Czeskie uniesienie

Václav Malý, biskup pomocniczy Pragi: Życzyłbym sobie, aby - gdy miną emocje - ludzie wrócili ku tym poglądom Havla, które dotyczą duchowej kondycji człowieka. Żeby pozwolili Havlovi nadal wpływać na ich życie.

27.12.2011

Czyta się kilka minut

Patrycja Bukalska: Śmierć Václava Havla wywołała spontaniczne, masowe i emocjonalne reakcje Czechów, w całym kraju na różne sposoby upamiętniano zmarłego. Skalę publicznych emocji porównuje się do wydarzeń z listopada 1989 r., gdy zaczęła się Aksamitna Rewolucja. Jak Ksiądz Biskup - jeden z liderów demonstracji w 1989 r. i przyjaciel Havla - ocenia te reakcje?

Bp Václav Malý: Są one dla mnie źródłem wielkiej radości, bo pokazują, że ludzi porządnych jest więcej niż nieporządnych. Tłumy, które godzinami czekały w kolejce, by wpisać się do księgi kondolencyjnej i stanąć przed trumną Havla, o czymś świadczą. To ta część społeczeństwa, która ma świadomość tego, co w życiu ważne, i wie, jak wielką postacią był Havel. Dla mnie to naprawdę wielka radość. Z drugiej strony przykro patrzeć, jak wiele osób zmieniło nagle poglądy, niczym chorągiewka na wietrze. Niektórzy przedstawiciele życia publicznego zawsze mówili o Havlu niedobrze, a teraz go wychwalają. Taki nieprzyjemny paradoks.

Czescy komuniści poglądów nie zmienili, oni zawsze nie znosili Havla. Choć gdy teraz, po jego śmierci, mówią o nim "zdrajca narodu", to jednak zaskakuje.

To przykre, tym bardziej że za tymi twardymi wypowiedziami kryje się po prostu złość i nienawiść. Myślę, że przynajmniej w czasie żałoby należałoby odłożyć na bok spory i pożegnać zmarłego, który był tak ważną postacią w naszej historii.

Do trumny Havla stały długie kolejki, ale jako prezydent nie zawsze był tak uwielbiany. Po Aksamitnej Rewolucji jego popularność była wielka, ale potem spadła i bardziej doceniany był za granicą. Teraz szacunek dlań powróci?

Byłbym ostrożny z ocenami. Mamy dziś do czynienia z uniesieniem ludzi, ale otwarte jest pytanie, czy będzie to coś trwałego. Życzyłbym sobie przede wszystkim, aby - gdy miną już emocje - ludzie zwrócili ku tym poglądom Havla, które dotyczą duchowej kondycji człowieka i ducha naszych czasów. Mówiąc krótko: żeby pozwolili Havlovi nadal mówić i wpływać na ich życie. Ale to już osobista sprawa każdego z nas. Nie odważę się dziś powiedzieć, czy pamięć o Havlu będzie tak intensywna również za 5-10 lat. Jest jednak szansa, żebyśmy pozwolili się zainspirować jego słowem i drogą życiową.

Co najważniejszego pozostawił Havel?

Dla mnie najważniejsze są jego słowa o "prawdzie i miłości, które zwyciężą nad nienawiścią". To przesłanie zgodne z duchem Ewangelii, aktualne w każdym systemie i w każdym czasie. To nieprzemijająca wartość. Tylko od nas zależy, czy będziemy trwać w nienawiści, czy też zdecydujemy się żyć w prawdzie i z miłością będziemy odnosić do innych ludzi.

Jak Ksiądz Biskup chciałby, aby zapamiętano Havla?

Najbardziej cenię sobie przesłanie z jego esejów "Siła bezsilnych" i "Słowo o słowie". Właśnie w nich widzę główne przesłanie Havla: że od każdego z nas zależy, czy jesteśmy dojrzałymi obywatelami, czy jesteśmy w stanie się porozumieć, czy też słowa pozostają dla nas wyłącznie jakąś grą; że są chwile, gdy trzeba wszystko zważyć w sumieniu. Ma to wymiar duchowy i jasno odnosi się do Ewangelii, nawet jeśli o Ewangelii wprost nie ma tam mowy.

Jak Ksiądz pamięta pierwsze spotkanie z Havlem?

Spotkałem go w 1978 r., gdy powstawał Komitet Obrony Niesprawiedliwie Prześladowanych. Ale jego nazwisko i działalność znałem już dużo wcześniej, od połowy lat 60., gdy w praskim teatrze "Na zábradli" wystawiano jego pierwsze sztuki. Utkwił mi też w pamięci jego list otwarty do prezydenta i zarazem szefa partii komunistycznej Gustáva Husáka z 1975 r. [Havel opisywał w nim prowadzoną przez komunistów politykę represji po Praskiej Wiośnie, którą władze nazywały "polityką normalizacji" - red.].

Czy podczas Waszej wieloletniej przyjaźni był jakiś szczególny moment?

Wiele było takich momentów... Ale może najbardziej poruszyło mnie, jak podczas jego długiej choroby dwukrotnie zdarzyło się, że odwiedziłem go niemal na łożu śmierci. Zrobiło na mnie wrażenie, jak był pogodzony ze śmiercią i z jakim spokojem przyjmował swój stan zdrowia. Był to człowiek nie tylko odważny, ale też radzący sobie z własną niemocą.

VÁCLAV MALÝ (ur. 1950) jest praskim biskupem pomocniczym. Od 1969 r. studiował w seminarium duchownym w Litoměřicach, jedynym w Czechosłowacji. Święcenia przyjął w 1976 r. W latach 1976-78 pracował jako wikariusz w miasteczku Vlašim i w Pilźnie. Sygnatariusz opozycyjnej Karty 77, w 1979 r. stracił tzw. etat państwowy, który był warunkiem pracy duszpasterskiej. Pracował jako asystent geodety i palacz w kotłowni. W 1979 r. więziony, 1981-82 był jednym z rzeczników Karty 77. W 1989 r. rzecznik Forum Obywatelskiego, które kierowało Aksamitną Rewolucją. Od 1997 r. jest praskim biskupem pomocniczym. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w kraju członków Episkopatu, znanym też w środowiskach niekościelnych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2012