Jeden Izrael to za mało. Jak zaprowadzić pokój między Żydami

Idea Ruchu Separacji jest prosta: rozdzielić świeckie państwo żydowskie od konserwatywno-religijnego i zaprowadzić pokój między Żydami. Ten postulat znajduje spore społeczne poparcie.

06.08.2023

Czyta się kilka minut

Jeden Izrael to za mało
Ortodoksyjni żydzi przed obozowiskiem protestujących przeciw zmianom w sądownictwie. Jerozolima, 23 lipca 2023 r. / DAR YASKIL / GETTY IMAGES

O tym, że sprawy w Izraelu zaszły za daleko, nikogo tu nie trzeba już przekonywać. Polityczny pat, w jakim państwo znajduje się od kilku lat, oraz gigantyczne protesty trwające od stycznia, gdy władzę objął ultraprawicowy rząd Beniamina Netanjahu, podłamały i tak już podzielone społeczeństwo. Planowana przez rząd reforma sądownictwa i uchwalenie tzw. pierwszego prawa, które pozwala uniemożliwić odwołanie się Sądu Najwyższego od decyzji rządu i parlamentu, okazały się gwoździem do trumny. Izraelscy liberałowie twierdzą, że walczą teraz o swoją przyszłość w kraju.

Wielu z nich deklaruje chęć wyjazdu. Z niepokojem obserwuje to Nitzan Amit, 33-letni pracownik giełdowy i absolwent politologii, który kilka miesięcy temu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Państwa bez granicy 

– Jestem syjonistą, urodziłem się w Izraelu, podobnie jak moi rodzice i dziadkowie, i nie chcę stąd wyjeżdżać – mówi Amit „Tygodnikowi”. – Izraelskie społeczeństwo poróżniło się tak bardzo, że nie umiemy już razem żyć. Jeśli natychmiast czegoś nie zrobimy, to doprowadzimy do jego upadku. Świeccy wyjadą, religijni zostaną, a gospodarka się pogrąży.

Analizując historię tendencji separatystycznych w Europie, Amit doszedł do wniosku, że sens miałoby podzielenie Izraela na dwa żydowskie państwa: liberalne i zsekularyzowane – oraz konserwatywne i religijne. Koncepcję rozrysował na mapie: państwo liberalne – Nowy Izrael – miałoby stolicę w Tel Awiwie, obejmowałoby region centralny z metropolią Tel Awiwu (Gusz Dan) oraz północ Izraela. Z kolei państwo konserwatywno-religijne – Juda – ze stolicą w Jerozolimie obejmowałoby Judeę i Samarię oraz południe obecnego terytorium kraju. Państwa nie miałyby fizycznych granic i współpracowałyby w wielu dziedzinach. Religijni mieszkańcy Nowego Izraela nie musieliby się przenosić do Judy – musieliby jednak zaakceptować obowiązujący w tym kraju rozdział religii od państwa.

Pół roku temu Amit stworzył na Face-booku grupę Ruch Separacji. Dziś liczy ona 40 tys. członków, a ponad 50 osób zaangażowało się w aktywną pracę w celu zawiązania organizacji. Na razie zwolennicy separacji nie mają wsparcia finansowego, a ich praca opiera się na wolontariacie.

Inicjatywa przykuła uwagę mediów, które chętnie podjęły publiczną debatę nad pomysłem podziału kraju. Amit zlecił przeprowadzenie dwóch badań opinii społecznej. Wynikło z nich, że pomysł wspiera – lub przynajmniej się mu nie opiera – aż jedna trzecia społeczeństwa.

– To utopijna idea skrojona na miarę dystopijnej rzeczywistości, której staliśmy się częścią. Ale z Teodora Herzla też się śmiali, gdy zaproponował powstanie państwa żydowskiego – mówi założyciel Ruchu Separacji.

 

Co nas łączy 

Pomysł rozdziału społeczeństwa wcale nie jest nowy. Od dekady w Izraelu pojawiają się koncepcje utworzenia federacji. Podziały społeczne właściwie od początku jego istnienia przebiegają w Izraelu według tak wielu linii – politycznych, religijnych, pochodzenia, kulturowych – że nie sposób oczekiwać braku tarć.

Nitzan Amit: – Niewiele tak naprawdę nas łączy. Idea, że jako Żydzi musimy się chronić – bo tego nauczyła nas historia – oraz miłość do ziemi Izraela. Poza tym większość idei, wartości każdy rozumie inaczej. Mówimy na przykład, że Izrael jest „żydowską demokracją”, ale zarówno „żydowskość”, jak i „demokrację” każdy zdefiniuje inaczej. Nie mamy też konstytucji, więc nawet zasady tej demokratycznej gry nie są dla nas jasne. Jak możemy sprawnie zarządzać krajem, tak bardzo się różniąc i nie rozumiejąc?

Choć zaproponowany podział kraju rozwiązuje problemy liberalnych izraelskich elit, generuje też nowe. Te zaś, z którymi Izrael zmaga się dzisiaj, wyrzuca poza orbitę swoich zainteresowań. Oczekując zarządzania krajem Juda od społeczności ­ haredim – religijnej – postawiłby przed nią wymagania, którymi ona sama nie jest zainteresowana, jak stworzenie aktywnego rynku pracy czy silnej armii. Rozwiązanie „dwupaństwowe” podgrzałoby też bliskowschodni konflikt, np. poprzez udział osadników w zarządzaniu krajem Juda.

Amit, twórca zamieszania, uważa jednak, że stworzenie dwóch żydowskich państw wyszłoby na dobre wszystkim. Ostatnio coraz częściej odbiera telefony od haredim
. Mówią mu, że interesuje ich koncepcja podziału. I pytają, czy mimo przynależności do religijnej wspólnoty mogliby jednak zamieszkać w świeckim Nowym Izraelu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. w 1987 r. w Krakowie. Dziennikarka, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego” z Izraela, redaktorka naczelna polskojęzycznego kwartalnika społeczno-kulturalnego w Izraelu „Kalejdoskop”. Autorka książki „Polanim. Z Polski do Izraela”, współautorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Jeden Izrael to za mało