Jak zbadać badania

W czasie pandemii zaufanie do nauki i jej odkryć może być sprawą życia i śmierci. Nadszedł czas, by usprawnić sam proces uprawiania nauki.

20.04.2021

Czyta się kilka minut

Mural walijskiego artysty Phlegma, budynek starej elektrowni w Sheffield, 2013 r. / DAVID HATFIELD / ALAMY STOCK PHOTO / BEW
Mural walijskiego artysty Phlegma, budynek starej elektrowni w Sheffield, 2013 r. / DAVID HATFIELD / ALAMY STOCK PHOTO / BEW

Hans-Ulrich Wittchen był gwiazdą niemieckiej psychiatrii i psychologii. Jednym z najbardziej znanych i szanowanych specjalistów od zdrowia psychicznego, autorem podręczników dla lekarzy i terapeutów, poradników dla pacjentów oraz artykułów naukowych, które cytowano blisko 70 tys. razy. Ale jego dziedzictwo właśnie się zachwiało.

Dwuletnie śledztwo, które na jego macierzystym Uniwersytecie Technicznym w Dreźnie przeprowadzono w ­sprawie jednego z jego badań, ujawniło dowody na manipulację i próby zatarcia jej śladów. Dochodzenie skupiło się na badaniu jakości opieki w niemieckich instytucjach zdrowia psychicznego. Kierowany przez prof. Wittchena projekt miał zaowocować planami rozwoju niemieckiej psychiatrii na najbliższe lata. Kosztował podatnika 2,4 mln euro. Według doniesień sygnalistów Wittchen miał naciskać na członków zespołu i zmuszać ich do fabrykowania danych. Komisja dyscyplinarna uznała, że faktycznie zebrano je tylko w 73 z 93 jednostek, które miały zostać ocenione, a „naruszenia były celowe i nie wynikały z zaniedbań”.

Sprawą zajęła się już drezdeńska prokuratura. To jedno śledztwo może być zaledwie początkiem – naturalnie pojawia się pytanie o jakość realizacji innych projektów. „Kolejne bomby zegarowe mogą już tykać” – mówił magazynowi „Science” prof. Thomas Pollmächer, ­dyrektor centrum zdrowia psychicznego szpitala w Ingolstadt.

Prof. Wittchen nie odpowiada na pytania dziennikarzy, zasłaniając się trwającym dochodzeniem karnym, ale zaprzecza zarzutom i podkreśla, że badanie było „naukowo poprawne”. Do raportu uniwersyteckiej komisji dołączono jego 70-stronicowy list odpierający zarzuty. Niemieckie Stowarzyszenie Psychologiczne w oficjalnym oświadczeniu poinformowało o powołaniu sądu koleżeńskiego, który może podjąć decyzję o unieważnieniu członkostwa Wittchena. Stowarzyszenie podkreśla, że w ciągu 25 lat swojego istnienia „nie spotkało się z niczym podobnym”.

O skandalu może być głośno nie tylko ze względu na postać samego Wittchena – ale także z powodu narastających problemów, z którymi boryka się cała akademicka psychologia.

Przyszłość do przewidzenia

– Zjawisko fabrykowania danych istnieje od zawsze, ale dotyczy bardzo niewielkiego odsetka wszystkich badań – mówi „Tygodnikowi” dr Katarzyna Jaśko, psycholożka społeczna i popularyzatorka tzw. otwartej nauki. – Problemy częściej dotyczą zachowań, które nie są fałszerstwem, ale działaniem w swoistej szarej strefie. Chodzi np. o naginanie danych czy tak długie poszukiwanie w nich wyników istotnych statystycznie, by dało się na tej podstawie opublikować artykuł naukowy – dodaje dr Jaśko.

Jedną z podstawowych zasad nauki jest to, że wyniki badań powinny dawać się replikować – w założeniu, jeśli jeden zespół naukowców coś ustali, to każdy inny naukowiec, gdziekolwiek na świecie, powinien być w stanie powtórzyć badanie i otrzymać identyczne, albo przynajmniej bardzo zbliżone rezultaty. O tym zresztą mówi kryterium istotności statystycznej – wskazuje ono na prawdopodobieństwo, że uzyskany w badaniu rezultat nie jest wyłącznie dziełem przypadku.

Pewnie nawet jasnowidz nie przewidziałby, że tzw. kryzys replikacyjny w nauce rozpocznie się właśnie od badań nad jasnowidzeniem. W 2011 r. prof. Daryl Bem, szanowany psycholog społeczny z Uniwersytetu Cornella, opublikował w prestiżowym czasopiśmie „Journal of Personality and Social Psychology” wyniki prowadzonych od dekady badań, które miały wykazywać, że przewidywanie przyszłości (fachowy termin to „prekognicja”) jest statystycznie możliwe. Publikacja wywołała niewielki skandal, a inni naukowcy postanowili powtórzyć eksperymenty. Nie było dla nikogo dużym zaskoczeniem, kiedy ich próby replikacji nie przyniosły przełomu w parapsychologii. Przyszłość uparcie nie dawała się przewidywać.

