Dlaczego znikają małe księgarnie

Każdy sensowny program promowania czytelnictwa powinien zaczynać się od wsparcia księgarń i antykwariatów. Miejsc, w których bije tętno kultury.

06.12.2023

Czyta się kilka minut

Karol Paciorek dla TP
Tomasz Stawiszyński // Fot. Karol Paciorek dla „TP”

Jeśli miałbym wskazać listę tych doświadczeń, które w najgłębszym sensie ukształtowały mnie jako czytelnika i miłośnika książek (owszem, z tendencją do popadania w obsesję, ale prawdziwa miłość miewa i takie odcienie, nieprawdaż?) – z pewnością na samym jej czele znalazłyby się długie godziny spędzane w księgarniach i antykwariatach. Zwłaszcza tych, w których jako dziecko, a potem nastolatek, polowałem na komiksy o Tytusie albo kapitanie Żbiku, wyszukiwałem białe kruki schowane czasem głęboko gdzieś pod stertą, zagajałem rozmowy z innymi wielbicielami czytania, odkrywałem literacki kosmos. 

Pierwszym bodaj miejscem, w którym świadomie po raz pierwszy, za jakieś otrzymane od mamy pieniądze, kupiłem sobie samodzielnie wybraną książkę (monografię pod tytułem „Wścieklizna”, to nie żart), była – wciąż szczęśliwie czynna – księgarnia w mojej rodzinnej Podkowie Leśnej. Tuż obok kościoła, przy ulicy, która się wtedy, w połowie lat 80., nazywała „1 Maja”, dzisiaj natomiast – podobnie jak wiele innych polskich ulic, które w połowie lat 80. nazywały się „1 Maja” – nosi nazwę „Jana Pawła II”. Wiadomo oczywiście, że w takiej malutkiej przestrzeni nie pomieści się nawet kilka procent dostępnych na rynku pozycji, dlatego podstawową sprawą zawsze tu była – i jest – selekcja. Podobnie jak w dobrej, autorskiej winiarni nie można trafić na słabą butelkę, tak i w podkowiańskiej księgarni do dzisiaj nie sposób trafić na nieinteresującą książkę. Owszem, oferta jest zróżnicowana, od literatury specjalistycznej po absolutny pop. Niezależnie jednak od tego, jakie się ma gatunkowe gusta, są to rzeczy w swoich dziedzinach, gatunkach, zawsze starannie wychwycone z rynkowej ławicy.

Tak samo zresztą bywało – bo właśnie na tym polega zasadnicza przewaga małych księgarń – w wielu innych sklepach z książkami, w których, w miarę dorastania i pogłębiającej się książkofilii, bywałem. Np. w kultowym antykwariacie mieszczącym się (ledwo się mieszczącym, szczerze mówiąc) w niedużym blaszanym pawilonie na samym końcu bazaru przy Hali Mirowskiej. W latach 90. był to prawdziwy skarbiec dla wielbicieli fantastyki, do których się wówczas zaliczałem, co się do dzisiaj nie zmieniło. W wielkich kartonowych pudłach zajmujących niemal całe wnętrze – nie licząc wąziutkiego korytarza prowadzącego na zaplecze i stolika z krzesłem dla właściciela – upchane były w sposób niewątpliwie sprzeczny z prawami fizyki wszystkie bodaj wydane kiedykolwiek (a być może także niewydane i nienapisane) książki fantastyczne świata. Władzę nad tym uniwersum sprawował starszawy, posępny, niewysoki, ćmiący papierosa za papierosem antykwariusz. Na prawym przegubie nosił modny wówczas srebrny łańcuszek, na palcu środkowym lewej ręki – masywny złoty sygnet, a tego wizerunku, który skądinąd zdawał mi się niebywale stylowy, dopełniała czupryna ewidentnie ufarbowana na jakiś nieznany naturze odcień brązu. Na każde pytanie, czy taka to a taka książka znajduje się w jego zasobach, stylowy antykwariusz nieodmiennie odpowiadał twierdząco, wypuszczając przy tym nosem kłęby dymu. A potem ją wydobywał – jednym, nieomylnym gestem, bez żadnych zawahań i obiekcji. Doprawdy, gdyby istniała duchowa praktyka „odnajdywania książek zen” – byłby w niej niewątpliwie zrealizowanym mistrzem.

Ale tego antykwariatu już dawno nie ma, podobnie jak mnóstwa innych klimatycznych, autorskich, mniejszych lub większych warszawskich księgarń. Zwłaszcza w ostatnich latach znikają one z miejskiej mapy w zastraszającym tempie. I tak: nie ma już świetnej księgarni na placu Wilsona, zaraz przy przystanku 116 (zastąpił ją... kebab); nie ma księgarni Leksykon na Nowym Świecie z malowniczo wylegującym się w witrynie kotem (zastąpiła ją jedna z sieciowych księgarń – dobre i to); nie ma dwupoziomowej, zawsze skrywającej jakieś skarby księgarni Żeromskiego u zbiegu alei Solidarności i Jana Pawła II; nie ma legendarnego antykwariatu Logos przy Ujazdowskich; i nie ma małej a smacznej księgarni przy Gagarina, niedaleko skrzyżowania z Czerską. 

Na szczęście wciąż jeszcze istnieją i działają: Najlepsza Księgarnia przy Cieszkowskiego na Żoliborzu; księgarnie Prusa i Liber na Krakowskim Przedmieściu; dwie cudowne kluboksięgarnie Big Book Cafe – jedna przy Dąbrowskiego, a druga, od niedawna, na Koszykowej (w miejscu niegdysiejszej księgarni MDM); doskonale zaopatrzona księgarnia NIKE (będąca częścią sieci Liber) przy Puławskiej; a także antykwariat Warszawa przy Wiśniowej, gdzie przemiły antykwariusz zawsze pomaga wyszukiwać najrzadsze okazy. 

Niestety, lista nieistniejących księgarń jest znacznie dłuższa niż tych istniejących – i wciąż rośnie. Tak samo jest w innych miastach. Także i Wy, drodzy Czytelnicy i Czytelniczki, moglibyście zapewne dopisać do niej kolejne smutne punkty na Waszych czytelniczych mapach. Ilekroć chodzę ulicami i spostrzegam te pustki, zastanawiam się, czy władze (miejskie i ogólnopolskie) naprawdę nie rozumieją, że każdy sensowny program promowania czytelnictwa, ba, każdy sensowny program dbania o kulturę powinien zaczynać się od wsparcia małych księgarń i antykwariatów (dużych zresztą też)? Bo to są przecież miejsca, w których bije tej kultury tętno. To jest jej krwiobieg, sieć czakramów, system nawadniania, bez którego nie ma życia, wzrostu i rozwoju. Bo to są – podobnie zresztą jak biblioteki, o których z pewnością jeszcze napiszę – obszary autentycznej inicjacji w czytanie, a zatem w praktykę, która rozwija najważniejsze intelektualne, moralne i społeczne kompetencje. I która dlatego – w najszerszym możliwym sensie – sprzyja zmianie świata na lepsze. A przecież tego właśnie świat rozpaczliwie potrzebuje.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Pochwała księgarń