Idź z Bogiem

Dlaczego coraz więcej osób decyduje się formalnie wystąpić z Kościoła katolickiego?

13.01.2020

Czyta się kilka minut

 / ANDRZEJ IWAŃCZUK / REPORTER
/ ANDRZEJ IWAŃCZUK / REPORTER

Najpierw googlują, jak to zrobić skutecznie, żeby nie powtarzać procedury, która bywa niemiła. Piszą uzasadnienie swojej decyzji. Udają się do parafii, gdzie byli chrzczeni. Stamtąd biorą wypis z księgi chrztów i idą do obecnej parafii, gdzie składają akt apostazji, czyli świadomego, dobrowolnego i publicznego wyrzeczenia się kontaktu z Kościołem rzymskokatolickim.

Procedura apostazji przestała być w ostatnich miesiącach tematem tabu. Prosty test w Google Trends pokazuje, że zainteresowanie tematem wzrosło, gdy na apostazję zdecydowała się Małgorzata Jamroży, piosenkarka występująca pod pseudonimem Margaret. W 2018 r. temat pojawił się wśród youtuberów – największą popularnością cieszyło się wideo zamieszczone na profilu Hani Es. Duży ruch spowodowała też apostazja publicznie ogłoszona przez pisarza Jacka Dehnela oraz film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”.

Prawdopodobnie coraz więcej osób będzie decydowało się na oficjalne rozstanie z Kościołem katolickim.

Formalni i nieformalni

Jedyne dostępne dane dotyczące Kościoła w Polsce pochodzą z 2010 r. i mówią o 459 aktach apostazji w całym kraju. Niewielka liczba wynika m.in. z faktu, że apostazja w Polsce nie ma konkretnego wpływu na życie materialne – nie wiąże się ze zmniejszeniem podatków czy ograniczeniem opłat. Jest formalnością, która oznacza adnotację o akcie apostazji w księdze chrztu w parafii, a w praktyce – brak możliwości bycia rodzicem chrzestnym, pogrzebu czy ślubu katolickiego.

Dla osób, które nie praktykują katolicyzmu i są niechętnie nastawione do Kościoła, nie ma to jednak znaczenia. Gdy w mediach społecznościowych zapytałem, kto w ostatnich miesiącach dokonał apostazji lub rozważa jej dokonanie, w ciągu jednego dnia odezwały się dziesiątki osób – w większości nieznajomych. Wielu tłumaczyło, że ma – z różnych powodów – dosyć Kościoła rzymskokatolickiego i dokonaliby apostazji, ale nie wiedzą, czy to ma sens poza samą symboliką.

Są też tacy, którzy nie chcą „wzmacniać” instytucji Kościoła produkowaniem kolejnych dokumentów. Reporterka „Wyborczej” Katarzyna Surmiak-Domańska w tekście „Dlaczego nie dokonam apostazji”, opublikowanym po emisji filmu Sekielskich, napisała: „Nie będę grała w ich grę, nie będę podporządkowywać się absurdalnym procedurom, nie będę rzucać katolickiej legitymacji, bo nigdy o nią nie zabiegałam”.

Nie chcę, by mama cierpiała

Innym powodem rezygnacji z apostazji jest chęć ochrony rodziny. Karolina z zachodniej Polski zawiesiła „nieuchronną” decyzję o apostazji ze względu na mamę: „Mama jest katechetką. Bardzo angażuje się w życie parafii. Wiem, że formalna realizacja mojego odejścia z KK byłaby dla niej niewyobrażalnie trudna i przysporzyłaby jej wrogów. Nie chcę, by przeze mnie cierpiała”.

Wiele osób, które kontaktowały się ze mną, prosiło o anonimowość. Nie chciały, by ich rodzina czy bliscy dowiedzieli się o ich apostazji za pośrednictwem „Tygodnika Powszechnego”. Zdecydowana większość rozumie, że temat apostazji nie jest łatwy.

Jedna z rozmówczyń przyznała, że nie chce decydować się na apostazję ze względu na „potężne tabu” w rodzinie męża, który jest synem księdza. – Jego ojciec prowadzi podwójne życie. Czuję, że nie mam prawa ujawniać tego tabu. Mąż jako dziecko księdza nigdy nie przepracował tego i nigdy nikomu o tym nie powiedział. To tabu jest tak silne, że od lat zmusza kilkanaście osób do dotrzymywania tajemnicy – mówi, dodając gorzko: – Nie mam już nic wspólnego z Kościołem. Chcę odłączyć się od systemu, który po wielu latach zmagań uznałam za dotknięty wewnętrzną niemocą. Na razie muszę jednak poczekać.

