Czas samobójców

Lista aktów terroru w Rosji powiększyła się o kolejną tragedię: bomba na lotnisku Domodiedowo zabiła 35 osób. Zdetonował ją 20-letni mężczyzna, wyszkolony przez jedną z radykalnych grup z Kaukazu Północnego. Miejsce "czarnych wdów" zajęli "czarni wdowcy"?

01.02.2011

Czyta się kilka minut

Po 10 latach ustawicznej walki z kaukaskimi terrorystami, rosyjskie władze znów okazują się bezsilne wobec zagrożenia. Co więcej, do zamachu dochodzi w sytuacji zaognienia konfliktów na tle etnicznym: w Moskwie i innych dużych miastach odbyły się w ostatnich tygodniach masowe demonstracje i tumulty, podczas których krzyczano "Rosja dla Rosjan" i domagano się wygnania "obcych". Problem Kaukazu rozlał się szeroką rzeką po Federacji Rosyjskiej, fala kaukaskiej powodzi dopłynęła symbolicznie pod sam mur Kremla. Ale pomysłów na rozwiązanie nabrzmiałej kwestii kaukaskiej ciągle brak.

Terror i polityka

Ponad 10 lat temu, jesienią 1999 r. - po serii zamachów bombowych na domy mieszkalne w różnych punktach Rosji, w tym w Moskwie - nieznany szerzej polityk, świeżo mianowany na premiera, zapewniał rodaków, że zamachy nie mogą się powtórzyć, gdyż władza wydała czeczeńskim terrorystom bezwzględną walkę. "Dorwiemy terrorystów nawet w kiblu" - tym stwierdzeniem Władimir Putin zapewnił sobie miejsce na politycznym Olimpie i zyskał zaufanie milionów Rosjan, którzy zobaczyli w nim obrońcę przed śmiertelnie groźną hydrą. Śledztwo wyjaśniające okoliczności tamtych zamachów długo dreptało w miejscu; na dobrą sprawę do dziś nie wiemy, kto ich dokonał. Czy Czeczeni?

Teraz też nie Czeczeni - w każdym razie tak powiedział premier Putin. Zanim jeszcze śledczy wydali jakikolwiek komunikat, zaznaczył on, że należy wykluczyć "czeczeński ślad" zamachu na Domodiedowie. Tak czy inaczej, niezależnie od "czeczeńskich" i "nieczeczeńskich śladów", danej w 1999 r. obietnicy, iż zamachy się nie powtórzą, Putin nie dotrzymał.

Za to umiejętnie wykorzystał wiele poprzednich ataków do umocnienia swej władzy (np. po dramacie Biesłanu zniósł wybory gubernatorów; odtąd w regionach rządzą mianowani przez Kreml namiestnicy). Za każdym razem występował z kategorycznymi oświadczeniami, zapowiadał ostrą walkę z terrorystami. A potem dochodziło do kolejnego zamachu...

Tym razem premier zapowiedział, że nie będzie rozmawiał z terrorystami. Tyle że sami terroryści zmienili taktykę i o rozmowach nie ma mowy. Kiedyś brali zakładników i występowali z politycznymi żądaniami. Teraz nie biorą zakładników, lecz wysadzają się w powietrze. Niczego nie żądają. Publicysta Aleksandr Minkin w artykule "Listy do prezydenta. Oni znów wydostali się z kibla" pisze: "Władze nie chcą rozmawiać z terrorystami, bo zagrożenie terroryzmem ich nie dotyczy - istnieje kolosalna różnica między stanem bezpieczeństwa władzy a stanem bezpieczeństwa zwykłych obywateli. Sali dla VIP-ów nikt nie wysadzi. Ale przyczyna zamachów jest polityczna, a politykę robi władza. Już od ponad 10 lat. Władza nie chce rozmawiać, a giną niewinni ludzie".

