Gorzki smak czekolady

Charlie i fabryka czekolady to film zrealizowany z wyjątkowym respektem dla książkowego oryginału. Okazuje się, że to za mało. Magia literatury przyszpilona hollywoodzkim przepychem - wyparowała.

16.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Roald Dahl - jedyny syn norweskich imigrantów, urodzony w Walii podczas I wojny światowej. Dwumetrowy dryblas wychowany przez wcześnie owdowiałą matkę, w otoczeniu sióstr rodzonych i przyrodnich. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży rodzinnych klejnotów wysłany do elitarnej szkoły Repton, istniejącej od roku 1557, położonej w bliskim sąsiedztwie fabryki czekolady Cadbury. Łasuch, maniakalny entuzjasta słodyczy. W jego książkach sklep z łakociami jest synonimem dziecięcego RAJU.

Dahl to prawdziwy chuligan literatury dla dzieci. Podeptał wszystkie dydaktyczne standardy, złamał niemal każdy zwyczajowy zakaz. Uporczywie drwił z belferskiej poprawności. Jego książki pełne są mądrych dzieci i głupich dorosłych. Jest chuliganem uwielbianym. Przez kilkadziesiąt lat okupował pierwsze miejsce na liście najbardziej poczytnych brytyjskich pisarzy dla dzieci, zdetronizowany dopiero przez Joanne Rowling.

“Charlie i fabryka czekolady" to jedna z najsławniejszych książek Dahla, wydana po raz pierwszy w USA w roku 1964, ekranizowana dwukrotnie. Z pierwszej adaptacji Billy Wildera (1971) autor nie był zadowolony, drugiej nie dożył (zmarł przed piętnastoma laty).

Ta pokręcona wersja “Kopciuszka" traktuje o upokorzeniu i rekompensacie. Mały Charlie dorasta w skrajnej biedzie, w domku niewiele lepszym od psiej budy, na skraju miasta. Rodzina chłopca ma tylko jedno łóżko, w którym leży bezzębna czwórka dziadków Charliego. Rodzice i sam chłopiec śpią na podłodze, a ich dieta składa się głównie z kapusty. Codziennie w drodze do szkoły głodny Charlie mija fabrykę czekolady Willy’ego Wonki i łowi nosem rozkoszne zapachy słodyczy.

Wonka jest tajemniczym dziwakiem - natchnionym wynalazcą smaków. Przed laty, zirytowany kradzieżą receptur swoich niezwykłych słodyczy, zwolnił całą załogę. O dziwo - fabryka nadal pracuje, chociaż nikt do niej nie wchodzi i z niej nie wychodzi. I oto w mieście pojawiają się plakaty - Willy Wonka otworzy bramę fabryki dla piątki dzieci, które znajdą złoty kupon w opakowaniu czekolady. Szczęściarze zostaną ponadto zaopatrzeni w dożywotni zapas słodyczy.

Raz w roku, w dniu urodzin, Charlie dostaje jedną tylko czekoladkę Wonki. Ten dzień się zbliża, chłopiec marzy o złotym kuponie...

Każdego dnia gazety donoszą o kolejnym znalazcy. Szczęściarze to wyjątkowo odpychające bachory. Ostatni kupon, po kilku perypetiach, trafia do rąk Charliego. Chłopiec w asyście dziadka stawia się pod bramą fabryki. Jest i pozostała czwórka dzieci wraz z rodzicami.

Wycieczka rusza. Fabryka pełna jest cudów, pracują tu sprowadzone z odległych krain liliputy z plemienia Umpa Lumpów. Pomimo przestróg Willy’ego Wonki jego rozwydrzeni goście zachowują się skandalicznie. I - niczym w bajce o dziesięciorgu Murzyniątkach - kolejno znikają w czeluściach fabrycznych urządzeń. Tylko Charlie i jego dziadek potrafią zachować umiar wobec wszystkich pokus fabryki. Toteż Willy Wonka wynagrodzi ich szczególnie.

