Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczynamy od zasłaniania obrazów, a przede wszystkim krzyży, co na pierwszy rzut oka może się wydać nieporozumieniem. Skoro coraz bliżej wspomnienie męki i śmierci Jezusa, to krzyż powinniśmy raczej uwidaczniać, a nie ukrywać. To logiczne. Owszem, ale zależy, o jaką logikę chodzi.
Nie bez powodu łasi jesteśmy na oglądanie wypadków - zwłaszcza takich, w których leje się krew, a ludzkie ciała ulegają potwornym zniekształceniom. Nie bez powodu też niezłym wzięciem cieszą się horrory, o tematyce religijnej również. Przesadnie uteatralizowane sceny niby opętań i egzorcyzmów, ale też i mordowanie chrześcijan, czy nawet mękę i śmierć Jezusa Chrystusa przedstawia się tak, by widzem dogłębnie wstrząsnąć - licząc, że w ten sposób zmusi się człowieka do nawrócenia. Być może tak, najczęściej jednak ociekające krwią sceny wywołują w człowieku bunt, gniew i chęć, jeśli nie zemsty, to bezwzględnego ukarania sprawców. Co gorsza, takie reakcje przede wszystkim pomagają nam zapomnieć, że to nie tylko owi oni, ale my, ale ja - jesteśmy również sprawcami tychże nieszczęść, tej męki i śmierci zarówno Pana Jezusa, jak również wielu ludzi, nie tylko domowników i sąsiadów, ale i tych żyjących, czy usiłujących jakoś żyć, daleko od nas.
Zasłanianie krzyży ma więc na celu odwrócenie naszych oczu od niewątpliwie strasznych cierpień fizycznych i zwrócenie uwagi w inną stronę. Te fioletowe przesłony nie pozwalają nam zatrzymywać się na powierzchni, choćby najbardziej zajmującej, ale każą sięgnąć w głąb, pod powierzchnię cierpienia. Idąc w tym kierunku zobaczymy, że nie przez mękę, nawet nie przez śmierć, ale przez ofiarę Jezusa, otrzymaliśmy i otrzymujemy najwięcej. Nie ogrom bólu, cierpienia, ogrom męki są najważniejsze, ale to, co owa męka mówi o Tym, który ją znosi, przeżywa.
W czarną niedzielę prorok Izajasz zapewnia nas, że teraz oto Bóg "dokonuje rzeczy nowej", że ta nowość już "się pojawia" i dziwi się prorok, że tego nie dostrzegamy. Skoro tak, to warto poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Dlaczego tak się dzieje, skąd się bierze ta nasza bezradność wobec jawnego działania Bożego? Na te pytania, jak zwykle, można odpowiadać na różne sposoby, również tak, jak odpowiada Paweł Apostoł. Jeśli chcesz uchwycić to nowe, najpierw zapomnij o tym, co za tobą, a wszystkie siły skieruj na to, co przed tobą.
Jeśli więc zasłaniamy krzyże, to po to, by na chwilę bodaj przestać zajmować się wyłącznie sobą, naszą wiarą czy niewiarą, grzesznością czy świętością, i wreszcie popatrzeć na Jezusa Chrystusa. Zobaczmy, jakim On jest dla nas zarówno wtedy, gdy jesteśmy dla Niego dobrzy, a zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy źli. Jezus jest przecież obrazem niewidzialnego Boga, a więc patrząc na to, jak się zachowuje względem nas, dowiadujemy się również, jak zachowuje się Bóg.