Elektroniczny tygrys

Jeszcze sto lat temu Korea unikała nawet elektryczności, dziś przoduje w nowych technologiach. Co jest motorem zadziwiającego postępu tego kraju? Wśród odpowiedzi jedna nie ulega wątpliwości: kult edukacji i wielkie inwestycje - państwowe i prywatne - w naukę, badania i rozwój.

06.02.2006

Czyta się kilka minut

Koreańskie czcionki: wynaleziono je tu blisko sto lat przed Gutenbergiem (fot. KNA-Bild) /
Koreańskie czcionki: wynaleziono je tu blisko sto lat przed Gutenbergiem (fot. KNA-Bild) /

Na początku ubiegłego stulecia, w 1902 roku, Wacław Sieroszewski, pisarz i podróżnik czasów kolonialnych, kreślił bajkowy obraz Korei, od wieków tak dalece odciętej od świata, że nazywanej "pustelniczym królestwem": "Korea cudny kraj! Żyzność ziemi niesłychana, urodzaje egipskie! Potoki taniego, korejskiego ryżu zalewają nawet ryżową Japonię. Tam rosną nieprzejrzane lasy drogocennych drzew: cedry, cyprysy, jesiony, korkowe dęby. Nieprzebrane bogactwa mineralne czekają niecierpliwie dzielnej ręki Europejczyka. Ptactwa roje: bażanty, kaczki, gęsi i łabędzie latają nad jasnymi polami: stada jeleni, antylop, kóz i dzików brodzą w górach. Jest to raj myśliwców! Potulna ludność chętnie płaci podatki, czci władzę i pracuje napół darmo - z przyzwyczajenia i dla przyjemności...".

Tygrysi skok

W istocie kraj był ogromnie zacofany, technologicznie i społecznie. Pierwszą drogę bitą o długości trzech kilometrów zbudowano w Seulu na początku stulecia, także wówczas sprowadzono z Ameryki pierwszego cadillaka, oczywiście dla władcy. W 1911 r. w Korei jeździły tylko dwa prywatne samochody. Pierwsze żarówki, w liczbie 600 sztuk, zaświeciły w 1901 r., ale jeszcze przez wiele lat Koreańczycy unikali światła elektrycznego, jak tylko mogli. W 1895 r. poczta przesyłała niespełna dwieście listów rocznie. Pierwsze telefony pojawiły się w latach 20. XX stulecia, z pięćdziesięcioletnim opóźnieniem wobec Zachodu. Aż do początku XX w. Korea pozostawała dobrowolnie odcięta od świata, karząc śmiercią zuchwałych cudzoziemców wdzierających się na jej terytorium.

Burzliwe dzieje Korei w ubiegłym wieku jeszcze skomplikowały sytuację - w pierwszej jego połowie stała się kolonią japońską (choć trzeba przyznać, że Japończycy dla swoich interesów zmodernizowali częściowo kraj). Korea - po politycznym podziale półwyspu w wyniku II wojny światowej - wkrótce padła ofiarą wyniszczającej "wojny koreańskiej" (1950-53), a potem dyktatur wojskowych i quasi-wojskowych.

Dopiero od lat 90. ustabilizował się system demokratyczny, a gospodarka stała się w pełni wolnorynkowa. Jednak mimo wręcz niewyobrażalnych trudności Korea Południowa (oficjalnie Republika Korei) dokonała prawdziwie tygrysiego skoku w świat nowoczesnych technologii.

Przez cztery minione dekady koreańska gospodarka rozwijała się niezwykle dynamicznie, przeciętnie 7,4 proc. rocznie. W kolejnych dekadach dominowały: w latach 60. - przemysły pracochłonne, jak tekstylia i obuwnictwo, w latach 70. - chemia i hutnictwo, w latach 80. i 90. - przemysł stoczniowy i samochodowy. W obecnej dekadzie prowadzenie objął przemysł informatyczny i telekomunikacyjny.

Ten niemal pozbawiony surowców kraj jest dziś dziesiątym co do dochodu narodowego państwem świata, przodującym w nowoczesnych technologiach, w tym tak skomplikowanych jak produkcja komputerowych pamięci DRAM.

Klucz do fortuny

Już w 1993 r. Korea pokazała nowe oblicze na światowej wystawie EXPO w Tajong, opodal stolicy Seulu. Spacer po koreańskich pawilonach pokazywał, co osiągnięto w kilku minionych dekadach. Pierwsze pawilony odtwarzały tradycyjny krajobraz koreański. Następne sale - "jedwabnego szlaku" - ukazywały rozwój rodzimej technologii i zarazem przenikanie wiedzy ze Wschodu i Zachodu w wiekach średnich. Koreańskie osiągnięcie tego okresu to np. wykonane w 1377 r. - a więc blisko sto lat przed Gutenbergiem - pierwsze w świecie druki z pojedynczych czcionek. Niestety, po koreańskim renesansie przyszły stulecia technologiczno-

-naukowego zacofania, gdy pielęgnowano jedynie tradycję i rytuały państwowe.

Współczesny cud technologiczno-gospodarczy w Korei to budowa efektywnej gospodarki opartej na wiedzy, a nie na przykład na węglu czy wieprzowinie. Czyli na informacji, a nie na surowcach czy żywności. Powiada się, że tak jak historyk sztuki szuka inspiracji we Włoszech, a antropolog w Afryce, tak badacz modernizacji pojedzie do Korei.

Co jednak jest motorem zadziwiającego postępu tego kraju? Wiele jest czynników i wiele odpowiedzi. Ale jeden nie ulega wątpliwości: kult edukacji i wielkie inwestycje - państwowe i prywatne - w naukę, badania i rozwój. Wielkie rocznicowe fajerwerki patriotyczne umacniają przekonanie, że nadszedł czas Korei. Na czas egzaminów wstępnych zamykane jest lotnisko w Seulu, aby hałas samolotów nie rozpraszał piszących trudny egzamin uczniów.

