Jeden z pokolenia

Ryszard Kaczorowski

13.04.2010

Czyta się kilka minut

Miał pasjonujące życie. Można powiedzieć, że w sam raz na jeden z tych hollywoodzkich filmów o twardych facetach, którzy zawsze dają sobie radę.

Ale z dala od Hollywood, jego droga była boleśnie typowa - i polska. Harcerstwo, II wojna światowa, konspiracja i aresztowania, NKWD i łagry, armia Andersa, potem udział w kolejnych walkach, w tym o Monte Cassino. A potem - życie na emigracji.

Ilu jest, ilu było z tamtego pokolenia takich jak on? Zbyt wielu - z trudnymi wyborami, z tragicznymi historiami i z głębokim poczuciem, że obowiązek jest najważniejszy. Tam, na Zachodzie, gdzie żył - trudno to czasem zrozumieć. Do trudnego życia dochodziło więc z pewnością poczucie samotności i obcości, tam, daleko od Ojczyzny. Chwila, gdy został prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, była zapewne dla niego kolejnym momentem, gdy podjął obowiązek wobec Polski - nawet jeśli już wtedy, kilkadziesiąt lat po 1945 r., czyli po chwili, gdy alianci zachodni odwrócili się plecami do niedawnych sojuszników i przestali uznawać władze RP w Londynie - podtrzymywanie tych funkcji miało głównie wymiar symboliczno-moralny.

Jest coś porażającego i symbolicznego w fakcie, że Ryszard Kaczorowski zginął w drodze do Katynia - właśnie ze względu na cały swój życiorys i na świadomość licznych tragedii Polaków, politycznych i osobistych, które przez całe swoje życie oglądał.

Urodzony w 1919 r. w Białymstoku, przed wojną został instruktorem harcerskim - to ukształtowało go jako człowieka. Kiedy wybuchła wojna, harcerstwo zaprowadziło go wprost do konspiracji: tworzył Szare Szeregi pod okupacją sowiecką. W 1940 r. aresztowany przez NKWD, został skazany na karę śmierci; wyrok zamieniono na 10 lat w łagrach. Z Kołymy wydostał się do armii Andersa. Przeszedł całą drogę wojenną II Korpusu - i podobnie jak ogromna większość jego żołnierzy nie zdecydował się na powrót do opanowanej przez komunistów Polski.

Po wojnie, na emigracji w Wielkiej Brytanii, mógł znów powrócić do harcerstwa. W 1989 r. - roku wielkich przemian - historia znów wtrąciła się w jego życie: objął stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, aby wkrótce potem, w 1990 r., przekazać insygnia prezydenckie II Rzeczypospolitej (wśród nich insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski) pierwszemu prezydentowi wybranemu w wolnych wyborach: Lechowi Wałęsie. Może miał poczucie ulgi i satysfakcji, że doczekał takiej chwili. Potem często bywał w Polsce, również w rodzinnym Białymstoku. Aktywny, zawsze zainteresowany tym, co działo się w kraju. W Katyniu, w 70. rocznicę tej zbrodni, nie mogło go nie być.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2010