Eliza Kącka: Autobus w powstaniu

519, jazda w stronę dworca. starsza z dorosłą córką w mojej pakamerze siedzeniowej. starsza: „ty mi powiedz, co znaczy to słowo »pijar«?”. „nie wiem, chyba, że się umie nabierać ludzi”. „a, to tego teraz uczą”.

23.07.2023

Czyta się kilka minut

pauza. starsza: „uważam, że to jest straszne nadużycie w stosunku do zakonu”. „mamaaa, to skrót z angielskiego”. „tym bardziej! pijarzy powinni złożyć pozew”. „jak?”. „przeciw Anglii. ma odwołać ten skrót!”. „błagam, nie nakręcaj się”. „tak ich Polska boli! że mamy wiarę!”. „ech”. „»ech«, »ech«, a ja ci mówię, diabeł w tym maczał rogi! to kolejne imię bestii, ten twój cały skrót! a Polska nic z tym nie robi!”. 

118, kobieta kiele siedemdziesiątki donośnie, na przodzie autobusu: „wszyscy, jak tu siedzimy, wiemy, na kogo głosować”. gość z prawej: „a na kogo?”. „proszę pana, Polak wie”. „ja jestem Polak – i nie wiem”. obruszyła się: „proszę pana, po tylu powstaniach i walkach pan nie wie, na kogo?”. „ale ja nie walczyłem w powstaniu”. „proszę pana, wstyd się przyznawać publicznie”. młody spod okna: „cały ten autobus był w powstaniu”. kobieta: „prawdziwy Polak walczy i wie”. 

park Morskie Oko, późny wieczór. siadam w ocienionej części parku. światła lokalnego piwogródka zwanego „grzybkiem” ćmią zza zasieków późnowieczornych liści. zimna wilgoć od stawu, z rzadka uderzenia kaczych skrzydeł o ciemną taflę. i cykania świerszczy, też z rzadka. zaczynam płakać. płaczę sobie cicho, nawet się nie rozglądam. raptem z sąsiedztwa: „dobrze popłakać bez świadków”. tak, obracam się, dwie ławki ode mnie rezyduje staruszka. widzę jej profil wycinankowo czarny na tle podświetlonego tunelu ścieżki. uśmiecham się: „no, widzę, że nie tak całkiem bez świadków”. „że ja? ja nie świadek”. „aha, a kto?”. cisza. psia awantura niesie się spod „grzybka”. przemyślała: „ja nie świadek, ja jak duch”. uśmiecham się znów: „duch z okolic Promenady. ale przecież duchy świadkują”. „tak, ale lepiej od ludzi”. „bo?”. „człowiek zawsze jest wścibski, duch nie”. „a zatem pani jest duchem, trzymającym wartę?”. chwila ciszy. „ja tylko trzymam miejsce. jak nikt nie będzie trzymał, zniknie”.

poczta przy Kopernika. przy okienku trzy zakonnice ze stertą listów do nadania. pani w okienku: „ile tego! do jakiegoś przystojnego księdza pewnie?”. najmłodsza dyszkancikiem: „ahaha, nienienie, to zaproszenia na rekolekcje”. „no mówiłam, do przystojnego księdza”. „ahaha, nienie, to do rodzin”. starsza siostra: „my mamy kapelana w miejscu, nie musimy sprowadzać duchownych”. okienkowa: „uuu, wysoki standard. a to rodziny do sióstr z wizytą?”. „ahaha, nie, to nie nasze, to dzieci boże”. „siostry to mają energię. kiedy siostry wezmą urlop?”. siostra średnia: „od Pana Boga nie ma urlopu”. dziewczyna z kolejki do mnie: „dlaczego one mają różnokolorowe doniczki?”. ja: „białe kornety to nowicjuszki, ciemne po ślubach”. „aaa”. okienkowa: „szczerze, ja to siostry podziwiam, ja bym bez męża nie mogła”. siostra średnia: „ale my mamy męża Jezusa”. młoda: „ahaha, każda z nas”. okienkowa: „o mój Boże, najgorzej”.

Wolibórz, ranek, pole namiotowe przy Leśnym Dworze. widzę z okna, jak przy jednym z namiotów drepce podrośnięty szczeniak, brązowy z białym podbiciem. z namiotu wypełza maluch, podbiega do pieska, łapie go w pasie i niesie, postękując „mam, mam, mam!”. chwilkę trwa ta beztroska, i ciach, podbiega matka: „puść psa, znowu się osikałeś! biedny piesek!”. mały, zataczając się: „ale to on!”. matka: „rzuć psa, zły pies!”. leci ojciec: „pies dopiero co lał, kłamiesz!”. babka z leżaka: „no i widzisz, jaki jesteś. sikasz i kłamiesz”. szczenię już na gruncie, dziecko w płacz. matka: „będziesz sechł teraz sam za karę, nie zmienię ci majtek”. ojciec: „ototo, pies ma miejsce na łapach, tak powiem, Maciej, pies ma stać, nie latać”. dziecko zawodzi bardzo, pies liże je po kolankach. babka z leżaka: „rozdzielcie ich i już. dzieciak się przyzwyczai”. „będzie się darł”. „to róbcie kolejnego dzieciaka, niech go osika”. matka: „dość już tych dzieci”. babka z leżaka: „dość tych zwierząt, dzieciak ma się zajmać dzieciakiem, bo się religia skończy!”. ojciec: „coś w tym jest, co wyczuwam, że jest”.

Nowa Ruda, żabka niedaleko rynku. kolejka. staruszka za mną: „pani festiwalowa?”. ja, że owszem. staruszka do sąsiada: „chyba tak średnio, jak suche bułki kupuje”. do ekspedientki: „macie teraz większe obroty na Tokarczukowych?”. „że festiwal? oj tak, dużo ich, kupują”. „co kupują???”. „no nie wiem, tak ogólnie”. „no ale co? no, nie chleb. papieros specjalny, alkohol specjalny”. „no jakby, tak, te rzadkie”. „wiedziałam! że z bułkami to podszywanie się”. ja blisko kasy. matka z dziećmi z końca kolejki: „no ale co taki noblista je? nie może na petach wytrzymać. musi zjeść masło czasem”. staruszka: „nie! jakiś inny tłuszcz! noblista nie je masła!”. ekspedientka: „ale ja nie wiem, czy ci ważni byli u mnie”. staruszka: „kochanie, ci ważni się szanują, nie byli u ciebie”. sklepowa opada emocjonalnie. staruszka: „ja wam powiem, skoro jestem przy głosie: ci ważni biorą cały towar od razu z kawiarni”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka, literaturoznawczyni, krytyczka. Autorka dwóch książek akademickich („Stanisław Brzozowski wobec Cypriana Norwida” oraz „Lektura jako spotkanie. Brzozowski – tekst – metoda”) i trzech prozatorskich („Elizje”, „po drugiej stronie siebie”, „Strefa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2023