Kult edukacji ma głębokie podłoże w tradycji konfucjańskiej, gdzie wstąpienie w służbę rządową było najwyższym zaszczytem po latach studiowania filozofii, zwieńczonej egzaminem. Ranga w rządzie i wiedza były powiązane; ideałem politycznym był uczony-urzędnik, a filozofia służyła państwu.

Oświata była kluczem do fortuny i reputacji społecznej. Już w trudnych latach 50. było oczywiste, jak wysoko Koreańczycy cenią edukację. Opowiadano historie o rodzicach-rolnikach, którzy sprzedali swego jedynego wołu, aby opłacić czesne syna w szkole. Rodzice poświęcają się po części dlatego, że tradycyjnie obowiązkiem dzieci, zwłaszcza najstarszego syna, jest zadbać o nich w starości. A więc wykształcenie jest ich polisą ubezpieczeniową. Jednocześnie głęboki szacunek dla oświaty tworzył korzystny klimat dla rozwoju nowych placówek edukacyjnych, gdy tylko pojawiały się najskromniejsze nawet możliwości finansowe.

e-Korea

Współczesna Korea nie tylko szczyci się jedenastym miejscem w gospodarce światowej, ale jest liderem w najnowszych technologiach informacyjnych

i telekomunikacyjnych. Pod koniec 2004 roku trzy czwarte gospodarstw domowych było podłączonych do szerokopasmowego internetu. Nic dziwnego, skoro program rządowy zobowiązywał do włączenia w sieć wszystkich wiosek i osad rybackich powyżej 100 mieszkańców.

Koreańczycy spędzają w sieci niemal 20 godzin tygodniowo, najwięcej w świecie. Przodują w tym kobiety - 25 proc. z nich korzysta z sieci w pracy, po siedem godzin dziennie. Koreańczycy otrzymują wiele e-maili - co drugi przynajmniej dziesięć dziennie. Wielu młodych - szacunkowo 17 proc. - określa się jako "złapanych w sieć".

Rząd planuje na rok 2007 połączenie 10 milionów gospodarstw domowych jeszcze lepszym systemem, zapewniającym transmisję od 50 do 100 razy szybszą niż modemy telefoniczne, co daje możliwość oglądania programów telewizyjnych i wideo, czy telekonferencji. Oparty jest on na wykorzystaniu światłowodów, o szybkości transferu 20 razy większej niż typowy szerokopasmowy internet. Projekt nazwany "wszechobecna Korea" ma zapewnić krajowi węzłową rolę w północno-wschodniej Azji i wprowadzić styl życia nazwany

"e-życiem". Ma bowiem stanowić podstawę modernizacji pracy, gospodarki, handlu, rozrywki i relacji społecznych.

W 2000 r. ogłoszono "Internetową edukację 10 milionów", w której szczególną uwagę poświęcono kształceniu gospodyń domowych, rolników, wojskowych, także ubogich dzieci, a nawet więźniów. Planuje się 300 tys. nowych miejsc pracy związanych z sektorem technologii informacyjnych.

Rok wcześniej rząd ogłosił plan "CyberKorea 21" - budowania gospodarki opartej na wiedzy. W jej wyniku udział technologii informacyjnych w przemyśle wzrósł do 14 proc. w 2004 roku. To jeden z najwyższych wskaźników w krajach OECD, a plan zakłada uzyskanie 18 proc. w 2007 r. Było to możliwe dzięki gwarantowanym przez rząd kredytom na inwestycje w tej dziedzinie. Przeprowadzono również deregulację sektora i wzmocniono konkurencyjność.

Równie wysoki jest odsetek korzystających z telefonii komórkowej - to blisko 40 mln ludzi z 48-milionowego narodu. Powszechnie używa się kamer i aparatów fotograficznych w telefonach, jak i korzysta z bezprzewodowego internetu. Nowa jego wersja, Wi-Max, ma zapewnić korzystanie z internetu nawet w samochodach.

To państwo popiera takie inicjatywy jak zakładanie "inkubatorów nowoczesności", czyli ośrodków naukowo-technologicznych, wspólnie z gigantami, jak choćby Motorola czy Alcatel. Planuje się objęcie całego kraju telefonią internetową, która - choć zabójcza na dłuższą metę dla tradycyjnej telefonii - ma pomóc w prowadzeniu e-handlu i e-edukacji.

***

Korea - elektroniczny tygrys - dogania swego odwiecznego przeciwnika Japonię. To nowy cud nad rzeką Han. Buduje się tu gospodarkę rzeczywiście opartą na wiedzy. Niestety, nie najlepsze wnioski można na tym tle wyciągać o Polsce. Renata Kim, dziennikarka polskiej sekcji BBC, cytowała kiedyś młodego koreańskiego bizmesmena, który zapytany, co mógłby z naszego kraju sprowadzać, po dłuższym namyśle i wahaniu odpowiedział: "Może wieprzowinę...?".

TOMASZ GOBAN-KLAS (ur. 1942) jest profesorem socjologii, specjalizuje się w teorii komunikowania społecznego, teorii i badania mediów. Kieruje Katedrą Komunikowania i Mediów Społecznych UJ, gdzie wykłada m.in. "Nowe media". W 1993 r. przebywał na stypendium Korea Foundation w Seulu, napisał monografię "Koreańska droga rozwoju i modernizacji". Opublikował także m.in. "Komputer narzędziem humanisty" (1992), "Media i komunikowanie masowe" (1999), "Cywilizacja medialna" (2005).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Cybertygodnik