Dwie afery i zadyszka premiera

Tzw. afera stoczniowa jest w stosunku do wcześniejszej ledwie o kilka dni tzw. afery hazardowej wydarzeniem mniejszego kalibru - jednak.

13.10.2009

Czyta się kilka minut

Tam można podejrzewać korupcyjne pobudki działania kilku polityków PO, tu tego nie ma. Urzędnicy Ministerstwa Skarbu, wraz z ministrem Gradem, oraz podległej mu Agencji Rozwoju Przemysłu pokazują raczej swoją determinację, by nasze Stocznie sprzedać jedynemu oferentowi, który chce je kupić z deklarowanym zamiarem dalszej produkcji stoczniowej. Skoro jest tylko jeden taki oferent, trzeba zrobić wszystko, żeby transakcja doszła do skutku, nawet działając "na skróty". Jest więc złamanie prawa i jest rzecz gorsza: działanie na łapu-capu, byle tylko osiągnąć szybko oczekiwany efekt propagandowy (informację, że Stocznie zostały sprzedane). Nie ma natomiast mowy o ubijaniu prywatnych korzyści w cieniu wielkiego interesu polskiej gospodarki.

Podsłuchy CBA w tej sprawie pokazują słabość państwa w zakresie pozyskiwania poważnych kupców dla naszych przedsiębiorstw. To jest inny problem niż w przypadku ustawy o grach losowych, ale też problem, i to nie mały. Bo oto ludzie, których zadaniem jest sprzedać dwa duże przedsiębiorstwa, zachowują się tak, jakby działali pod przemożną presją natychmiastowego efektu. Raczej na pokaz, a nie po to, by rzeczywiście rozwiązać problem.

Być może motywem działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które poinformowało o tej sprawie najwyższe osoby w państwie, była polityczna reakcja na zamiar usunięcia ze stanowiska jego szefa. Z pewnością Mariusz Kamiński przekroczył etos urzędnika państwowego mówiąc, że premier kłamie (w sprawie afery hazardowej).

Jednak premier nie wyjdzie z tego starcia wzmocniony. Wszczynając procedurę odwołania Kamińskiego pokazał, że to odwet za działania CBA w stosunku do rządu. A przecież gdy powoływano tę służbę, chodziło o ustanowienie jakiegoś antykorupcyjnego bata na polityków, a więc siłą rzeczy głównie na rząd i koalicję rządzącą. Afera hazardowa nie była wymyślona, czyli CBA zrobiło to, co do niego należało. Posługiwanie się, jako pretekstem, prokuraturą rzeszowską i zarzutami w sprawie tzw. afery gruntowej nie brzmi przekonywająco. Kto uwierzy, że prokuratura była tu naprawdę bezstronna, a nie działała na polityczne zamówienie rządu?

Premier ma prawo odwołać szefa CBA. Ale utrata zaufania do niego nie jest wystarczającym powodem. Szefa CBA nie odwołuje się jak pierwszego lepszego urzędnika - i wiemy, dlaczego tak mówi ustawa.

Z kolei opinia prezydenta wprawdzie nie jest dla premiera wiążąca, ale prawo wymaga, aby premier zapoznał się z opinią. Tymczasem Donald Tusk postawił problem w ten sposób, jak gdyby treść opinii prezydenta była kompletnie bez znaczenia. Posyłając prezydentowi wniosek w sprawie odwołania Kamińskiego, w którym nie podał powodów, dla których chce go odwołać, dał prezydentowi sposobność do przedłużania sprawy. Po co, skoro zależało mu na szybkim zdymisjonowaniu Kamińskiego?

Krótko mówiąc, premier trochę się pogubił. Nie na tyle jeszcze, żeby na porządku dziennym miała już stanąć kwestia dymisji rządu. Ale jeszcze jedna taka wpadka i taka kwestia będzie miała prawo być postawiona.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2009