Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawdopodobnie Jezus wykorzystał to opowiadanie, aby stworzyć z niego własną przypowieść. Skierował ją do jakichś ludzi informujących o krwawym stłumieniu rewolty Galilejczyków przez Piłata i o katastrofie budowlanej w Jerozolimie, która pochłonęła osiemnaście ofiar. Z opisu ewangelicznego wynika, że podnieceni skalą wydarzeń interpretatorzy rzeczywistości orzekli, jakoby tymi wydarzeniami kierowała karząca ręka Boga. Jezus czyta to inaczej: nie myśl o innych, pomyśl o swoim życiu. "Jeśli się nie nawrócicie, sami podobnie zginiecie".
Przypowieść o nieowocującym figowcu zasadzonym w winnicy miała na celu pobudzenie do zmiany myślenia i interpretowania faktów z korzyścią dla siebie, a nie ze szkodą dla innych. Logika Jezusa różni się jednak nieco od logiki ojca Ahikara. Jest to logika miłosierdzia i cierpliwości wobec człowieka patrzącego w inny punkt świata niż własne życie, co z kolei sprawia, że życie staje się jałowe jak ziemia wyschnięta na wiór. Nawet na takie życie Jezus patrzy z perspektywy cierpliwego ogrodnika. Każdemu grzesznikowi zawsze dana jest jeszcze jedna szansa. Jeszcze jeden rok.
Boża cierpliwość jest naprawdę cudowna, ale ma tę niebezpieczną zaletę, że może nas uśpić. Może sprawić, że będziemy komfortowo oddychać atmosferą tzw. religii bezpiecznej, gwarantującej zbawienie dzięki formalnej przynależności do grupy tak samo myślących. Boża cierpliwość pozwala nam co roku wzrastać w osobistej pobożności, bez brania do serca istoty Wielkiego Postu - nawrócenia. To nawrócenie jest najbardziej podstawowym, bezsprzecznie wymaganym i absolutnie koniecznym działaniem naszego "ja", umożliwiającym nam wejście w przestrzeń Boga. Jest to zmiana kierunku w życiu człowieka, i to zmiana na lepsze. Pozwala porzucić to, co nieautentyczne, sztuczne, co jest blichtrem i bezwartościową pozłotą, a objąć świat wartości autentycznych i trwałych. W tym wyjątkowym akcie porzuca się to, co sprawia lęk, ból, wystawia na niebezpieczeństwo, daje chwilowe i otumaniające stany zadowolenia. Zmienia się skala wartości i preferencji. Zmienia się sposób widzenia świata i sposób myślenia o sobie. Tam, gdzie chętnie widziałoby się karę Bożą za cudzy grzech, zaczyna się droga bicia w piersi za grzech własny. Otwierają się oczy. Jest to akt często niespodziewany, dramatyczny, bolesny i jednocześnie radosny. Najczęściej trwa całe życie. Dlatego potrzeba niezwykłej cierpliwości.
Ta piękna teologia nawrócenia też nas może uśpić, jeśli nie pomyślimy głębiej o biblijnej metaforyce Kościoła. Różne w boskim sadzie rosną figowce: czasem rodzące cudowne owoce, czasem nierodzące ich wcale. Jest tu figowiec rodziny, parafii, wspólnoty, osobistego życia. Żyjemy dzisiaj w ciekawych czasach, kiedy Kościół w Polsce, ale i na świecie, zdaje się żyć trochę w stanie podgorączkowym. Tak dużo się dzieje i tak wiele wydarzeń domaga się rozsądnej interpretacji. Najłatwiej byłoby zrzucić winę na termometr, albo na niewidzialną rękę "nie wiadomo kogo". Najtrudniej jest dokonać przeglądu własnego figowca. Rośnie on przy źródle żywej wody i lepiej, gdyby nie usechł. Pan daje mu kolejny rok...