Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Wielkiej Brytanii i Francji pracowałam jako opiekunka do dzieci, w Niemczech i Szwajcarii pomagałam starszym osobom. Przekonałam się więc, że na Zachodzie ekspedientka czy mechanik samochodowy z trojgiem dzieci mogą żyć na przeciętnym poziomie. U nas nawet osoby z wyższym wykształceniem, chociażby nauczyciele i lekarze, mogą mieć z tym problem. Miejsce zamieszkania i poziom intelektualny aplikantów (nota bene jego miernikiem jest wyłącznie ilość "papierków" - certyfikatów zebranych na często nic niewartych kursach) nie odgrywają istotnej roli na rynku pracy. Bywa, że liczą się przede wszystkim koneksje i zamożność rodziców. Proszę się więc nie dziwić może nieco uproszczonemu obrazowi sytuacji, jaki mam w oczach: bogaci pomnażają majątki, zajmując intratne posady, do których często nie są przygotowani; biedni ubożeją, tracąc nie tylko pieniądze. Ja straciłam młodzieńczą energię, zapał do pracy, wiarę w sprawiedliwość oraz w sens nauki i wysiłku. Kogo powinnam oskarżać? Jak dotąd całe rozgoryczenie i złość przelewam na przedstawicieli władzy. I nie mogę pojąć jednej rzeczy: czy rządzący Polską żyją w innym kraju i nie widzą panującej u nas niesprawiedliwości?
AGNIESZKA ZALEWSKA (Gdańsk)