Inna awangarda. W Muzeum Warszawy można oglądać wystawę Moï Vera

Jego prace, długo zapomniane, należą do najważniejszych osiągnięć awangardowej fotografii. I są częścią polskiej historii.

29.11.2023

Czyta się kilka minut

Moï Ver, Członkowie młodzieżowego ruchu syjonistycznego He-Chaluc, 1937 r. / materiały prasowe Muzeum Warszawy
Moï Ver, Członkowie młodzieżowego ruchu syjonistycznego He-Chaluc, 1937 r. / materiały prasowe Muzeum Warszawy

Mojżesz Worobejczyk, Moï Ver, Moshe Vorobeichic, Moshe Raviv – cztery wcielenia. Świadomie je kształtował. Ze zmianami zapisu imienia i nazwiska wiązały się życiowe, ale też artystyczne wybory, aż jego biografia „rozpadła” się na kilka odrębnych życiorysów. Dopiero niedawno ułożono z nich jedną historię, która jest też opowieścią o losie żydowskiej społeczności w naszej części Europy. Na wystawie w Muzeum Warszawy znalazło się ponad 300 obiektów: fotografie, plakaty, wydawnictwa, projekty książek, obrazy, dokumenty.

Urodził się w 1904 r. jako Mojżesz Worobejczyk w Zaśkiewiczach, niewielkiej miejscowości na terenie obecnej Białorusi. W wieku 11 lat wraz z rodziną przeniósł się do Wilna. Tam ukończył Gimnazjum Hebrajskie im. Józefa Epsteina, a potem rozpoczął studia malarskie na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego. W 1927 r. wyjechał do Niemiec, by uczyć się dalej w słynnym Bauhausie w Dessau. Trafił do pracowni cenionego przez uczniów Josefa Albersa, prekursora minimalizmu w malarstwie. Chodził na zajęcia m.in. Kandinskiego i Paula Klee. A pod wpływem Lászla Moholyego-Nagya zainteresował się fotografią.

Jesienią 1928 r. opuścił Niemcy i osiedlił się w Paryżu, gdzie zapisał się do prowadzonej przez Fernanda Légera Académie Moderne. Równolegle uczęszczał do tamtejszej l’École technique de photographie et de cinématographie. Wiedział już, że chce przede wszystkim robić zdjęcia. W Paryżu też, za radą Andrégo Malraux, przyjął artystyczny pseudonim Moï Ver. 

Przeszedł drogę podobną wielu artystom i artystkom urodzonym w europejskiej części Imperium Rosyjskiego: od Marca Chagalla, El Lissitzkiego po Chaïma Soutinea i Jankiela Adlera. Podróżującym do Niemiec czy Francji i wiążącym się z szeroko rozumianą awangardą, a jednocześnie odwołującym do swej żydowskiej tradycji. 

Moï Ver nieustannie wracał do Polski. W latach 1929-37 wykonał tu ponad 1500 zdjęć. Przedstawiają mieszkańców dużych miast i małych miasteczek, ale także wieś, jej mieszkańców oraz lokalny folklor. Na tych zdjęciach są i Żydzi, i Polacy. Przygląda się ich wzajemnym relacjom, ale przede wszystkim interesują go jednostki. Fotografuje je w naturalnych sytuacjach: na ulicach, przed sklepami, na targowiskach, podczas pielgrzymki. Są wśród nich religijni Żydzi, z długimi brodami, w tradycyjnych strojach, ale też chłopi i chłopki, w zwykłych, często ubogich ubraniach. 

Przygotowuje też reportaż o swoim rodzinnym mieście. Pokazany podczas Kongresu Syjonistycznego w Zurychu w 1929 r., zwrócił uwagę Emila Schaeffera, twórcy cenionej serii fotograficznych książek „Schaubücher”. Dwa lata później w jej ramach wychodzi „Ein Ghetto im Osten. Wilna” („Getto na Wschodzie. Wilno”). Moï Ver dokumentuje tradycję i obyczajowość, posługując się nowoczesnym językiem fotograficznym. Pokazuje symboliczne dla żydowskiego Wilna budynki, jak Wielką Synagogę, ale też wyłożone kocimi łbami ulice czy okna ubogich mieszkań. Przede wszystkim jednak fotografuje mieszkańców. 

Książka przypomina kadry wycięte z filmu. Nieprzypadkowo. „Po prostu puściłem w ruch moją leicę i tak powstała książka o Wilnie” – opowiadał. I dodawał, że z kina zaczerpnął sam układ zdjęć i sposób edycji. Wydana w kilku językach i w nakładzie ponad 12 tys. egzemplarzy, wzbudziła duże zainteresowanie. 

W tym samym 1931 r. Moï Ver przygotował dwie inne publikacje, które należą do największych osiągnięć awangardowej fotografii pierwszej połowy XX wieku. Pierwszą jest „Paris”. Znalazło się w niej 80 fotomontaży pokazujących stolicę Francji jako metropolię, tętniąca życiem, nieustannie w ruchu. Miasto burżuazji, stabilnego mieszczaństwa, ale też robotników. Moï Ver fotografuje ludzi na ulicach, ale i bruk je pokrywający. Szyny tramwajowe i witryny sklepowe. Zabudowania fabryczne i reklamy. Nakłada na siebie ujęcia, powiela je, multiplikuje, by uchwycić Paryż w jego niekończących się wcieleniach. 

