał - odzwierciedla i interpretuje prawo kanoniczne, ale go nie przewyższa.