Do wielkopostnego rachunku sumienia

Siedząc przed telewizorem i bawiąc się czyimś poniżeniem, daleko jesteśmy od wartości chrześcijańskich

01.03.2021

Czyta się kilka minut

Ks. Adam Boniecki / FOT. GRAŻYNA MAKARA /
Ks. Adam Boniecki / FOT. GRAŻYNA MAKARA /

No i proszę, kolejny – po „Damach i wieśniaczkach” , „Dżentelmenach i wieśniakach” – reality show, w którym biedni i bogaci zamieniają się miejscami, „Bogaty dom – biedny dom” stał się impulsem refleksji prawdziwie wielkopostnej. Mam na myśli artykuł Anny Golusjej wywiad z medioznawcą Michałem Rydlewskim w Temacie Tygodnika.

Programy zbudowane na zasadzie podglądania ludzi przeflancowanych bez przygotowania do obcego im środowiska pozwalają obserwować zachowania np. osoby z miasta wstawionej do wiejskiego gospodarstwa lub kobiety ze wsi, która konfrontuje się z gadżetami i obyczajami wielkomiejskiego życia, ukazywanego jako nowoczesne i kulturalne – czyli takie, jakiego powinien pragnąć człowiek XXI wieku. Skoro tego rodzaju programy wciąż się w telewizji zjawiają, można wnosić, że – choć nie są to flagowe pozycje ramówki – cieszą się niezłą oglądalnością.

Okazuje się, że w wielu z nas – kto wie, czy nie we wszystkich – drzemie instynkt współzawodnictwa, a jego wyrazem jest (paskudna) satysfakcja z każdej wpadki lub niepowodzenia konkurenta do… właściwie do czego? Do niekoniecznie określonego „bycia lepszym”.

Jeśli widz się utożsamia z „wieśniaczką”, to z satysfakcją będzie patrzył, jak „dama” boi się krowy (on potrafi spokojnie krowę wydoić), jak brzydzi się nawozu (on od dziecka jest oswojony z jego zapachem), jak nie radzi sobie ze sprzątaniem, ośmiesza się w kuchni albo jest rugana przez pracodawcę. „Dama” zaś będzie karmiła poczucie swej wyższości patrząc na „wieśniaczkę” bezradną wobec wyposażenia nowoczesnego domu, na jej niezborne zachowanie u kosmetyczki, krawcowej, w eleganckiej restauracji itd. Żałosna to satysfakcja. Nie tylko dlatego, że czerpana z czyjegoś onieśmielenia, wystawienia go na śmieszność, upokorzenia dla rozrywki, z biedy. Także dlatego, że – jak wynika z tekstu Anny Golus – nie da się z tego tłumaczyć, że przecież ów dobrowolnie się na udział w programie zgodził: otóż okazuje się, że uczestnicy często są manipulowani, oszukiwani.

My sami nierzadko, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, czujemy się lepsi, mądrzejsi, więcej warci od innych. Posiadający dach nad głową czuje się kimś lepszym od bezdomnego, umyty od niedomytego, wykształcony od niewykształconego, ktoś z długim inteligenckim rodowodem od inteligentów z pierwszego pokolenia, posiadacz niewielkiego konta w banku od tego bez pieniędzy, pracujący od bezrobotnego, trzeźwy od pijanego, jadący samochodem od pieszego, mieszkaniec metropolii od mieszkańca wsi lub małego miasteczka, rodowity warszawiak od świeżo osiedlonego. Pełniąc nawet mało prestiżowe funkcje, dajemy interesantom odczuć, kto tu rządzi. A że to poczucie ważności jest dość kruche, każde upokorzenie bliźniego jest przez nas dobrze widziane.

Nawet pomaganie ludziom może być okazją do manifestowania swojej wyższości i upokarzania bliźnich.


Czytaj także: Anna Golus: Nieprawda ekranu


Wspomniane na wstępie programy są materiałem do wielkopostnej refleksji, bo nam uświadamiają, że siedząc przed telewizorem i bawiąc się czyimś poniżeniem, daleko jesteśmy od wartości chrześcijańskich. Przed laty toczyliśmy gorące spory o respektowanie tych wartości w mediach. Dziś podnosi się larum z powodu pokazania Matki Boskiej z tęczą, nie mówiąc o wystawieniu „Klątwy” Olivera Frljicia. Nikomu jednak nie przychodzi do głowy uznanie za pogwałcenie wartości chrześcijańskich programów, które polegają na poniżaniu określonych kategorii ludzi. Zwłaszcza – o czym mówi w wywiadzie Michał Rydlewski – że nie chodzi tu tylko o „Bogaty dom – biedny dom”. Mechanizmy manipulacji, podkręcania emocji, obnażania człowieka na potrzeby spektaklu działają też w talent shows, a nawet w kanałach kulinarnych.

Więc moje pytanie do wielkopostnego rachunku sumienia: czy nie należałoby uznać za udział w „grzechu cudzym” podnoszenia krzywej oglądalności takich programów? Zanim, drogi Czytelniku odpowiesz, proszę, przeczytaj Temat Tygodnika. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2021