Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żądni krwi mogą się irytować na "procedury". Te jednak, zawarte w Kodeksie Prawa Kanonicznego (kanony 1740-1747), są właśnie po to, by z jednej strony chronić proboszczów przed ewentualnymi dyktatorskimi zapędami biskupów, z drugiej zaś - aby biskupom umożliwić wypełnianie misji kierowania i ponoszenia odpowiedzialności za diecezję. Lektura cytowanych kanonów z odniesieniem do tego przypadku pozwala więc stwierdzić, że sprawa usunięcia proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku jest przesądzona.
Powtarzają się jednak dwa pytania. Co będzie, jeśli rzeczywiście - do czego zdaje się ich zachęcać ksiądz prałat - “fani" ks. Jankowskiego (parafianie?) zbuntują się przeciw arcybiskupowi? Co będzie, jeśli sam zainteresowany arcybiskupiego dekretu nie usłucha?
Parafianie buntując się, dają swemu proboszczowi najgorsze świadectwo i wyrządzają mu niedźwiedzią przysługę. Budzi to bowiem podejrzenie, że pasterz wiązał ich ze sobą, a nie z Kościołem Jezusa Chrystusa, co go jako proboszcza dyskwalifikuje. Jeżeli rzeczywiście ksiądz prałat wypowiedział biskupowi posłuszeństwo, które uroczyście, wobec Boga i ludzi, ślubował w dniu święceń kapłańskich, to akt nieposłuszeństwa nie tylko spowoduje kary kościelne (kan. 1371), ale także przekreśla jego wiarygodność, stawia pod znakiem zapytania wszystkie dotychczasowe zasługi i osiągnięcia na niwie kościelnej, budząc podejrzenie, że to, co zdziałał, zdziałał dla siebie, nie w służbie Kościoła. Wypowiedzenie biskupowi posłuszeństwa jest czystym szaleństwem.