Korupcja, sir

Niewinni giną także dlatego, że działania terrorystów ułatwia wszechobecna korupcja. Hasło walki z korupcją, rzucone kiedyś przez kreującego się na modernizatora Rosji prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, nadal pozostaje hasłem. W dorocznych raportach Transparency International mierzy wzrost korupcji: zeszłoroczne badanie wykazało, że łapówkę wręczył co czwarty obywatel Rosji. Skorumpowanie urzędników i milicji wskazywane jest jako jeden z głównych czynników pozwalających terrorystom na zorganizowanie zamachów. Terroryści bez problemu kupują sobie lewe papiery, wykupują się od kontroli, gromadzą materiały wybuchowe, rozprowadzane przez skorumpowanych wojskowych.

"Dopóki będzie korupcja, dopóki w Rosji nie będzie normalnego wymiaru sprawiedliwości, dopóki służby specjalne nie będą odpowiadać przynajmniej przed komisją parlamentarną - dopóty zamachy terrorystyczne będą się powtarzać. Możemy co najwyżej wyśledzić jakąś grupkę ekstremistów, ale nie pokonamy w ten sposób terroryzmu. Bo nie likwidujemy tych przyczyn, które generują terroryzm - mówił w Radiu Swoboda Giennadij Gudkow z komitetu bezpieczeństwa Dumy Państwowej. - Dzisiaj znalezienie i przygotowanie zamachowcy--samobójcy na Kaukazie zajmuje dużo mniej czasu niż jeszcze 2-3 lata temu. A to dlatego, że przegraliśmy walkę ideologiczną. Nie potrafiliśmy okiełznać korupcji".

Na Kaukazie bez zmian

Rosyjskie służby specjalne mają na Kaukazie Północnym pełne ręce roboty. Ekspert ds. służb Andriej Sołdatow twierdzi, że Federalna Służba Bezpieczeństwa zaktywizowała ostatnio działania, koncentrując się jednak na wyłapywaniu przywódców grup działających w podziemiu. Zanotowała kilka sukcesów, np. w 2010 r. zabiła Saida Buriackiego, głównego ideologa "Emiratu Kaukaz".

"Emirat" to główny projekt polityczno-ideologiczny islamskiego podziemia na Kaukazie: zakłada stworzenie północnokaukaskiego państwa wyznaniowego, rządzonego według prawa szariatu. Pod komendą "emira" Dokki Umarowa walczą oddziały terrorystów, a emisariusze głoszą ideologię walczącego islamu. Wprawdzie projekt nie zdobył szerokiego poparcia społeczeństw północnokaukaskich, ale bieda, brak perspektyw, przeludnienie i bezrobocie sprawiają, że "Emirat" znajduje jednak zwolenników. Jest jakąś alternatywą dla skorumpowanych klanów rządzących, znajdujących się "u żłobu" z nadania Moskwy.

Radykałowie obrali drogę przemocy. Niemal co tydzień na Kaukazie dochodzi do zamachów bombowych czy ataków na siedziby miejscowych władz i milicji. Latem 2010 r. kilkuosobowa grupa terrorystów opanowała obiekt strategiczny: elektrownię wodną w spokojnej dotąd Kabardyno-Bałkarii. A do zamachów dochodzi też w Moskwie - w poprzednim, w marcu 2010 r., bomby w moskiewskim metrze zabiły ok. 40 osób.

Ich autorzy chcą zwrócić na siebie uwagę, siać strach, niepewność i nienawiść - i to się im udaje. Zdaniem Sołdatowa, powtarzające się zamachy to efekt braku prewencji w działalności służb specjalnych: "Organy są zorientowane na złapanie i ukaranie ludzi, którzy przeprowadzili zamachy. Ci, którzy dokonali zeszłorocznych ataków w moskiewskim metrze, zostali złapani i zlikwidowani. A trzeba zapobiegać atakom, tym bardziej że po każdym kolejnym zamachu finansowanie centralnych i regionalnych struktur służb specjalnych wzrasta, a więc środki są". Internetowa "Gazeta.ru" w emocjonalnym komentarzu po zamachu na lotnisku Domodiedowo była mniej elegancka: "Zamach pokazał, że pochłonięci »piłowaniem« pieniędzy siłowicy nie są w stanie prowadzić walki z terroryzmem. Władza nie myśli o bezpieczeństwie obywateli jako o swoim najważniejszym zadaniu, a dla funkcjonariuszy służb udział w biznesie stał się ważniejszy niż wykonywanie podstawowych obowiązków".

