Triumf Havla

Młodzi Czesi chcą powrotu do moralnych standardów polityki, które głosili kiedyś tacy antykomunistyczni dysydenci jak Václav Havel. Na ich celowniku jest prorosyjski prezydent Miloš Zeman.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Czerwone kartki dla prezydenta Zemana, Praga, 17 listopada 2014 r. / Fot. David Cerny / REUTERS / FORUM
Czerwone kartki dla prezydenta Zemana, Praga, 17 listopada 2014 r. / Fot. David Cerny / REUTERS / FORUM

Jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał, że w 25. rocznicę pokojowej Aksamitnej Rewolucji 1989 r., która w Czechosłowacji obaliła komunizm, Czesi nie będą (tylko) świętować, lecz (także) protestować – i to przeciw człowiekowi, który zasiada na praskim Hradzie, jak kiedyś Václav Havel. 17 listopada w centrum Pragi kilka tysięcy obywateli pokazało – dosłownie – prezydentowi Milošowi Zemanowi czerwoną kartkę. Nie obyło się bez rzucania jajkami i pomidorami. O mały włos nie wylądowały na goszczącym w Pradze prezydencie Bronisławie Komorowskim; nie ominęły za to prezydenta Niemiec Joachima Gaucka.

Czym 68-letni Zeman sprowokował rodaków do tak gwałtownych reakcji? Tym samym, czym zyskiwał wcześniej ich sympatię: ostrym językiem i prowokacyjnymi wypowiedziami. Ale teraz przekroczył granicę. Sympatia i poczucie swojskości zamieniły się w niechęć i wstyd.

Według sondażu ośrodka Median dla Czeskiego Radia ponad 60 proc. Czechów nie jest zadowolonych z prezydentury Zemana. Ponad dwie trzecie uważa, że źle reprezentuje kraj za granicą. Co istotne, tak uważają nie tylko ludzie młodzi i mieszkańcy większych miast (raczej nienależący do jego elektoratu), ale też część jego zwolenników. Według sondażu agencji CVVM obdarza zaufaniem prezydenta już tylko 37 proc. Czechów. To spadek o 21 proc. w ciągu miesiąca; Zeman pobił swoisty rekord.

Rusofilstwo i interesy

Trudno powiedzieć, która z niefortunnych (nazwijmy to dyplomatycznie) wypowiedzi Zemana była najgorsza. Czy ta, w której wulgarnymi słowami określił członkinie zespołu Pussy Riot, represjonowane w Rosji; czy może ta, gdy doradził Ukrainie „finlandyzację”. Jego rzecznik dokonywał później cudów, tłumacząc, czym jest lub nie jest „finlandyzacja” według prezydenta, ale każda interpretacja brzmi tu kiepsko.

W swych stwierdzeniach, barwnie opisujących konflikt rosyjsko-ukraiński (którego zresztą według niego nie ma, bo to „wojna domowa”), Zeman mówi rzeczy, których nie wypowiedział dotąd nawet prezydent Rosji. Nie dziwi więc, że dziennik „Washington Post” określił go mianem „tuby Putina”.

Tymczasem z Putinem Zeman może spotkać się osobiście już niedługo. Na koniec stycznia zaprosił go do Czech, na uroczystości będące częścią obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz (Kreml jeszcze nie potwierdził przyjęcia zaproszenia). A że część Czechów na wizytę Putina nie ma ochoty, można spodziewać się nowych protestów.

Trudno na razie oceniać, czy zmiana nastrojów może się utrzymać i jaka część społeczeństwa podziela to oburzenie. Dotąd bowiem Czesi pokazywali się raczej jako zwolennicy polityki wysoce pragmatycznej.

– Elity polityczne i biznesowe, a także większość Czechów, stawiają na współpracę z Rosją. Nie boją się jej. Po części za sprawą tradycyjnego rusofilstwa, a po części dlatego, że mają poczucie bezpieczeństwa: Czechy są przecież w Unii i w NATO, myślą więc, co Putin może im zrobić? – mówi Aleksander Kaczorowski, publicysta i autor książek o Czechach, w tym biografii „Havel. Zemsta bezsilnych”.