Klaudia Leśniak, studentka SGH, która niedawno rozstała się z Kościołem, przyznaje: – Mama i siostra były zdruzgotane. Mówiły, że nie przemyślałam tego, że popełniłam wielki błąd. Padło wiele przykrych słów i prosiły, żebym to odkręciła. Mama zagroziła odcięciem funduszy na wyjazd na studia.

A tata poparł decyzję córki.

Zbyt niedojrzała na apostazję

Nieodpowiednie zachowanie księży czy osób pracujących w kancelariach parafialnych również jest czynnikiem powodującym, że ludzie rezygnują z apostazji. – Chcę być fair wobec siebie i społeczności wiernych. Pomysł dojrzewał kilka lat. Na wizytę u proboszcza szykowałam się jak na uprzejmą ­rozmowę dwójki dorosłych ludzi. Nie chciałam urazić w żaden ­sposób jego uczuć i chęci do spełnienia swojej powinności, jaką jest próba przekonania mnie do zmiany decyzji – mówi Julia z południa Polski.

– Start mieliśmy wymowny. Na moje „dzień dobry” odpowiedział: „No i co chcesz tym udowodnić, co?”. Śmiejąc się i kręcąc głową, zaczął czytać moje papiery. Okazało się, że nie należę do jego parafii, tylko do parafii na krakowskim Salwatorze. Chyba odsyłał mnie z ulgą, ale nie miałam mu tego za złe. Dopiero potem zaczęły się schody – mówi Julia.

Po wyjaśnieniu, po co przyszła, Julia usłyszała, że ksiądz „dziś nic nie załatwi”. – Powiedział, że on „takich jak ja to już zna” i że „nie da mi apostazji” – mówi.

Julia poprosiła o wyjaśnienia. Ksiądz stwierdził, że jest „zbyt niedojrzała” i że „nie będzie potem robił obchodów na cześć nagłego powrotu”, gdy dziewczyna „zechce brać ślub czy chrzcić dzieci”. Zakazał jej również pojawiać się w kancelarii przez dwa miesiące, „bo i tak nici z tego”.

– Wyszłam wkurzona jak rzadko. Nie miał prawa mi tego zabronić, ale to zrobił – mówi Julia. – Po dwóch miesiącach ponownie się już nie pojawiłam. Nie dlatego, że zmieniły się moje poglądy. Po prostu nie chciałam przeżywać kolejnego zawodu.

Maja z małej wioski na Śląsku Opolskim: – Moja pierwsza próba dokonania apostazji zakończyła się fiaskiem. Poszłam do proboszcza, który powitał mnie miło, powiedział, że dawno mnie nie widział i takie tam. I choć zna mnie całe życie – dawał ślub moim rodzicom, chrzcił mnie – to gdy usłyszał, po co przyszłam, wyrzucił mnie z kościoła. Próbowałam jeszcze po niedzielnej mszy, wiedząc na pewno, że jest jeszcze na terenie kościoła, gdzie też trzyma wszystkie papiery z danymi. Powiedział wtedy, że nie ma czasu, bo jedzie na obiad do gosposi. Wsiadł w samochód i odjechał.

Dominikanin o. Maciej Biskup, który był proboszczem parafii św. Dominika w Szczecinie przez sześć lat, podkreśla, że przede wszystkim należy przychodzących wysłuchać. – W ciągu tych sześciu lat zgłosiły się cztery osoby. To nie były osoby nastoletnie, a ich decyzje w stosunku do Kościoła nie były powodowane wyłącznie emocjami – mówi dominikanin. – One wynikały z uczciwości intelektualnej, a w ich uzasadnieniu nie wyczuwałem jakiejś szczególnej wrogości do Kościoła. Próbowałem przyjaźnie porozmawiać, zrozumieć, a nie oceniać.


Czytaj także: Ks. Adam Boniecki: Trudne założenie dobrej woli


O. Biskup przestrzega, żeby nie traktować apostazji jako najgorszego zła: – Przecież Chrystus nie jest związany sakramentami, tak jak Kościół, i ma moc dotrzeć swoją łaską na peryferia niewiary. Nikt nigdy nie jest całkowicie wykluczony z Kościoła. Dotyczy to również tych, którzy sami się z niego odłączają, gdyż pozostają w modlitwie Kościoła, a ta – jak pokazuje struktura modlitwy powszechnej w Wielki Piątek – nie ma w sobie nic wykluczającego.

Wpisana do Księgi Miłości

Czasem księża próbują rozładować napięcie humorem. Jak wspomina Anna z Wielkopolski, ksiądz powitał ją żartem: „Poważnie, papierowa teczka, czy mam się bać?”.

– Odpowiedziałam, że nie ma czego, po prostu chcę wystąpić z Kościoła. Okazało się, że jestem pierwszą apostatką w jego karierze. Nie wiedział, co się robi w takiej sytuacji – mówi Anna. – Pożegnaliśmy się, życząc sobie miłego wieczoru. Wyszłam bardzo zadowolona, że w końcu ogarnęłam tę sprawę. Moja mama śmieje się, że jestem pierwszą czarownicą w miejscowości. Ot, cały proces.

Ponad połowa moich rozmówców mówiła jednak, że nie spotkała się z szacunkiem w kancelariach parafialnych. Marek, który dokonał apostazji na północy Polski, stwierdził, że najgorsza była reakcja siostry zakonnej, która po usłyszeniu od proboszcza, w jakim celu ma poszukać odpowiednich dokumentów, przestała się odzywać, a nawet patrzeć na niego.

Anna: – Gdybym miała mniej samozaparcia, pewnie znowu odpuściłabym temat. Dane cały czas będą w Księdze Chrztu i mimo mojego wyraźnego stanowiska, że nie chcę być częścią Kościoła, to w jego rozumieniu nadal jestem katoliczką. Wprawdzie po ekskomunice, ale przecież chrzest jest niezbywalny, wobec czego należę i nie należę do wspólnoty jednocześnie. I to jest ta trudność, dla mnie zahaczająca o przemoc symboliczną.

Klaudia opisała mi, jak bardzo zmieszani byli księża, których spotkała. – Proboszcz z lekko obrażoną miną próbował wzbudzić we mnie poczucie winy. W końcu jednak dokonał odpowiedniego wpisu w księdze parafialnej. Potem bez pytania wyjął kolejną księgę. Zapytałam, do czego mnie wpisuje. Usłyszałam, że zostałam wpisana do Księgi Miłości. Do dziś nie wiem, co to za księga, ani jaki cel miał ten wpis – wspomina Klaudia.

Coś społeczno-empatycznego

Najczęstszym z powodów apostazji był brak wiary w to, co głosi Kościół rzymskokatolicki. Apostaci mówili też o hipokryzji ludzi Kościoła oraz o etycznej nieodpowiedzialności. Sporo osób wymienia również problemy z doktryną dotyczącą seksualności. Godne uwagi jest to, że większość osób – choć pochodziła z mało praktykujących rodzin – sama w dzieciństwie była w jakimś stopniu związana z Kościołem.

Marek: – Byłem ministrantem przez 15 lat, chciałem zostać księdzem. Pamiętam moment z dzieciństwa, że idąc do kościoła czułem się szczęśliwy jak nigdy. Wiedziałem, że mogę liczyć na księdza i na Boga. Że nie muszę się niczego bać.

Klaudia: – Spędzałam dosyć dużo czasu w kościołach. Należałam do chóru młodzieżowego, głównie śpiewaliśmy dawne pieśni religijne. Występowaliśmy w kościołach, często tworzyliśmy oprawę muzyczną na ślubach i pogrzebach.

Anna: – Pamiętam, że zawsze denerwowałam się przed spowiedzią. Było to dla mnie głęboko zawstydzające przeżycie. Najbardziej lubiłam roraty i drogę krzyżową. Na roratach wrzucaliśmy serduszka z dobrymi uczynkami do koszyka i ksiądz losował, do kogo na dobę ma trafić plastikowa maryjka. Raz nawet trafiła do mnie! To było wydarzenie. Na pewno na tym etapie poszukiwałam poczucia wspólnoty i akceptacji, jak każde dziecko.

Sylwia Płucisz, lektorka angielskiego: – Do komunii przygotowywała mnie fantastyczna młodziutka zakonnica, siostra Rozalia. Była tak dobra, że choć religia nie była częścią mojego życia, sama chciałam zostać zakonnicą. Z perspektywy widzę, że było to coś społeczno-empatycznego, bez wymiaru duchowego. Potem, z empatii właśnie, działałam w nieformalnej licealnej wspólnocie Brata Alberta, zbierałam dary, pracowałam ze starszymi czy dziećmi z domów dziecka. Po jakimś czasie zobaczyłam jednak, że księdzu, który prowadził naszą grupę, wcale nie zależy na pomaganiu, ale na karierze. Spotkanie z nim było jak kubeł zimnej wody.