W 1931 r. tworzy też drugą książkę, „Ci-contre” („Naprzeciw”). Składa się na nią 110 fotografii, tak skomponowanych, by pokazywały przeciwieństwa. Moï Ver zestawia ludzi, ale też architekturę czy fragmenty miasta, ze światem natury, z pejzażami, zdjęciami roślin. Fragment ceglanego muru sąsiaduje tu ze sfotografowanymi w zbliżeniu owocami jagód. Twarz starszego mężczyzny z liśćmi drzewa. To lekcja uważnego patrzenia na otaczający świat, „zobaczenia więcej”, na co właśnie – jak pisał László Moholy-Nagy – pozwala fotografia.

Gotową makietę książki Moï Ver wysłał Franzowi Rohowi, niemieckiemu historykowi sztuki, który do krytyki wprowadził termin „realizm magiczny”. Po dojściu do władzy nazistów Roh zostaje jednak pozbawiony możliwości publikowania, trafia nawet na krótko do obozu koncentracyjnego w Dachau. Moï Ver, przekonany, że makieta zaginęła, przygotowuje po wojnie drugą wersję, która także nie zostaje wydana. Pierwotna odnajduje się pod koniec lat 60., ale udaje się ją wydać dopiero w 2004 r. Oryginalna makieta jest dziś w zbiorach paryskiego Centre Pompidou. 

Moï Ver fotografię traktował także jako źródło utrzymania. Należał do agencji Fotoglobe, regularnie publikował swe zdjęcia w francuskiej oraz polskiej prasie. Twórczość łączył z zaangażowaniem politycznym i społecznym. W 1934 r. wyemigrował do Palestyny. Włączył się w ruch syjonistyczny dążący do odbudowy Izraela. Dokumentował rozwój Tel Awiwu oraz życie osadników w kibucach. W 1937 r. ponownie przyjechał do Polski. Tym razem miał sfotografować hachszary – miejsca, w których żydowska młodzież europejska przygotowywała się do emigracji do Palestyny. Uczyła się hebrajskiego i geografii regionu, ale też rzemiosła i pracy na roli. To oni stworzą potem podstawy nowoczesnego żydowskiego państwa. 

Moï Ver, Matka z dziećmi w dzień targowy, 1937 r. / materiały prasowe Muzeum Warszawy

Polska była centrum tego ruchu – pod koniec lat 30. funkcjonowało około 200 hachszar, największa na warszawskim Grochowie. Moï Ver stworzy ponad 500 fotografii przedstawiających ich życie. Codzienną pracę, wypoczynek, uroczystości. Pokazują fragment historii niemal całkowicie wyparty z polskiej pamięci. 

Wojnę artysta przeżył w Palestynie. W Holokauście zginęła większość jego wileńskiej rodziny. W 1944 r. w Wiedniu popełnił samobójstwo wydawca jego książki o Wilnie Emil Schaeffer. W 1946 r. Moï Ver wydaje tekę fotograficzną „Polin” poświęconą nieistniejącemu już światu religijnych polskich Żydów. Wykorzysta w niej swoje przedwojenne fotografie. Okładka przypomina macewę, a jedynym tekstem towarzyszącym zdjęciom jest poemat urodzonego w Wilnie poety Abrahama Broldesa, rówieśnika Moï Vera, zaczynający się słowami „Pomścimy, a więc pomścimy, o mój Boże, moją okaleczoną siostrę i mojego zmarłego brata”. 

Moï Ver, Autoportret, ok. 1938 r. / materiały prasowe Muzeum Warszawy

Po wojnie angażuje się w budowę państwa izraelskiego. Fotografuje, tworzy plakaty propagandowe, ilustruje książki. W 1951 r. dokonuje kolejnej zmiany: przyjmuje nazwisko Moshe Raviv. Dwa lata później przenosi się do niewielkiego Safed w północnym Izraelu. Dołącza do tamtejszej artystycznej społeczności. Porzuca fotografię, by po latach wrócić do malarstwa. Umiera w 1995 r. 

Pod koniec życia ponownie odkryto go jako fotografa. Jednak prawdziwe zainteresowanie twórczością Moï Vera przyszło w nowym stuleciu. Jego książki uznano za jedno z kluczowych osiągnieć XX-wiecznej awangardy. Obecna wystawa, prezentowana wcześniej w Centre Pompidou, a w przyszłym roku zaplanowana w Muzeum Sztuki w Tel Awiwie, potwierdza jego obecność w kanonie sztuki ubiegłego wieku i stawia pytanie o miejsce w globalnej historii sztuki twórczości powstającej poza tradycyjnie uznawanymi centrami. Bo w opowieści o modernizmie jest miejsce na sztukę czerpiącą z zachodnich wzorców, ale jednocześnie odnoszącą się do lokalnej tożsamości. 

Moï Ver, Muzeum Warszawy, wystawa czynna do 4 lutego 2024 r., kuratorki Julie Jones, Karolina Ziębińska-Lewandowska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Inna awangarda