Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Miał pasjonujące życie. Można powiedzieć, że w sam raz na jeden z tych hollywoodzkich filmów o twardych facetach, którzy zawsze dają sobie radę.
Ale z dala od Hollywood, jego droga była boleśnie typowa - i polska. Harcerstwo, II wojna światowa, konspiracja i aresztowania, NKWD i łagry, armia Andersa, potem udział w kolejnych walkach, w tym o Monte Cassino. A potem - życie na emigracji.
Ilu jest, ilu było z tamtego pokolenia takich jak on? Zbyt wielu - z trudnymi wyborami, z tragicznymi historiami i z głębokim poczuciem, że obowiązek jest najważniejszy. Tam, na Zachodzie, gdzie żył - trudno to czasem zrozumieć. Do trudnego życia dochodziło więc z pewnością poczucie samotności i obcości, tam, daleko od Ojczyzny. Chwila, gdy został prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, była zapewne dla niego kolejnym momentem, gdy podjął obowiązek wobec Polski - nawet jeśli już wtedy, kilkadziesiąt lat po 1945 r., czyli po chwili, gdy alianci zachodni odwrócili się plecami do niedawnych sojuszników i przestali uznawać władze RP w Londynie - podtrzymywanie tych funkcji miało głównie wymiar symboliczno-moralny.
Jest coś porażającego i symbolicznego w fakcie, że Ryszard Kaczorowski zginął w drodze do Katynia - właśnie ze względu na cały swój życiorys i na świadomość licznych tragedii Polaków, politycznych i osobistych, które przez całe swoje życie oglądał.
Urodzony w 1919 r. w Białymstoku, przed wojną został instruktorem harcerskim - to ukształtowało go jako człowieka. Kiedy wybuchła wojna, harcerstwo zaprowadziło go wprost do konspiracji: tworzył Szare Szeregi pod okupacją sowiecką. W 1940 r. aresztowany przez NKWD, został skazany na karę śmierci; wyrok zamieniono na 10 lat w łagrach. Z Kołymy wydostał się do armii Andersa. Przeszedł całą drogę wojenną II Korpusu - i podobnie jak ogromna większość jego żołnierzy nie zdecydował się na powrót do opanowanej przez komunistów Polski.
Po wojnie, na emigracji w Wielkiej Brytanii, mógł znów powrócić do harcerstwa. W 1989 r. - roku wielkich przemian - historia znów wtrąciła się w jego życie: objął stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, aby wkrótce potem, w 1990 r., przekazać insygnia prezydenckie II Rzeczypospolitej (wśród nich insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski) pierwszemu prezydentowi wybranemu w wolnych wyborach: Lechowi Wałęsie. Może miał poczucie ulgi i satysfakcji, że doczekał takiej chwili. Potem często bywał w Polsce, również w rodzinnym Białymstoku. Aktywny, zawsze zainteresowany tym, co działo się w kraju. W Katyniu, w 70. rocznicę tej zbrodni, nie mogło go nie być.