Już się nie wstydzę

– Myślę, że apostazja pozwala na domknięcie pewnego etapu życia – tłumaczy Marek, który przez dłuższą część rozmowy opowiada o swoich metafizycznych lękach.

– Bardzo długo myślałem o obietnicy życia wiecznego, której się bałem. Była dla mnie źródłem utrapienia i lęku. Myśl o apostazji była oświeceniem. Zrozumiałem, jak bardzo daleko jestem od Kościoła – mówi. – Do tej pory katolicyzm zapewniał w moim mniemaniu i szczęście, i pozbycie się, a może raczej oswajanie lęków. Dawał poczucie stabilizacji.

Do czasu studiów Marek był tak głęboko zanurzony w Kościele, że nie wyobrażał sobie życia bez tego. Łączył katolicyzm z wrażliwością na drugiego człowieka, byciem dobrym.

Dziś uważa, że Kościół jest niewiarygodny i etycznie nieodpowiedzialny. – Nie muszę już przyjmować katolicyzmu jako jedynej prawdziwej formy wiary. Myślę, patrząc z dystansu, że ułuda ciągłości teologii katolickiej jest jej największym balastem. Choć teza o ciągłości jest niemożliwa do udowodnienia, to przecież w jej imię potępia się ludzi. To ona sprawia, że katolicyzm ze swojej natury jest wykluczający. Dziś nie wstydzę się już za problemy, które nie są moje – podsumowuje.

Anna jednym tchem wymienia całą litanię: – Największym problemem jest dla mnie podejście do ludzkiej seksualności i ciągłe wzbudzanie wstydu na tym polu. Poza tym zarządzanie grupą przez poczucie winy lub strach przed śmiercią, wykluczanie osób nieheteronormatywnych ze wspólnoty, promowanie stereotypowego podziału ról kulturowych, w tym sprowadzanie kobiety do funkcji czułej matki-opiekunki, brak miejsca na wątpliwości, oderwanie instytucji od realiów współczesnego życia, ograniczanie wolności osobistej, brak kobiet w hierarchii, obrzydliwy mariaż z polityką... Mogłabym tak długo, dziś przychodzi mi to z łatwością, choć nie zawsze tak było – przyznaje Anna.

Problem z liczbami

– Ani sekretariat Konferencji Episkopatu Polski, ani żadna inna instytucja, nie zbiera danych na temat apostazji – mówi „Tygodnikowi” rzecznik KEP. Ks. Paweł Rytel-Andrianik dodaje, że nie wiadomo, czy to zjawisko się nasila.

Na wzrost zainteresowania apostazją wskazał Robert Prochowicz, administrator strony apostazja.info, na której znajdują się dokładne informacje na temat procedur wystąpienia ze wspólnoty Kościoła katolickiego. „W weekend, po ukazaniu się filmu »Tylko nie mów nikomu«, liczba odwiedzin strony wzrosła ponad dziesięć razy. Kilka osób dziennie pyta o procedurę wystąpienia. Wcześniej, przed dokumentem Sekielskich, zgłaszała się jedna osoba tygodniowo” – mówił w rozmowie z portalem wp.pl.

Tomasz Terlikowski napisał: „zróbmy, jak Niemcy, podatek od wiernych. Wtedy to dopiero skoczy liczba apostazji”.

W 2017 r. w Niemczech zarejestrowano ok. 160 tysięcy aktów apostazji, w Austrii z Kościoła rzymskokatolickiego wystąpiło ponad 50 tysięcy osób. W obu przypadkach apostatami zostają również imigranci z Polski, którzy chcą ograniczyć wydatki. Problemy pojawiają się, gdy chcą ochrzcić dziecko, przy ślubie lub pogrzebie. Wielu podejmuje wtedy próbę powrotu do Kościoła. Inni określają to jednoznacznie: hipokryzja.

– Nie mówię za cały Kościół. Znam dobrze tylko katolików w Polsce. I jest tak, że they don’t do what they preach (nie robią tego, co głoszą) – mówi Sylwia, która na co dzień mieszka w Irlandii. – Ochrzczą dziecko, pójdą do komunii, i to by było na tyle. Przecież gdyby biskupi, księża i świeccy żyli tak, jak głosi papież Franciszek, to w Polsce mielibyśmy zupełnie inny Kościół.

