Komunikat o błędzie

Could not retrieve the oEmbed resource.

Człowiek czarnego serca

W jamajskiej stolicy Kingston umarł Bunny Wailer, ostatni z trzech muszkieterów, którzy stworzyli zespół The Wailers, rozsławiając w świecie muzykę reggae i rastafarianizm.
w cyklu STRONA ŚWIATA

03.03.2021

Czyta się kilka minut

Bunny Wailer na koncercie pamięci Boba Marleya, Kingston (Jamajka), 2005 r. / Fot. ASSOCIATED PRESS / EAST NEWS /
Bunny Wailer na koncercie pamięci Boba Marleya, Kingston (Jamajka), 2005 r. / Fot. ASSOCIATED PRESS / EAST NEWS /

Naprawdę nazywał się Neville Livingstone. Przyszedł na świat w wiosce Dziewiąta Mila w parafii Świętej Anny na północy jamajskiej wyspy, w domu cieśli, który dorabiał jako sklepikarz i kaznodzieja. 

Szwagrowie z Trenchtown

W tej samej wiosce, nieopodal, mieszkał jego najbliższy przyjaciel z dzieciństwa, starszy o dwa lata Robert Marley. Ojcem Boba był przybyły zarządca plantacji, który jako 60-latek pojął za żonę siedemnastoletnią, czarnoskórą Cedellę i spłodził z nią dziecko. Ale choć nie wyparł się syna i łożył na jego utrzymanie, po jego urodzeniu rzadko rodzinę we wsi odwiedzał. Umarł, gdy Bob był dziesięciolatkiem. Owdowiała za młodu Cedella związała się z również samotnym ojcem Bunny’ego, Thaddeusem, wprowadziła się do jego domu, a przyjaciele z dzieciństwa zostali przyrodnimi braćmi. Nowa rodzina przeniosła się ze wsi do Kingston i zamieszkała w Trenchtown, jednej z dzielnic biedoty w dolnym mieście, nad zatoką.

Niedaleko Bunny’ego i Boba mieszkał Joe Higgs, sławny na całą wyspę rastafarianin i muzyk, grający ska i reggae. Zapatrzeni w niego nastolatkowie spędzali całe dnie przed jego domem, słuchając, co mówi, podpatrując, jak gra i o czym śpiewa. Pod dom Higgsa przychodzili także Bunny i Bob. To właśnie tu spotkali Winstona McIntosha i to on, starszy o rok od Boba i o trzy od Bunny’ego, nauczył ich grać na zmajstrowanej w domu z bambusowych kijów, blachy i drutów gitarze. Odtąd grywali razem, a w końcu założyli zespół, który nazwali The Wailers – Ci, Którzy Skowyczą. Rodziną stali się, gdy Tosh (bo tak wołano na niego w Trenchtown) ożenił się z Sihrley, rodzoną siostrą Bunny’ego, a przyrodnią Boba i w ten sposób zostali szwagrami.

Rozstanie muszkieterów

Na początku, jak Beatlesi, ubrani w identyczne garnitury i gładko uczesani, grali muzykę do tańca – ska oraz popularne w Ameryce rockabilly i rock’n’rolla. Szybko jednak, pod wpływem Higgsa, przystali do rastafarian. Zaczęli grać reggae i wkrótce stali się na Jamajce sławni jak Beatlesi w Wielkiej Brytanii, a potem ich sława rozeszła się na cały świat. Już ich pierwsze piosenki, nagrane w 1963 roku, drugim roku niepodległości Jamajki, i puszczane w rozgłośniach radiowych w Kingston stały się przebojami, a początkiem drogi do wielkości okazała się wydana w 1973 roku ich piąta płyta „Catch A Fire”, zawierająca m.in. takie utwory jak „Concrete Jungle”, „Stop That Train” czy „Stir It Up”.

Adres URL dla Zdalne wideo

„– Nie graliśmy już muzyki do tańca, to było śpiewanie o rewolucji” – powiedział mi Bunny Wailer jesienią ostatniego roku zeszłego stulecia. Spotkał się ze mną w Kingston, ale nie mieszkał już w mieście: wyniósł się z niego na wieś, do podstołecznej parafii Świętego Andrzeja. „– Skowyt. Tak się nazwaliśmy, bo taka była nasza muzyka. Śpiewaliśmy o tym, co ludzi bolało. O biedzie, niesprawiedliwości, przemocy, zawiedzionych nadziejach. Producenci chcieli, żebyśmy grali dla nastolatek, śniących o księciu z bajki i niewinnej miłości. Dla kogo śpiewacie? – pytano nas. Dla ludzi, którzy chcą rozrywki, czy dla gówniarzy ściskających w rękach włócznie i karabiny? Co to jest?! – wydziwiali, gdy nagraliśmy »Burning and Looting«. A tam szło o zwykłych ludziach, ofiarach stanu wyjątkowego, którzy budzą się w środku nocy otoczeni zbrojnymi ludźmi, policją i przestępcami. Wyklinano nas jako buntowników. Cóż, byliśmy buntownikami, ale okazało się w końcu, że bunt też może się nieźle sprzedawać”.

