Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"My jesteśmy twardzi chłopcy" - powiedział nowy prezes TVP o sobie i swoich wspólnikach. Większość komentatorów jest przekonana, że ta twardość nie uchroni ich przed szybkim opuszczeniem zajętych zręcznym manewrem stołków. Wydaje się jednak, że jest to myślenie równie życzeniowe, jak nadzieje PO pokładane we współpracy z lewicą w sprawie nowej ustawy medialnej. Napieralski musiałby być tak naiwny jak liderzy Platformy, by przepuścić okazję i głosując za nową ustawą wykończyć telewizyjnego LiS-a. Jako partnerzy dla SLD Farfał i Rudomino są znacznie wygodniejsi niż PiS bądź PO. W odróżnieniu od PiS nie są konkurencją w walce o prymat w opozycji. Wytykanie przez PO współpracy lewicy z nowym zarządem nie będzie mieć więc choćby i części tej wagi, jaką miałoby piętnowanie sojuszu z PiS. Łagodniejszemu skrzydłu SLD też łatwiej będzie to przełknąć niż wizytę Napieralskiego u prezydenta.
W porównaniu z PO, telewizyjny LiS może zaoferować lewicy znacznie więcej. Może zresztą ona przeciąć jego żywot w każdej chwili, zgłaszając jakąś małą nowelizację prawa medialnego. Dostanie więc od nowego zarządu wszystko, o co poprosi. Także to, czego PO nie da jej nigdy - krytykę rządu. W sprawie ustawy medialnej SLD najpewniej powtarzać będzie ten schemat postępowania, który przy okazji wojny w Gruzji i kryzysu gazowego pokazała Rosja - deklarować chęć porozumienia i stawiać kompletnie nierealistyczne warunki, przyjmować każde ustępstwo i nie wypełniać żadnych zobowiązań, w ostatniej chwili mnożąc zastrzeżenia. Wygląda na to, że LiS wykopał sobie całkiem bezpieczną norę i nie będzie łatwo go wykurzyć.