Na niezbyt krzepiący obraz rosyjskich specsłużb nakłada się jeszcze utrwalona praktyka: z powodu zamachu nikomu z dyrektorów czy ministrów włos z głowy nie spada (tym razem poleciały głowy kilku urzędników z trzeciego szeregu). Do tej pory naczelnicy federalnych organów regularnie otrzymywali od najwyższych władz podziękowania i kolejne gwiazdy bohaterów. Ale skoro władza odpowiada tylko przed sobą, sytuacja się nie zmieni.

"Rosja dla Rosjan"

Tym razem zaczęło się od sprzeczki kibiców moskiewskiego klubu Spartak z grupą Dagestańczyków; zginął młody Rosjanin. Było to w grudniu. Milicja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo Dagestańczyka, ale po interwencji bossów diaspory dagestańskiej na komisariacie - wypuściła, prawdopodobnie za łapówkę. Kibice dowiedzieli się o zwolnieniu sprawcy i podnieśli bunt. Iskra padła na beczkę prochu. Podbechtywani przez nacjonalistów młodzi ludzie "o wyglądzie słowiańskim" zorganizowali kilka manifestacji, połączonych z biciem ludzi "o wyglądzie niesłowiańskim". Wrogość do "czarnych", jak Rosjanie pogardliwie nazywają ludzi pochodzących z Kaukazu i Azji Centralnej, dosłownie eksplodowała.

Znacząca była reakcja władz. Putin spotkał się z delegacją kibiców i złożył kwiaty na grobie ich zabitego kolegi. Przekaz słowny był poprawny politycznie: "nacjonalizm jest złem, któremu nie pozwolimy się rozrosnąć". Ale w sumie reakcja była asymetryczna: premier spotkał się tylko z kibicami, a nie z przedstawicielami kaukaskich diaspor czy władz republik północnokaukaskich. Pokazał solidarność z jedną stroną konfliktu. Tak w każdym razie zostało to przez wielu odczytane.

Podczas jednej z licznych narad, jakie zwołano w związku z zaostrzeniem sytuacji, Putin wskazał też na konieczność ostrożnego stosowania polityki meldunkowej dla migrantów. Kaukaz Północny to część Federacji Rosyjskiej, przybywający stąd do Moskwy nie potrzebują wiz, ale żeby zyskać prawo pobytu w stolicy, muszą się zameldować; dla nikogo nie jest tajemnicą, że zwykle kupują meldunek od skorumpowanych urzędników. A więc znów władza wysłała sygnał: zmniejszymy napływ "tych z Kaukazu", to w Moskwie będzie spokojniej.

Potem na chwilę trochę się uspokoiło. Ale zaraz po ataku na Domodiedowo w komentarzach aktywnej rosyjskiej blogosfery to właśnie wojnę nacjonalistów z "czarnymi" wskazywano jako przyczynę zamachu.

Władze zwlekały z potwierdzeniem "kaukaskiego śladu" w zamachu w Domodiedowie przez kilka dni, aż emocje choć trochę opadną. Możliwe, że obawiano się pogromów.

***

Kaukaz Północny w coraz szybszym tempie oddala się od Rosji; powiększa się rozziew, narasta wzajemna niechęć. Kaukaz żyje według innych zasad, według innego prawa niż metropolia. Dostarcza problemów, których ani władze na miejscu, ani władze w stolicy nie potrafią rozwiązać. Kreml traktuje Kaukaz jak kłopotliwe "terytoria plemienne", które należy trzymać na dystans.

Panaceum na kaukaską chorobę ma być przywieziony w teczce z Moskwy program przekształcenia regionu w turystyczny raj. Do wykonywania planu zabrano się z animuszem: wielkie dotacje z budżetu już są "piłowane". Ale szybkie przekształcenie zacofanego i zniszczonego wojną Kaukazu w kwitnące eldorado przyciągające inwestycje to utopia.

Władze chcą jak najlepiej, a wyjdzie jak zawsze?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2011