Dylematy współczucia

Gdy obok nas uderza nieszczęście, niewiele można zrobić. Ale to niewiele jest wtedy ważniejsze niż cały świat: obecność - choćby zdawała się bezradna, ale za to niewzruszona; słowa może bardziej skąpe, niż by się chciało, za to znak modlitwy czytelny ponad wszelką wątpliwość. I zaraz potem wyobraźnia uruchomiona wszechstronnie, bo z niej wyniknie taki gest pomocy, który najlepiej odpowie na oczekiwanie. I jeszcze wdzięczność - łącząca ze sobą wszystkich, którzy przy nieszczęściu stanęli.

07.08.2007

Czyta się kilka minut

Za to konieczny, bezwzględny wręcz jest zakaz epatowania siebie i innych jakimikolwiek emocjami. Nadmiar czegokolwiek - słów, uczuć, nastroju. Niewczesna chęć zaznaczenia swojej roli. Pokusa "bycia mędrcem" tam, gdzie upokorzony jest każdy zadający pytania w przekonaniu, że odpowiedź winna być dana w tej samej chwili.

Nasze trzy dni kolejnej żałoby narodowej były lekcją i zdaną, i niezdaną. Tysiące ludzi połączyły w modlitwie, a setkom tysięcy, choćby przez zmienione programy rozrywkowe, umożliwiły refleksję nad ważnym i nieważnym. Sądzę jednak, że nie tylko ja zaczęłam już w drugiej czy trzeciej godzinie odwracać oczy i uszy od programów, gdzie eksploatowano tragedię pielgrzymów polskich spod La Salette w sposób niedający się znieść, z pedałem gazu wciśniętym nieustannie do oporu, z podnieconymi reporterami niewahającymi się zadawać pytania łamiące wszelką intymność, z moralistami próbującymi od razu znajdować frazesy o Bogu i cierpieniu tak gładkie, jakby żaden z nich nie dotykał progu niepokonalnej tajemnicy. Nie można nikomu odmówić dobrej woli, a jednak wciąż nasuwała się refleksja, że może tragedia i cierpienie lepiej były uszanowane wtedy, gdy dokumentacji i zapisu, i możności kontaktu z ofiarami wydarzeń mogliśmy mieć mniej niż dzisiaj...

Może szczególnie dotkliwie dawała o sobie znać pewna ważna niesłuszność, komunikaty trzydniowe tworzyły obraz świata, w którym obecna była tylko ta jedna tragedia: zdruzgotanego, płonącego autobusu pod Grenoble. Wszystko, co w świecie działo się w tym samym czasie, przestało się liczyć. Także inne cierpienia i inne straszne zgony. Zakładnicy-misjonarze porywani i mordowani w Afganistanie przez talibów. Ginący w setkach katastrof na innych drogach Europy. Ratowani z powodzi i z ognia w krajach dotkniętych klęskami żywiołowymi. Ginący z głodu w Darfurze, tak odległym, jakby go nigdy nie było na mapie. Programy informacyjne i publicystyczne zamilkły na wszystkie inne tematy. Kiedy w tę samą niedzielę z szosy pod Poznaniem odwożono do szpitali trzydziestu rannych Białorusinów, próżno było pytać spikerów, kto ich odwiedzi, podobnie jak próżno było się zastanawiać, czy nasza ofiarność obejmie nie tylko poszkodowanych rodaków z maryjnej pielgrzymki, ale także na przykład ofiary o dzień wcześniejszej trąby powietrznej pod Częstochową - skoro o jednej pomocy głośno, a o tamtych innych nic nie słychać...

Teraz, z perspektywy kilku już dni, tym bardziej niewczesne wydaje mi się demonstracyjne zgorszenie niektórych koncertem rockowym odbytym w Warszawie na granicy kończącej się żałoby (tym bardziej że zaczęli minutą ciszy). A najdotkliwsza jest wiadomość, która przedarła się do dzienników zaraz po żałobnej trzydniówce: że w polskich szpitalach deficyt krwi grozi odkładaniem nawet tych operacji, które ratują od śmierci nowonarodzone dzieci. Krwiodawcy bowiem masowo wyjechali na urlopy...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2007