– Podobnie jak Niemcy i Francuzi, Czesi postrzegają Rosję przede wszystkim jako ważnego partnera gospodarczego – uważa Kaczorowski. – Istotna jest też dla nich kwestia rozwoju energetyki jądrowej: lobby atomowe chce rozbudować elektrownię w Temelinie wspólnie z Rosjanami. Rosja jest również ważnym odbiorcą czeskiego eksportu przemysłowego i inwestycji kapitałowych, a więc partnerem najbardziej wpływowych środowisk biznesowych, które trzęsą rodzimą polityką i są właścicielami największych mediów.

Zyski czy ideały: taki dylemat nie jest w polityce, czeskiej ani innej, nowością. Jednak przez ostatnie lata nasi południowi sąsiedzi zdecydowanie stawiali na praktyczność.

Powrót do dziedzictwa

Tymczasem dwa dni po tym, jak w Pradze w stronę Zemana poleciały jajka i pomidory, w Waszyngtonie na Kapitolu odsłaniano popiersie Václava Havla: legendarnego dysydenta i więźnia politycznego czasów komunizmu, który prezydentem (jeszcze) Czechosłowacji został już w grudniu 1989 r.

Mieć swoje popiersie na Kapitolu, czyli w siedzibie Kongresu (parlamentu) USA – to honor, którego prócz Havla dostąpiło tylko trzech Europejczyków: brytyjski premier czasu II wojny światowej Winston Churchill, Węgier Lajos Kossuth (przywódca powstania narodowego z lat 1848––1849) i szwedzki dyplomata Raoul Wallenberg, który ratował Żydów przed Niemcami, a zginął zamordowany przez NKWD.

Dla amerykańskiej prasy była to dobra okazja, by przypomnieć, że Havel moralność stawiał zawsze wyżej niż korzyści gospodarcze, że najważniejszy był dla niego człowiek i odpowiedzialność wobec niego, i że znakiem firmowym czeskiej polityki zagranicznej były wtedy prawa człowieka. A także, że obecne władze Czech odchodzą od tych zasad.

Obecny w stolicy USA premier Bohuslav Sobotka – polityk młodszego już pokolenia, lat 43 – podkreślił jednak, że jak najbardziej nawiązuje do zasad, które Havel promował. Ma to być jasny sygnał, również dla polityków w kraju – w tym dla wiceszefa dyplomacji Petra Druláka, który o havlowskiej polityce praw człowieka mówił, że była błędna i szkodliwa. Czy jednak rzeczywiście będzie się to przekładać na czeskie decyzje polityczne, czy też chodzi raczej o ratowanie obrazu kraju za granicą? Okaże się to za jakiś czas.

Ale co jest istotne już teraz: okazuje się, że część społeczeństwa wraca do dziedzictwa Havla. – Nowa generacja Czechów, urodzona już po 1989 r., jest przywiązana do interpretacji historii, w której dysydenci są ważni, i postać Havla odgrywa dla nich istotną rolę. Dla nich współpraca z komunistami czy spadkobiercami ZSRR jest silnie niemoralna – wyjaśnia dr Nicolas Maslowski, politolog z Uniwersytetu Karola w Pradze.

– Wśród tych młodych ludzi wizja polityki Havla już wygrała – uważa Maslowski. – To bardzo silna wiara w wartości. Nie jest przypadkiem, że następcy Havla na Hradzie – były już prezydent Václav Klaus i obecny Zeman – zaczęli znów krytykować Havla, choć on nie żyje od trzech lat, twierdząc m.in., że był „utopistą”. Może się okazać, że Havel jeszcze zmieni czeską politykę, choć zza grobu.

Proroctwo biskupa Malý’ego

„Życzyłbym sobie przede wszystkim, aby – gdy miną już emocje – ludzie zwrócili się ku tym poglądom Havla, które dotyczą duchowej kondycji człowieka i ducha naszych czasów. Mówiąc krótko: żeby pozwolili Havlovi nadal mówić i wpływać na ich życie. Ale to już osobista sprawa każdego z nas. Nie odważę się dziś powiedzieć, czy pamięć o Havlu będzie tak intensywna również za 5–10 lat. Jest jednak szansa, żebyśmy pozwolili się zainspirować jego słowem i drogą życiową” – tak w wywiadzie dla „Tygodnika” mówił, zaraz po śmierci Havla w 2011 r., jego przyjaciel Václav Malý, biskup pomocniczy Pragi i jeden z przywódców demonstracji z 1989 r.

Dziś brzmi to proroczo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014