Próba replikacji wyników Bema stanowiła jednak katalizator do podjęcia na szerszą skalę prób weryfikacji i replikacji wyników badań prowadzonych przez nawet uznanych psychologów.

W 2015 r. zespół prof. Briana Noseka spróbował dokonać replikacji stu badań psychologicznych. Udało się to tylko w 39 przypadkach. W trzy lata później Nosek przygotował kolejny, międzynarodowy projekt replikacyjny. Dwustu naukowców z całego świata wzięło na celownik 28 badań. W eksperymentach uczestniczyło aż 15 tys. badanych – 60 razy więcej niż w badaniach, które miały być weryfikowane. Wyniki zgodne z oryginalnymi uzyskano w 14 przypadkach.

Mit Lady Makbet

Upadły m.in. badania sugerujące, że ludzie wychowujący się w większych rodzinach są bardziej altruistyczni, albo te wskazujące, że naruszenia moralnych standardów wywołują potrzebę fizycznej czystości – jak u Lady Makbet. Prof. Simine Vazire z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis podsumowała wyniki badania, pisząc: „Psychologowie powinni przyznać, że nasze wyniki nie są tak mocne, jak sądziliśmy, ani jak zapewniliśmy media czy polityków. To grozi w krótkim okresie podminowaniem naszej wiarygodności, ale zaprzeczanie istnieniu tego problemu w obliczu tak mocnych dowodów w długim okresie wyrządziłoby o wiele większe szkody”.

Zgadza się z tym sam Brian ­Nosek. „To powinno przypomnieć nam o ­naszych warto­ściach – tłumaczył magazynowi „The Atlantic”. – Lekcja, którą powinniśmy wyciągnąć z naszego projektu, jest bardzo pozytywna. To reformacja. Nauka stanie się lepsza”.

Nosek jest dyrektorem Center for Open Science (Centrum na rzecz Otwartej Nauki). I to właśnie ruch otwartej nauki zmierza do odnowy i uzdrowienia całego naukowego systemu, m.in. dzięki projektom replikacyjnym i zwiększaniu transparentności. – Ruch na rzecz reformowania nauki pojawił się, bo wspólnie zdaliśmy sobie sprawę, że sposób, w jaki nauka jest uprawiana, nie tylko często nie jest zgodny z naszymi wartościami, ale jest nieefektywny – tłumaczy dr Jaśko. – W ramach ruchu otwartej nauki próbujemy opisać wszystkie naciski, które funkcjonują wewnątrz systemu. To dążenie do tego, by naukę uprawiać w sposób bardziej transparentny, rzetelny i inkluzywny. Jeśli wiemy, że można zrobić coś lepiej, to po prostu róbmy to lepiej.


Czytaj także: Łukasz Lamża: Imitacja doskonała


Naukowcy wskazują na wiele przyczyn, które doprowadziły do kryzysu. Jedną z najważniejszych może być nacisk, jakiemu podlegają badacze, by stale publikować. Często ze szkodą dla wartości samych badań. – Autorzy i autorki mają poczucie, że trzeba przedstawiać statystycznie istotne wyniki, i że udane badania to tylko takie, które przynoszą wyniki zgodne z przyjmowanymi na wstępie hipotezami, które wyprowadzono z jakiejś teorii. Ale informacja, że coś nie działa tak, jak oczekiwaliśmy, też jest ważna i powinna być publikowana – wyjaśnia psycholożka. – Są również inne problemy. To zwykłe, ludzkie błędy, które zawsze będą się zdarzać, bo np. ktoś źle policzył wyniki. To mogłoby być bardzo łatwe do skorygowania systemowego, gdyby inni badacze mieli w moje dane wgląd. Niestety, niska transparentność całego procesu utrudnia wychwytywanie błędów.

28 miliardów dolarów

Naprawa procesu weryfikacji jest ważna, bo dotyczy on nie tylko psychologii. Fakt, że kryzys replikacyjny jest kojarzony przede wszystkim z tą dziedziną, paradoksalnie może wynikać z tego, że to psychologowie jako pierwsi postanowili posprzątać swoje podwórko. Takie próby w innych dziedzinach są wciąż stosunkowo rzadkie. W 2019 r. przegląd literatury z zakresu ekologii i biologii ewolucyjnej znalazł zaledwie 11 badań replikacyjnych na 40 tys. opublikowanych prac naukowych. Z tej grupy zaledwie cztery zdołały pozytywnie zweryfikować oryginalne wyniki.

