Jazda na wstecznym. Anita Piotrowska o filmie „Sytuacja awaryjna”

Dobrze czasem zobaczyć, z czego śmieją się nasi bliscy i zarazem dość odlegli kulturowo sąsiedzi. Zwłaszcza że czeskich filmów u nas ostatnio jak na lekarstwo

10.07.2023

Czyta się kilka minut

 Kadr z filmu „Sytuacja awaryjna” / MATERIAŁY PRASOWE AURORA FILMS
 Kadr z filmu „Sytuacja awaryjna” / MATERIAŁY PRASOWE AURORA FILMS

Jeszcze nie tak dawno zazdrościliśmy czeskiemu kinu niemal wszystkiego – jego autentyzmu, humanizmu, surrealizmu… W tym samym czasie Czesi zazdrościli naszym filmom różnorodności, powagi, odwagi w mierzeniu się z historycznymi komplikacjami. Pewnie dlatego teraz, podczas oglądania „Sytuacji awaryjnej”, gdzie Jiří Havelka znowu przygląda się z ukosa swoim ziomkom, powraca pytanie: jak wyglądałby film o pasażerach pociągu bez specjalnego nadzoru w polskim wydaniu? Bo czeskiemu filmowi szczypta smarzowszczyzny, czyli większej drapieżności i ekscesu, by nie zaszkodziła.

Bez wątpienia łączy nas brak zaufania do państwowych kolei, w tym przypadku regionalnych. Oto jednowagonowy pociąg z Kolešovic do Chrášťan staje w szczerym polu, maszynista znika bez wieści, a pojazd „autonomicznie” rusza dalej – tyle że w przeciwnym kierunku. Na dodatek nie działa w nim hamulec bezpieczeństwa, drzwi są zablokowane, telefony komórkowe zaś jak na złość odmawiają pasażerom posłuszeństwa.

Tymczasem na pokładzie mamy istną menażerię, złożoną z pozornie ogranych, acz mało przyjemnych typów. Jest więc ponure małżeństwo w kryzysie, wścibska paniusia, trzech początkujących rockmanów, samotna matka z dzieckiem, przemądrzały chłopczyk bez opieki i zapalony myśliwy. Żebyśmy nie mieli wątpliwości, iż oglądamy prawdziwy „czeski film”, wśród podróżnych znalazł się także posępny właściciel zakładu pogrzebowego, kombatant z II wojny światowej czy dziewczyna z centrum handlowego przebrana za papugę.

Nic zatem dziwnego, że chociaż pojazd jedzie z prędkością pięciu kilometrów na godzinę i jest jedynym na tej trasie, reakcje na pokładzie eskalują z każdą minutą. Młodzi oglądacze horrorów dopatrują się w awarii działania sił paranormalnych, zwolennicy teorii spiskowych – zamachu terrorystycznego z udziałem arabskich islamistów. A dokąd ten uciekający pociąg zawiezie nas?

Jedną z pośrednich stacji będzie myśl nienowa, że ci wszyscy karykaturalni ludzie, prześcigający się we wzajemnych uprzedzeniach, pouczeniach i mikroagresjach, są tak naprawdę poczciwcami i będąc w krytycznym położeniu odsłonią przed nami swoją lepszą stronę. Po drodze utwierdzimy się w przekonaniu, że bez względu na domniemane niebezpieczeństwo, w jakim znaleźli się bohaterowie filmu, zawsze znajdą się tacy, którzy na „sytuacji awaryjnej” próbują zbić kapitał. Na przykład wykorzystać ją politycznie, co robi miejscowy wojewoda w związku ze zbliżającymi się wyborami, bądź zmonetyzować ją za pomocą mediów społecznościowych, jak pewna influencerka, która przypadkiem stała się świadkinią zdarzeń. W końcu lęki i lajki to dzisiaj równie cenna waluta. Tyle że obok cynicznych graczy natychmiast pojawiają się na ekranie czescy swojacy: zawiadowcy chodzący niczym w zegarku, ochotnicza straż pożarna, różnej maści sympatyczni piwosze. „Kochajmy się” i atmosfera festynu przykrywa ewentualne napięcia.

