Czy Ukraina wygra wojnę

Na polach bitew nad Dońcem i Dnieprem może rozstrzygnąć się nie tylko los Putina, ale też rosyjskiego projektu imperialnego, który zaczął się ponad 600 lat temu.

17.09.2022

Czyta się kilka minut

Ukraiński czołg w wyzwolonym mieście Izium, 17 września 2022 / AA/ABACA/Abaca/East News /
Ukraiński czołg w wyzwolonym mieście Izium, 17 września 2022 / AA/ABACA/Abaca/East News /

Od siedmiu miesięcy babcia Elzara ma misję. Starsza wiekiem Tatarka mieszka na okupowanym Krymie w pobliżu rosyjskiej bazy pocisków manewrujących. Elzara (imię zmienione) czuwa: gdy tylko startują rakiety, kierując się na cele gdzieś na Ukrainie, chwyta za telefon i na rodzinnej grupie w szyfrowanym komunikatorze śle ostrzeżenie do dzieci, wnuków i prawnuków, którzy Krym opuścili po aneksji: „Uwaga, sześć poleciało, na północny zachód!”. Zanim zawyją syreny, jej rozproszeni po Ukrainie bliscy będą mieć minutę więcej, by się ukryć. Tak Elzara widzi swój wkład w tę wojnę.


ZOBACZ TAKŻE:

Ukraińska kontrofensywa odmieniła oblicze rosyjskiej inwazji. Jakie paliwo będzie teraz wlewać putinizm w patriotyczne bukłaki i na jak długo go wystarczy? – pyta ANNA ŁABUSZEWSKA  w cyklu ROSYJSKA RULETKA >>>>


Niezależnie, czy czuwanie Elzary (o której opowiedzieli mi jej bliscy) ma praktyczny sens, jest jednym z „puzzli”, jakie tworzą większy obraz: nigdy w minionych ośmiu latach Tatarzy nie identyfikowali się tak mocno z Ukrainą jak po 24 lutego. A uderzenia w rosyjskie bazy na Krymie oraz kontrofensywy nad Dońcem (charkowska) i Dnieprem (chersońska) sprawiają, że rośnie też wśród nich nadzieja, iż wyzwolenie jest realne. Jeśli nie zaraz, to po wygranej wojnie. Tak to czują. Na murach w Jałcie i Bachczysaraju pojawiają się ulotki, że Rosja to okupant. Na tatarskich weselach ostentacyjnie śpiewa się ukraińskie pieśni. Niedawno Rosjanie aresztowali, zapewne dla zastraszenia, uczestników jednego z tych wesel; sześć osób, w tym matka pana młodego i matka panny młodej, dostało areszt lub/i grzywny.

Nastroje wśród Tatarów współgrają z nastrojami na nieokupowanej Ukrainie. Mimo ofiar, zniszczeń, coraz trudniejszych warunków życia i perspektywy trudnych miesięcy jesiennych i zimowych (można sobie wyobrazić, jak będą wyglądać np. w Charkowie, gdzie po ostrzałach brakuje prądu, gazu i wody) – ogromna większość społeczeństwa wykazuje wolę oporu i deklaruje, że nie zaakceptuje pokoju na warunkach Rosji.

Pokazują to np. wyniki sondażu prowadzonego w lipcu przez Kyiv International Institute of Sociology i Oxford University (pytano 1160 osób w nieokupowanych regionach, metodą wywiadów). 79 proc. badanych deklarowało, że nie przyjmie rozwiązania konfliktu, którego skutkiem byłby rząd kontrolowany przez Rosję. Ale też pozostałe 21 proc. nie jest gotowe się poddać, tyle że ta grupa byłaby gotowa na pewne koncesje polityczne, o ile w zamian przywrócona zostałaby integralność terytorialna. Nie ma większych różnic między obywatelami, którzy na co dzień używają języka ukraińskiego lub rosyjskiego: wśród tych drugich 75 proc. uważało, że należy kontynuować walkę za każdą, dosłownie każdą cenę. Wolno sądzić, iż teraz kontrofensywa pod Charkowem i wieści o zbrodniach, które Rosjanie tam popełnili, tylko utwierdzą przekonanie, że jest to wojna o istnienie państwa i narodu.


ZOBACZ TAKŻE:

Ukraińskim przedsiębiorcom z klasy średniej zagrażają wojenna destabilizacja i rosnące koszty. Tymczasem w dużej mierze to od nich zależy kondycja gospodarki >>>>


Jeśli więc zastanawiamy się, czy Ukraina może zwyciężyć (gdzie zwycięstwo to pokój sprawiedliwy, zawarty na warunkach ukraińskich), to widzimy, że jak dotąd spełniony jest warunek podstawowy: sami Ukraińcy chcą walczyć, nawet jeśli oznacza to więcej cierpień. I jeśli przegrywając na polu walki Rosja będzie niszczyć infrastrukturę cywilną, aby także życie codzienne – np. zimą bez ogrzewania – wymagało heroizmu, a pokusa emigracji kusiła.

Ale wola oporu to za mało. Drugi warunek to wparcie dla Ukrainy – większe niż dotąd, ilościowo i jakościowo. Nie tylko bronią, ale też zasobami bytowymi (jak generatory dla ludzi w miastach bez prądu). Tu wraca kwestia broni ciężkiej. Jak ona jest ważna, widać dziś, gdy to polskie czołgi torowały drogę charkowskiej kontrofensywie. No i warunek trzeci: spójność Zachodu, wystawiana na próbę zwłaszcza za sprawą kryzysu energetycznego.

Pewien zachodni publicysta postawił ostatnio tezę, że na Ukrainie rozstrzygnie się los Putina. Być może tak. Albo i więcej: możliwe, że dziś kończy się definitywnie rosyjski projekt imperialny. Ten, który zaczął się w wieku XIV, gdy książę Iwan Kalita stworzył podstawy do ekspansji Moskwy – najpierw na historycznej Rusi, a później coraz dalej. Również o to toczy się ta wojna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Czy możemy zwyciężyć?