Bardziej niepokojące są jednak wyniki prób replikacji eksperymentów medycznych. W 2012 r. prof. Glenn Begley, były szef badań nad nowotworami w firmie biomedycznej Amgen, opisał w komentarzu przesłanym „Nature” wyniki 10-letnich badań prowadzonych w tej firmie. Zespół Begleya spróbował w tym czasie replikować wyniki 53 badań z zakresu biologii nowotworów. Udało się to w zaledwie sześciu wypadkach. W 2011 r. podobne wyniki opublikowali naukowcy firmy Bayer – im udało się odtworzyć wyniki zaledwie 20-25 proc. wszystkich powtarzanych przez nich badań. Według opublikowanego w 2015 r. przez prof. ­Leonarda Freedmana z Global Biological Standards Institute opracowania 50 proc. wszystkich badań nad rakiem nie przyniosło żadnych użytecznych danych. Freedman szacuje, że w ten sposób zmarnowano aż 28 miliardów dolarów.

W tym samym okresie nauka dokonała rzeczywistych przełomów. Najlepszym przykładem jej efektywności są prace nad szczepionkami na SARS-CoV-2: dzięki bezprecedensowej mobilizacji w ciągu roku udało się opracować nie jedną, ale kilka różnych szczepionek na nowego wirusa. Ale kryzys replikacyjny, obecny ciągle w tle, przypomina, że cały system uprawiania nauki mógłby być o wiele bardziej efektywny i przejrzysty. Co w obliczu pandemii, kryzysu klimatycznego czy galopujących postępów technologii cyfrowych jest ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

Produkcja kiełbasy

Ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej jest też skuteczne informowanie społeczeństwa o stanie naukowej wiedzy i nowych odkryciach – i zaufanie do badaczy. Bezprecedensowe tempo badań naukowych towarzyszących pandemii – w styczniu 2021 r. naukowa baza PubMed zawierała już 90 tys. publikacji z hasłem „COVID-19” – rodziło też dezorientację u odbiorców, którzy nie wiedzieli, jak proces naukowy przebiega w praktyce. Dla naukowców normą jest to, że nowe ustalenia mogą z dnia na dzień wywrócić nasz stan wiedzy. W pandemii, gdy ten stan wiedzy przekładał się bezpośrednio na zmieniające się wskazania i decyzje, kształtujące życie milionów nienaukowców, takie zmiany nie były często wystarczająco jasno komunikowane. Wywoływały dezorientację i frustrację.

„Nagle wszyscy zaczęli patrzeć na pracę naukowców i zobaczyli na własne oczy, jak nieuporządkowanym procesem jest nauka” – mówi magazynowi „Chemical & Engineering News” prof. Kasisoma­yajula Viswanath, specjalista od komunikacji medycznej Uniwersytetu ­Harvarda. „Ludzie zobaczyli, jak produkuje się kiełbasę, i nie podoba im się to, co widzą” – kwituje w tym samym magazynie prof. Timothy Caulfield z Uniwersytetu ­Alberty.

To jednak wielka szansa i na wyjaśnienie laikom tego, jak w rzeczywistości tworzy się naukę – ze wszystkimi sporami towarzyszącymi każdemu naukowemu odkryciu – i na stworzenie lepszego, bardziej otwartego modelu nauki, który byłby i efektywniejszy, i budziłby większe zaufanie do jej odkryć.

– Wyprodukowanie szczepionek w rok po rozpoczęciu pandemii może zwiększyć zaufanie do naukowców – mówi dr Jaśko. – Pozytywnym efektem może być też lepsze zrozumienie tego, jak działa nauka. Ludzie zaczęli się orientować, czym są artykuły naukowe czekające na recenzję, tzw. preprinty, i dlaczego jednego dnia pojawia się preprint, a drugiego jego krytyka. Ten proces uruchomił też refleksję wśród samych naukowców odnośnie do tego, jak działa nauka w dobie kryzysu. To, co jedni nazywają kryzysem, dla innych może okazać się renesansem.

Na szczęście nauka pozostaje dla większości ludzi jedną z najbardziej wiarygodnych dziedzin. W 2018 r. fundacja Wellcome przeprowadziła globalny sondaż, w którym w 140 krajach wzięło udział 140 tys. badanych. Aż 72 proc. zadeklarowało zaufanie do naukowców. 73 proc. ufa lekarzom i pielęgniarkom. To bezcenny kapitał, zwłaszcza w czasach galopującej dezinformacji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2021