Albowiem czeski pociąg widmo nie ma na celu zmasakrować kogokolwiek i za to między innymi kochamy kino zza Olzy. Nawet zbitka tożsamościowa w postaci uwielbiającego polowania ksenofoba musi dopatrzyć się w nim równego gościa, a groteskowa zrazu mężatka, dla niepoznaki popijająca procenty z termosu, zaskoczy trzeźwością osądów i finalnie zasłuży na głębokie współczucie. Bo Havelka wzorem wielu swoich poprzedników nie tylko ociepla czy wręcz infantylizuje, ale też problematyzuje swoje postacie, w myśl wygłaszanej tu maksymy „nie oceniaj książki po okładce”. I szkoda, że jego komedia nie robi tego konsekwentniej, z bardziej chwackim przegięciem. Owszem, w celebrowaniu nieistotności kryją się okruchy jakiejś prawdy o ludziach, lecz społeczno-polityczna satyra wypada nazbyt pluszowo. W polskim filmie prawdopodobnie gaz wciśnięty byłby dużo mocniej.

U Havelki cała para idzie jednak w awanturniczy szwung spod znaku „czy jedzie z nami maszynista”. Twórca „Sytuacji awaryjnej” najwyraźniej nie chce, by zaciążył na tej historii jego sceniczny rodowód, stąd bierze się hybryda literackich dialogów i takiegoż humoru z filmową jazdą po bandzie. Samej akcji w pociągu starczyłoby raptem na studencką etiudę, dlatego scenarzysta wypełnia ją szermierką słowną, złożoną także z aluzji do innych filmów, od „Dzikich historii” po „Lot 93”. Szkoda, że chwilami bywa tak dosłowna, nastawiona bardziej na same wrzutki tytułów niż intertekstualne gry.

Są jednak momenty bardziej kreatywne, chociażby przywołanie „The Hurt Locker. W pułapce wojny”. Albo gdy każdy z pasażerów w obliczu końca zaczyna wyznawać publicznie swoje przewiny – istna parodia kina katastroficznego. Trudno też zignorować scenę, w której przedstawiciel mało pobożnego narodu, wzięty na muszkę przez myśliwego, musi wyrecytować z pamięci ­„Ojcze nasz”, żeby udowodnić, iż nie jest muzułmańskim zamachowcem. A wcześniej wytłumaczyć się z posiadania zbójeckiej lektury, czyli „Uległości” Houellebecqa.

Za to wszelkie metaforyczne pytania (kto powinien był zająć miejsce zaginionego maszynisty, dokąd zmierza pozbawiony steru pojazd i co właściwie miałaby oznaczać ta jazda na wstecznym) pozostają bez mocnego wybrzmienia i tym bardziej bez odpowiedzi. Ważniejsza okazuje się sama zabawa sytuacją, jaką jest uwięzienie w blaszano-tekturowej puszce, mniej lub bardziej komiczne zarządzanie kryzysem tudzież łagodne obśmianie ludzkich i narodowych przywar czy lokalnych stereotypów.

W czas wakacyjnych podróży koleją, jakże często traumatycznych cenowo, organizacyjnie i międzyludzko, całkiem udana „Sytuacja awaryjna” daje co najmniej chwilę wytchnienia. Jazda przez senną czeską prowincję, w rytm strażackiego umpa-umpa, mimo licznych niedogodności i kłopotliwego towarzystwa jest z pewnością dużo sympatyczniejsza niż u naszego przewoźnika. Jakkolwiek nawiązujące do zupełnie innej komedii zdanie „To, co było w pociągu, niechaj zostanie w pociągu” ciągle czeka u nas na filmowe rozwinięcie. A byłoby o czym kręcić i niekoniecznie w duchu Smarzowskiego czy Havelki. ©

SYTUACJA AWARYJNA (Mimořádná událost) – reż. Jiří Havelka. Prod. Czechy 2022. Dystryb. Aurora Films. W kinach.

Jiří Havelka (ur. 1980) to czeski reżyser, scenarzysta i aktor filmowy, a także twórca teatralny i telewizyjny. W kinie zwrócił uwagę komedią „Właściciele” (2019), nagrodzoną trzema Czeskimi Lwami i opartą na jego sztuce teatralnej. Opowiadając o zebraniu wspólnoty mieszkaniowej w jednej z praskich kamienic, ukazywał w krzywym zwierciadle różne warstwy społeczeństwa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Jazda na wstecznym