O. Maciej Biskup: – Jak mówił św. Augustyn, wielu jest tych, którzy myślą, że są wewnątrz, a są na zewnątrz. I wielu jest tych, którzy są na zewnątrz, a są w środku.

Apostazja budzi lęk

Samo pojęcie apostazji budzi niechęć i lęk. Starszym katolikom „apostata” kojarzyć się będzie nie z Margaret czy Jackiem Dehnelem, ale przede wszystkim z antyklerykałami, takimi jak Janusz Palikot.

Michał z Łodzi po kontakcie ze mną zadzwonił do swojej babci. – Powiedziała, że oczywiście apostazja jest moją decyzją, ale uważa, że jest ona niemądra. Podała formalne powody: bo ewentualny ślub, pogrzeb itp. Najbardziej boi się, że jeśli zdecyduję się na dziecko i go nie ochrzczę, będzie z tego powodu prześladowane w szkole. „I potem będzie trzeba do psychologa chodzić”.

Gdy odpowiedział, że wiele osób już nie chrzci dzieci i nie jest to stygmatyzujące, babcia zasugerowała, że może będzie tak w przyszłości. – „Teraz tak ­jeszcze nie jest”, stwierdziła. I powiedziała, że pewnie kiedyś w coś uwierzę, bo przecież „coś nie mogło powstać z niczego” – mówi Michał.

Klaudia, odchodząc z Kościoła, otrzymała ostrzeżenie od taty. Mimo że poparł jej decyzję, podkreślił, by uważała, ponieważ wiele osób słysząc o apostatach myśli od razu o „członkach jakiejś sekty”. – Nie mylił się – mówi Klaudia. – Rzeczywiście usłyszałam takie stwierdzenie kilka razy!

Lęk przed apostazją mogą rodzić również skojarzenia, które pojawiają się w wypowiedziach hierarchów. W ubiegłym roku ostrzegali przed nią bp Andrzej Czaja i abp Stanisław Gądecki. „Polsce zagraża cicha, milcząca apostazja” – mówił w marcu 2019 r. w wywiadzie dla KAI bp Czaja (z takim nagłówkiem rozmowę przedrukowało wiele polskich mediów). Abp Gądecki: „Obecnie potęguje się zmaganie światła z siłami ciemności (...). Ostatnio kard. Sarah wyraża przekonanie, że kryzys dotknął nawet urząd nauczycielski Kościoła. W nauczaniu pasterzy, biskupów, prezbiterów króluje istna kakofonia, nauki wydają się sobie przeczyć, każdy narzuca swoją własną opinię jako pewnik, a wynikiem tego jest zamęt, dwuznaczność i apostazja” (listopad 2019 r.). Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski zaznaczył jednocześnie, że nie chodzi mu o „sianie paniki”.

Marek: – Dziś nadal boję się tego, co będzie dalej, ale moja duchowość jest zupełnie inna. Kontempluję świat, ćwiczę jogę i medytuję. Nie brakuje mi katolicyzmu, choć czasem z sentymentem wspominam to, co zostawiłem. Ale to dzięki apostazji szukam Boga, a nie patrzę na to, czy przekraczam dogmat. To bardzo uwalnia. Dziś rozumiem, że religia to pewien stosunek do całości wszechświata. Myślę, że każdy z nas przyjmuje w pewnym sensie postawę religijną, nawet jeśli naszym rytuałem jest czytanie poezji czy literatury.

– Nigdy nie zachęcałbym do apostazji, ale do zluzowania toksycznej relacji z instytucją jak najbardziej. Mam na myśli na przykład wypisanie dzieci z katechezy, która w wielu przypadkach może odwodzić od rozwoju duchowego – twierdzi o. Maciej Biskup.

Były szczeciński proboszcz przywołuje również słowa Czesława Miłosza o tych, którzy „chodzą do kościoła, by ich nikt nie oskarżył o bezbożnictwo”: – Jeśli ktoś mówi mi, że chce odejść, to nie należy go zatrzymywać. Tego wymaga szacunek dla jego sumienia. Oczywiście, można też z własnych wątpliwości czy niechęci do Kościoła uczynić dogmat. Wtedy należy pomóc. ©

Dziękuję Joli Szymańskiej za udostępnienie mojej prośby o kontakt z osobami rozważającymi apostazję.

 

Autor jest dziennikarzem, należy do katolickiej wspólnoty Hanna. Współtwórca islamistablog.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2020