Roald Dahl, zwykle z upodobaniem rozdający kopniaki rodzicom, tym razem przyłożył dzieciom - nieznośna czwórka małych, zepsutych szczeniaków uosabia najgorsze wady dziecięce. To odpowiednik Złych Sióstr Kopciuszka. Łapczywe, aroganckie, zachłanne, ogłupione telewizją i grami, domagające się ciągle nowych fantów - są prostą kontynuacją pokoleniowego łańcucha głupoty. Jak dwie krople wody podobne do swoich niemądrych antenatów, zasłużyły na lekcję. I tej lekcji udzieli im Willy Wonka - cudak, dziwak, CZARODZIEJ. Ani mentorski, ani zatroskany, Wonka pogodnie komunikuje rodzicom, że ich dzieci zostaną... sprasowane, nadmuchane, wyciśnięte, upieczone, porcjowane, pomniejszone do rozmiarów myszy, wyrzucone do zsypu... Znając nieznośne charaktery całej czwórki myślimy sobie: “Dobrze im tak!".

Dahl ani myśli osładzać tego komunikatu i usprawiedliwiać swojego szalonego bohatera. Na tym polega jego literacka dezynwoltura. W książkach pozwalał sobie na najbardziej karkołomne pomysły - jest tam babunia częstująca wnuka cygarami, nauczycielka ciskająca dziećmi przez okno, olbrzymy zjadające dzieci... “a trzask chrupanych kości niesie się całymi milami". Sztuczka Dahla polega na tym, że te gorszące koncepty opakowuje w absurd, a cały kontekst jest tak nonsensowny, że ani przez chwilę nie mylimy grozy z groteską.

***

Film zrealizowano z wyjątkowym respektem dla oryginału. Dekoracje i efekty specjalne - bez zarzutu. Sekwencja z wyludnioną, pracującą fabryką - niczym z “Metropolis". Okazuje się, że to za mało. Magia literatury przyszpilona hollywoodzkim przepychem - wyparowała. Nie sposób zrekonstruować Raju, nawet jeśli jest czekoladowy. Marzenie z tektury? Absurd.

W zwariowanego fabrykanta wcielił się Johnny Deep - gwiazdor wsławiony rolami dziwaków i neurotyków. Niestety, tym razem przesadził - w dentystycznym uśmiechu wygląda jak kiepska reklama blendamedu. Dopisany przez scenarzystów wątek stomatologiczny ma wytłumaczyć niejako przyczynę dziwactwa Wonki. Za młodu dręczony przez ojca - dentystę, pozbawiany słodyczy, rekompensuje sobie traumę dzieciństwa budując fabrykę czekolady. Nic nie czuje, bez reszty oddaje się cukierniczej manii. Dopiero Charlie roztopi w nim uśpione uczucia i doprowadzi do pojednania z ojcem. W ten oto sposób zawstydzeni rodzice na widowni dostają od autorów filmu szansę poprawy swoich wychowawczych błędów i zaniedbań.

Dahl by się uśmiał.

Charlie’ego gra bardzo przekonująco chudy jak patyk, zadartonosy dziesięciolatek. Dziadka Joe - stuletni Krzysztof Materna. Sekwencja w domu Charliego jest bodaj najlepsza - oto w filmie dla dzieci pojawia się dawno nie widziana Starość i Bieda. Starość karykaturalna. Bieda groteskowa. A jednak dreszcz przeszedł mi po plecach - tak odwykliśmy od tych gorzkich smaków, karmieni wiecznie słodyczami.

“CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY" (“Charlie and the Chocolate Factory"). Reż.: TIM BURTON, scen.: John August (na podstawie książki Roalda Dahla), zdj.: Philippe Rousselot, muz.: Danny Elfman, wyst.: Johnny Depp, Freddie Highmore, Helena Bonham Carter, Noah Taylor i inni. Prod.: USA 2005. Dystryb.: Warner.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2005