Filmiki o dniu z życia: mleko nie kipi, nikt nie bywa zmęczony i nie chodzi do łazienki

Wcale nie ma być realistycznie. To nie są typowe dni z życia: to życie, w którym ktoś świadomie odgrywa rolę główną.

29.11.2023

Czyta się kilka minut

Olga Drenda - Felieton w "Tygodniku Powszechnym"
Naleśnik, sekret dobrego życia.

Zapewne większość ludzi na świecie ma jakieś grzeszki związane z tym, co w przesyconym pragmatyzmem języku nazywa się „marnowaniem czasu”. To sformułowanie budzi mój odruchowy sprzeciw, bo jestem zdania, że właściwie nie ma czegoś takiego, jak czas zmarnowany. Nawet oddając się zbijaniu bąków, czegoś się uczymy, miewamy myśli, przetwarzamy dane ze świata zewnętrznego. Są oczywiście ludzie, którzy w komunikacji miejskiej potrafią słuchać wykładów, uczyć się nowych słów, oddawać się modlitwie albo praktykować ćwiczenia oddechowe. To ludzie szlachetni i godni – cóż, ja korzystam z przyjemności scrollowania internetu i wciągania się czasami w jego królicze nory.

Od dawna nurtuje mnie pytanie, „jak właściwie żyją ludzie” i czy istnieje obowiązujący skrypt na życie. Nie, żebym sama była jakoś szczególnie nadzwyczajna, mogę bywać powyżej normy nudna; prześladuje mnie jednak to pożyczone od Kundery powiedzenie, że „życie jest gdzie indziej”, i chciałabym tam zajrzeć. Wiedzieć, jak żyją ci ludzie, którym prawdopodobnie wychodzą naleśniki, jeśli przyjmiemy to za kryterium mieszczenia się w standardzie. Sięgałam po odpowiedź do ksiąg, szukałam na WikiHow, nurkowałam w stare fora internetowe poświęcone gadkom o wszystkim i o niczym, pytałam ChatGPT; wszelkie próby pozostawiały mnie jednak z poczuciem niedosytu. Nietrudno domyślić się więc, że gdy odkryłam cały światek krótkich filmów o „typowym dniu z życia”, zakrzyknęłam: w to mi graj!

Internetowy fenomen polega na tym, że użytkownicy zapraszają publiczność, by „spędzili z nimi 24 godziny” i zajrzeli na chwilę w ich życie. O swoim typowym dniu opowiadają zatem studentka, farmer, właścicielka mobilnego salonu kociej urody. Czasami ktoś zagadkowo oznajmia, że jest w pracy, o czym świadczy wykonywanie tajemniczych działań na komputerze. Wiele tych produkcji dotyczy branży stylu życia i influencerstwa, więc oglądamy filmiki o profesjonalnym byciu pięknym i zdrowym, co wcale nie wygląda jak bułka z masłem. Są one różnej jakości, od budzącego podejrzenia profesjonalizmu po trzęsący się obraz „z rąsi”. Jest jednak coś wciągającego, może nawet coś z przygody, w przyjęciu zaproszenia, żeby spędzić z kimś dzień.

Niczyj dzień oczywiście tak nie wygląda. Niemożliwe, żeby wszystko się tak płynnie i bezproblemowo udawało, żeby mknąć przez życie z precyzją pociągu Shinkansen. „Typowy dzień” w filmach toczy się podejrzanie płynnie i sprawnie. Ludzie teleportują się z miejsca na miejsce i z entuzjazmem przechodzą od jednej czynności do drugiej. Niewidzialna dobra wróżka dba o to, by wszystko działo się samo (poza kontem pana, który codziennie prasuje sobie prześcieradła i odkurza walizkę w środku, ale to zdecydowanie pasjonat), a w magicznych domach kanapki nawet same się nie smarują, bo ich mieszkańcy żywią się koktajlami zapewniającymi optymalny balans mikroelementów na kolejny satysfakcjonujący dzień. Nikt nie bywa zmęczony, nie zmienia planów, mleko nigdy nie kipi, kasa samoobsługowa nie żąda „potrzebnych informacji”, autobus się nie spóźnia. A przede wszystkim nikt nie chodzi do łazienki (to kryterium wiarygodności numer 1). Próba nakręcenia realistycznego krótkiego metrażyku o własnym dniu musiałaby przypominać filmy Warhola o przewracaniu się z boku na bok we śnie. Wierząc w autentyzm twórców treści, zapominamy też o kuchni realizacyjnej. Dobre ujęcie nie zrobi się przecież samo; trzeba włożyć nieco wysiłku w ustawienie, znalezienie kadru, powtarzanie ujęć. Wymaga też spędzenia dnia z telefonem w ręce i przeżywania tego samego dwa razy: na żywo i w opowieści, co zjada czas niezbędny na pracę, robienie jedzenia, zakupy itp. Czyli wymaga przemiany życia w plan filmowy.

No właśnie – w tym cały sęk. Wcale nie ma być realistycznie. To nie są typowe dni z życia: to życie, w którym ktoś świadomie odgrywa rolę główną. Dlatego zawierają zalążki scenariusza, przemyślane ujęcia, dynamiczny montaż. Ma to coś wspólnego z postawą ujętą w kandydaturze na słowo roku (w Polsce i na świecie), czyli „delulu”. To życie iluzją, złudzeniem, ale bez poczucia, że można się rozczarować. Przeciwnie: świadome „zaczarowanie” czyni istnienie bardziej znośnym niż kłapouchy pesymizm. A zatem: może jestem wtedy z wyboru naiwna, ale przynajmniej coś z tego mam, trochę fantazji, trochę odwagi, trochę przygody.

Ma być tak, jak w dialogu z „Bezsenności w Seattle”: „Ty wcale nie chcesz być zakochana, chcesz przeżywać miłość jak w filmie”. Albo odkurzać jak w filmie i jeść płatki jak w filmie. Nadal nie znam więc odpowiedzi na to, jak żyją ludzie. Wiem za to trochę więcej, jak chcieliby żyć albo jak żyją – ale w równoległym wymiarze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Prawda ekranu