Najgorszy dzień we wsi Groza

W czwartek 5 października rosyjska rakieta spadła na małą wioskę koło Kupiańska. W jednej chwili wieś straciła jedną czwartą swoich mieszkańców.
z Grozy (Ukraina)

06.10.2023

Czyta się kilka minut

Nocna akcja zbierania ofiar kawiarni, w którą uderzyła rakieta Iskander, 5 października 2023 r. Fot. Antonina Palarczyk

Proszę tu nie klękać, ubrudzisz się we krwi. 

– Uważaj gdzie chodzisz i w co możesz wdepnąć. 

– Alarm przeciwlotniczy! Lepiej, żeby wszyscy stąd odeszli! Oni często uderzają po raz drugi, kiedy zjawią się ratownicy, gapie i media.  

Na ziemi leży turnikiet – taktyczna opaska uciskowa. Nieużyty, po prostu porzucony. Tutaj nie było kogo ratować. 

Zazwyczaj podczas ostrzału liczba rannych przewyższa liczbę zabitych. Tym razem rannych było tylko kilka osób. Medycy nie mieli wiele do roboty. 

W CZWARTEK, 5 października, w malutkiej miejscowości Groza w obwodzie charkowskim, rosyjska rakieta typu Iskander uderzyła w kawiarnię, gdzie trwała stypa po pogrzebie jednego z mieszkańców – Andrija Kozyra, wojskowego, który zginął na froncie. 

W eksplozji zginęły pięćdziesiąt dwie osoby – w tym sześcioletni chłopiec – co uczyniło ten ostrzał najkrwawszym ze wszystkich, jakie spotkały od początku wojny obwód charkowski. A samą Grozę pozbawił w ciągu krótkiej chwili znacznego odsetka mieszkańców.

Nikt nie jest w stanie dokładnie powiedzieć, ile ludzi w tym momencie zamieszkiwało tę wioskę, wyzwoloną rok temu w trakcie ukraińskiej kontrofensywy na Charkowszczynie – może dwieście, może trochę więcej. Przedwojenna statystyka mówi o pięciuset mieszkańcach, ale od tego czasu znaczna ich część ją opuściła – przed inwazją za pracą, a potem w ucieczce przed Rosjanami.

W UROCZYSTOŚCI pogrzebowej ku pamięci Andrija Kozyra brało udział niecałe sześćdziesiąt osób – według słów Siergieja Starikowa, przedstawiciela lokalnej administracji wojskowej. Za organizację mszy żałobnej i stypy odpowiadał Denis Kozyr, syn poległego. 

Razem z ojcem dołączyli do ukraińskiej armii na samym początku pełnoskalowej wojny. Andrij zginął już trzeciego dnia, śmiertelnie raniony w szyję. Początkowo został pochowany na cmentarzu w obwodzie dniepropetrowskim – rodzinna Groza już wtedy znajdowała się pod okupacją i nie mogło być mowy o pochowaniu ojca na lokalnym cmentarzu. Teraz Andrij, ekshumowany, miał spocząć w rodzinnej ziemi.

I spoczął. A teraz w ślad za nim za chwilę będą kolejne pogrzeby. Jest piątek, po cmentarzu przejeżdża już koparka – trzeba wykopać kilkadziesiąt dołów. 

Na linkach otaczających nowopowstałe sektory zawieszono już kartki: „Zajęte”. Albo: „Rodzina czteroosobowa”. Osobny sektor przeznaczony będzie na pochowanie Kozyrów – Denis zginął razem z żoną, swoimi dziadkami oraz z matką swojej żony.  

– NIE STARCZY NAM MIEJSCA na tym małym cmentarzu – mówi Walentyna, starsza mieszkanka Grozy. Kątem oka obserwuje na ekranie telewizora przebitki z cmentarza na zmianę ze zdjęciami rumowiska, na którym od poprzedniego dnia pracują ratownicy. 

Zrujnowana kawiarnia znajduje się naprzeciw jej domu. 

Po pokoju kręci się jej córka, przygotowuje posiłek dla męża, który lada chwila ma się pojawić. Kompletna rodzina. Możliwe, że dziś jedyna taka w Grozie. 

– Popatrz za okno. Wzdłuż murku wciąż stoją rowery. Ludzi już nie ma, a ich rowery nadal stoją. Dzwoniły ich telefony, gdy oni leżeli na trawniku i nikt nie mógł odebrać. A tu samochód. Na pogrzeb przyjechał nim Wołodymyr Wołodymyrowicz, nasz nauczyciel z Grozy. Przyjechał razem z żoną i matką. Już nie wrócą do domu. Wołodymyrowicz osierocił dwójkę dzieci, syn jest już starszy, ma dwadzieścia lat. Córka piętnaście.

– Nam tylko wyrwało drzwi, w końcu mieszkamy naprzeciwko. I trochę płot się pogruchotał. Siedziałam tutaj w pokoju, przeglądałam coś na telefonie. Jak wybuchło, od razu wyszłam, chciałam szukać sąsiadów. Bo wiesz, moi sąsiedzi spłonęli. Ale na początku tamci mnie nie wpuścili, bali się, że w ślad za pierwszym Iskanderem może przylecieć kolejny – Walentyna siada obok męża, Wowy, przed telewizorem i dalej oglądają wiadomości. 

W wiadomościach podają, że Iskandery spadły na centrum niedalekiego Charkowa. I na Wowczańsk, niedużą miejscowość znajdującą się kilka kilometrów od granicy rosyjskiej 

– Uczyłam się w Wowczańsku – mówi Walentyna.

ŻAŁOBNICYNIE ZDĄŻYLI nawet usiąść do stołu. Od razu uderzyło – opowiada córka Walentyny, Wiktoria. 

Twarz ma spokojną, choć zmęczoną. Poprzedniego dnia wieczorem zajmowała się poszukiwaniami przyjaciółki, którą w końcu znalazła się wśród zabitych.

– Zginęli nasi sąsiedzi. Jedni, drudzy, trzeci. Z tej ulicy i jeszcze kilku następnych. Potem już kończy się wioska – wylicza. 

Walentyna strofuje kota, który kręci jej się pod nogami i mrucząc pod nosem przegląda Facebooka na telefonie. –  Ojojoj, Hospody dobry, nasza Oleńka! Taka dobra dziewczyna! I Wowczyk też. 

Sąsiadka, która wyjechała za granicę, pisze do niej: „To najgorszy dzień w moim życiu. Straciłam całą rodzinę: dzieci i matkę”.

Na pobliskim froncie, który od Grozy dzieli w kierunku wschodnim kilkanaście kilometrów, tego dnia nie wydarza się nic niezwykłego. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Rocznik 2001. Studiuje psychologię na SWPS w Katowicach. Od marca 2023 roku pisze dla Tygodnika Powszechnego korespondencje z Ukrainy.