Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To naturalnie uproszczenie przekazu papieża Franciszka. Ale jeśli dzięki encyklice oraz takim nawoływaniom duchownych wierni zapamiętają choćby to, że szkodzenie środowisku naturalnemu to kwestia nie tylko ekologiczna, ale także moralna, to już będzie dobrze.
Niedawno pewien ksiądz udostępnił w sieci zdjęcie pięknej tęczy i opatrzył je komentarzem: „Znak przymierza Boga z ludźmi”. Od razu zapaliła mi się w głowie lampka. Zaraz, zaraz, o ile pamięć mnie nie myli, to nieco inaczej to zostało pokazane w Księdze Rodzaju. I faktycznie. Biblijny zapis brzmi następująco: „Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi (…). Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią” (por. Rdz 9).
Nie panowanie, a doglądanie ziemi
Nasze katolickie nauczanie stało się niezwykle antropocentryczne i zapomnieliśmy trochę o tym, że także zwierzęta, a wręcz cała ziemia, również są podmiotem Bożego przymierza. Naturalnie człowiek w planie zbawienia jest najważniejszy. Ta kwestia nie podlega dyskusji. Ale proporcje zostały zachwiane. Nowa encyklika je przywraca.
Nauka o panowaniu człowieka nad ziemią – przedstawiana nierzadko jak dogmat – została tu zaprezentowana w nowym świetle. „Choć to prawda, że czasami chrześcijanie błędnie interpretowali Pismo Święte, to musimy dziś stanowczo stwierdzić, iż z faktu bycia stworzonymi na Boży obraz i nakazu czynienia sobie ziemi poddaną nie można wywnioskować absolutnego panowania nad innymi stworzeniami. Ważne jest odczytywanie tekstów biblijnych w ich kontekście, we właściwej hermeneutyce, i przypominanie, że zachęcają nas one do «uprawiania i doglądania» ogrodu świata (por. Rdz 2, 15). Podczas gdy «uprawianie» oznacza oranie i kultywowanie, to «doglądanie» oznacza chronienie, strzeżenie, zachowanie, bronienie, czuwanie. Pociąga to za sobą relację odpowiedzialnej wzajemności między człowiekiem a naturą” – pisze papież.
W ten sposób całą przestrzeń ochrony stworzenia Franciszek wpisuje w kategorie moralne. Pisze za Janem Pawłem II o „ekologicznym nawróceniu”, a więc odpowiednio rozumiana ekologia winna stać się elementem codziennego życia każdego katolika. Stąd wspomniane na początku „Nie zaśmiecaj lasu!” nie jest już tylko hasłem z kategorii dobrego wychowania czy też przypomnieniem postawy obywatelskiej. Jest jednocześnie wezwaniem do chrześcijańskiego nawrócenia.
Wegetarianizm katolicki
„Laudato si” przynosi jeszcze jedną interesującą naukę. Otóż wyśmiewany przez wielu katolików wegetarianizm może w niej zyskać silnego sojusznika. Nie, żeby Franciszek do niego wprost zachęcał, ale niektóre passusy dokumentu mogą zostać odebrane jako religijna podstawa do świadomego ograniczenia lub nawet rezygnacji z jedzenia mięsa.
Papież z Argentyny choć uznaje, że „człowiek może ingerować w świat roślin i zwierząt oraz posługiwać się nim”, to opatruje tę wypowiedź warunkiem: „kiedy jest to konieczne dla jego życia”. Akapit ten poświęcony jest eksperymentom naukowym, ale jednak nie tylko. „Katechizm naucza, że eksperymenty na zwierzętach są uzasadnione tylko wtedy, gdy «mieszczą się w rozsądnych granicach i przyczyniają się do leczenia i ratowania życia ludzkiego». Stanowczo przypomina, że władza człowieka ma swoje granice i że «sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie». Wszelkie eksperymentowanie lub używanie stworzenia «domaga się religijnego szacunku dla integralności stworzenia»”.
Władza człowieka ma swoje granice, niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom, niepotrzebne ich zabijanie, używanie stworzenia domagające się religijnego szacunku - to są wypowiedzi, które w powiązaniu z „kiedy jest to konieczne dla jego życia” mogą zostać zinterpretowane jako prowegetariańskie, a przynajmniej jako zachęta do ograniczania jedzenia mięsa z masowych produkcji.
Po pierwsze dlatego, że przy obecnym stanie wiedzy oraz dostępności wszelakich produktów wiemy już, że człowiek nie musi koniecznie jeść mięsa codziennie czy też kilka razy w tygodniu. Spokojnie można zastępować je innymi produktami, a te zwierzęce jeść od czasu do czasu. Po drugie zaś dobrze też wiemy, że w masowych produkcjach, przykładowo drobiu, dochodzi do niepotrzebnego zadawania cierpienia. A „wszelkie okrucieństwo wobec jakiegokolwiek stworzenia jest sprzeczne z godnością człowieka” – czytamy w encyklice.
Zatem tak, ograniczenie jedzenia mięsa lub całkowity wegetarianizm nie jest wymaganiem religijnym. Ale jednocześnie taka decyzja, podejmowana przykładowo w Polsce, owszem może być motywowana religijnie.