Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy ktoś prezentuje swoje stanowisko w sposób sztywny, odruchowo sztywnieję. Gdy staje się nadmiernie kategoryczny – milczę. Czasem czekam, lecz częściej milczę, gdyż nie wiem, co zrobić. Kategoryczność rzadko się wyczerpuje, przeciwnie – w miarę mówienia nabiera pewności siebie i upaja się własną siłą. Podsuwanie nawet drobnych wątpliwości nic nie daje; mamy do czynienia z maszyną, która czerpie energię także ze sprzeciwu.
Na ogół nie wdaję się w dyskusje internetowe. I to niezależnie od tego, czy biorą w nich udział tzw. trolle, czy dyskutują ludzie sobie znani, a nawet zaprzyjaźnieni. Ze smutkiem obserwuję, jak szybko podnosi się temperatura rozmowy. Czasem ostateczny spór wywołuje jedno słowo. Przy stole pewnie bywa podobnie. A może nie? Wciąż wierzę, że siedząc z kimś twarzą w twarz, trudniej mu powiedzieć, że jest głupi, że dał się omotać.
To, że „moje” jest na wierzchu, daje satysfakcję. Wygrałem i mogę triumfować. Wygrałem – ale przecież nie przekonałem. To jednak nieważne: ważne, że do mnie należy ostatnie słowo. Jeśli ten drugi poczuł się źle, tym lepiej. Zamiast przekonywać, zawstydzamy. Zawstydzony dwa razy się namyśli, zanim znów się odezwie. Zatriumfować w kolejnej dyskusji – oto marzenie upokorzonych. A jeśli nie w dyskusji, to w jakimś innym miejscu, w inny sposób. Człowiek, żeby żyć, potrzebuje zwycięstw. Będzie szukał słabszych od siebie, żeby ich kosztem zwyciężać.
Co się dzieje z prawdą w takim świecie? Albo raczej – jak dziś wygląda nasza droga do prawdy? „Być może jest to moim ograniczeniem, lecz nie potrafię pojmować prawdy inaczej niż jako zaprzeczenie fałszu – mówi Susan Sontag w rozmowie z Jonathanem Cottem („Myśl to forma odczuwania”, przeł. Dariusz Żukowski). – Zawsze odkrywam to, co uważam za prawdziwe, przez dostrzeganie fałszu w czymś innym. W świecie jest mnóstwo fałszu. Prawdę trzeba z niego wykrawać, odrzucając rzeczy nieprawdziwe. Prawda jest w pewnym sensie pusta, lecz już samo zrzucenie jarzma fałszu daje niezwykłe poczucie wyzwolenia”.
Co znaczą słowa: „w pewnym sensie pusta”? To, jak rozumiem, że nigdy nie staniemy wobec rzeczywistości jako takiej; że zawsze będziemy mieli do czynienia z jakimiś zasłonami, zniekształceniami, błędnymi teoriami. Trzeba przyjąć, że każdy z nas jest „nosicielem błędu”. A jednak „poczucie wyzwolenia” jest nam dostępne. Czy nie daje większej satysfakcji niż triumf nad kimś zapędzonym w kozi róg? Nie chodzi o to, żeby wznieść się ponad drugiego, ale o to, żeby wznieść się ponad samego siebie. Sontag mówi pięknie: ze świata, jaki jest nam dostępny, prawdę trzeba wykrawać. Od czasu do czasu nawet w sieci trafiam na rozmowy, które są takim „wykrawaniem” prawdy. Widać wysiłek obu stron, żeby się spotkać, żeby wspólnie lepiej zrozumieć, o czym mowa.
Wtedy naciskam ikonkę „Lubię to”. ©