Bunny palił święte ziele, gandzię, zwinięte w gruby rulon wielkości cygara i twierdził, że pomaga mu to w nawiązaniu kontaktu ze Wszechmogącym. Chmury świętego dymu, unoszące się niemal bez przerwy nad jego głową, wskazywały, że łączności ze Wszechmogącym nie przerywał ani na chwilę.


Czytaj także: Wojciech Jagielski: Wirus i święte zioło


„Wailersi”, podobnie jak późniejsi Beatlesi, grali i wyglądali już inaczej. Jako rastafarianie nosili długie włosy, pozlepiane w dready, a zamiast garniturów – luźne, wielobarwne ubrania. Pierwszoplanowe role w zespole grali twórczy, charyzmatyczny i poetycki geniusz Marley oraz Tosh, buntownik i radykał. Bunny, zepchnięty przez kolegów nieco w cień, odpowiadał za muzyczną harmonię i rastafariańską duchowość.

Druga płyta, „Burnin’” („Get Up, Stand Up”, „I Shot the Sheriff”, „Burnin’ And Lootin’”, „Small Axe”), a przede wszystkim trasa koncertowa po Wielkiej Brytanii ugruntowała sławę zespołu, a zarazem przypieczętowała jego rozpad. 

Bunny nie chciał koncertować, włóczyć się wiecznie po świecie, z kąta w kąt. Mówił, że było to niezgodne z jego rastafariańską wiarą i stylem życia. Zagorzałym rastafarianem był też Tosh. Obu nie podobało się, że właściciel wytwórni płytowej Chris Blackwell próbuje pomniejszyć ich do roli chórku i zespołu przygrywającego wielkiej gwieździe, Bobowi Marleyowi. Zwłaszcza Tosh nie czuł się wcale gorszy. Jako pierwszy odszedł Bunny, a wkrótce w jego ślady poszedł Tosh. „Wailersi” zaś przeistoczyli się w Bob Marley and The Wailers.

Exodus

Po rozpadzie zespołu i rozstaniu przyjaciół Bob Marley zrobił wspaniałą karierę, stając się jednym z najważniejszych muzyków drugiej połowy XX stulecia, ogłoszonym niemal prorokiem reggae i rastafarian. Jego karierę przerwała nagle choroba nowotworowa, w jaką przerodziła się kontuzja palca u nogi, odniesiona podczas meczu piłki nożnej, drugiej po muzyce pasji Marleya. Jako rastafarianin nie zgadzał się na interwencję chirurga, a rak zaatakował w końcu mózg i stał się w 1981 rokurolingprzyczyną śmierci 36-letniego muzyka .

Tosh z kolei nagrał kilka bardzo dobrych płyt, którymi zachwycili się m.in. Rolling Stonesi. Największą sławę zdobyła wydana w 1976 roku „Legalize It”, którą domagał się legalizacji powszechnie palonej na Jamajce marihuany (jego szwagier Bunny za posiadanie „świętego zioła” spędził ponad rok w więzieniu). Z powodu swojego niewyparzonego języka nieustannie narażał się politykom i policji, a raz został przez stróżów porządku skatowany prawie na śmierć. W 1987 roku zginął we własnym domu, zastrzelony przez włamywacza. Przeżył 43 lata.

Po rozstaniu z „Wailersami” Bunny także tworzył w pojedynkę, ale skupiał się raczej na tym, by wieść życie zgodne z przykazaniami czy raczej według zaleceń rastafarian. Wyniósł się z Kingston na wieś i tam spędzał większość czasu. W 1976 roku wydał jednak pierwszą samodzielnie nagraną płytę „Człowiek czarnego serca”. „Sława jest nieprzyjaciółką twórczości”, powiedział dziesięć lat później w rozmowie z dziennikarzem gazety „Los Angeles Times”.  „Ludzie biorą się za sztukę i marzą tylko o tym, by zdobyć sławę. A być sławnym to przecież coś zupełnie innego, niż być dobrym pisarzem czy muzykiem”.

 

Przeżył 73 lata. W zeszłym roku podupadł na zdrowiu. Najpierw, w maju, przepadła bez wieści jego towarzyszka życia, 70-letnia „Siostra Jean” Watts, z którą żył od pół wieku. Cierpiała na demencję starczą. Majowego dnia wyszła z domu i nigdy nie wróciła, nikt jej więcej nie widział. Rodzina wyznaczyła ćwierć miliona dolarów nagrody za wiadomość, która doprowadziłaby do zaginionej. W lipcu Bunny doznał drugiego już udaru i nigdy tak naprawdę już do siebie nie doszedł.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej