Coraz bliżej ponownego lotu Polaka w kosmos

Sławosz Uznański, astronauta: Urodziłem się 12 kwietnia, w rocznicę lotu Gagarina. Mama zawsze składała mi na urodziny życzenia szczęśliwego Dnia Kosmonautów. Chyba tak się to zaczęło.

09.01.2024

Czyta się kilka minut

Sławosz Uznański, astronauta, Łódź, październik 2023 r. // fot. Mikołaj Zacharow / Reporter
Sławosz Uznański, astronauta, Łódź, październik 2023 r. // Fot. Mikołaj Zacharow / Reporter

Wojciech Brzeziński: Ostatnie miesiące musiały być intensywne.

Sławosz Uznański: Zacząłem przygotowania 1 września, uczyłem się różnych systemów funkcjonujących na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jak ta stacja działa? W jaki sposób ją kontrolujemy? Jakie są systemy podtrzymania życia, wytwarzania energii? To był dość techniczny miesiąc. Październik był inny. Zakończył się polski nabór na eksperymenty naukowe, które mogłyby zostać wykonane na stacji kosmicznej. Zacząłem bardziej współpracować z polskimi podmiotami po to, żeby pomóc zbudować i implementować te eksperymenty polskich instytutów i polskiego prywatnego sektora kosmicznego. Podczas szkolenia nie ma rutynowego tygodnia ani dnia. Wkrótce zacznę przymierzać się do stroju, w którym astronauci startują na stację.

Twoja droga w kosmos wydaje się nietypowa. Pracowałeś w CERN-ie, czyli ośrodku, w którym działa Wielki Zderzacz Hadronów. To kojarzy się z pracą pod ziemią. W kosmos stamtąd trochę dalej.

CERN i ESA [Europejska Agencja Kosmiczna – red.] są dwiema największymi europejskimi organizacjami naukowymi, rotacja pracowników między nimi jest duża. Kilku studentów, którzy robili doktorat w moim zespole, dzisiaj pracuje w ESA nad kosmicznymi technologiami. Miałem również studentów w CERN-ie, których zatrudniłem po ich pierwszych doświadczeniach zawodowych z ESA. CERN bada, z czego składa się materia, jakie są te podstawowe klocki Lego wszystkiego, co nas otacza. Patrzy na świat w mikroskopijnej skali. ESA zerka w gwiazdy i inicjuje eksplorację Układu Słonecznego w makroskali. To, co jest wspólne, to fizyka, która i w skali mikro, i w skali makro działa tak samo, możemy więc te dwa światy łączyć.

Kiedy polecisz?

Czekam na tę informację. Mam nadzieję, że szybciej niż później, ale nie chciałbym spekulować. Wiadomo, że loty kosmiczne są trudne. Daty mogą się zmieniać.

Nie da się chyba uciec od tego, że to niebezpieczna sprawa. W kosmosie było około 600 ludzi i 18 z nich zginęło.

Loty kosmiczne mogą być niebezpieczne. Wydaje mi się jednak, że te statystyki poprawiają się od czasu pierwszych misji eksploracyjnych. Oczywiście Księżyc jest bardzo dużym wyzwaniem, natomiast na Międzynarodową Stację Kosmiczną latamy regularnie. Obchodzimy akurat dwudziestą trzecią rocznicę tego, jak stale utrzymujemy życie poza naszą atmosferą.

Sama Międzynarodowa Stacja Kosmiczna może wkrótce przestać działać. Amerykanie mówią, że może zostać porzucona w ciągu dekady.

Nie byłbym taki pewien. To niezwykła platforma naukowa. Oczywiście stacja kosmiczna się starzeje. Niektóre moduły zostały przecież wyniesione pod koniec lat 90. Są również plany, żeby stacja kosmiczna przeszła w ręce komercyjne, np. firmy Axiom, która wysyła na nią nowe moduły. Nie przesądzałbym, że na początku najbliższej dekady ta stacja będzie deorbitowana, na razie jest naszym jedynym laboratorium na orbicie.

Nasze obecne załogowe misje wyglądają jak powtórka tego, co już było. Stacje kosmiczne mamy od lat 70. Program Artemis, czyli powrót na Księżyc, przypomina program Apollo z lat 60. Czy my nie odgrzewamy starych kotletów?

Nie, z pewnością nie! Dzisiaj wracamy na Księżyc, jak to NASA ładnie ujęła, żeby ustanowić na nim naszą stałą obecność. Misje Artemis mają być kontynuowane długo. Chcemy nauczyć się, jak żyć na Księżycu na stałe. W jaki sposób zbudować habitat? Jak mogłyby wyglądać systemy podtrzymania życia? Dzisiaj mamy konstelację satelitów wokół Ziemi, które dają nam internet, telekomunikację, pozycjonowanie wokół Ziemi. Za 10-15 lat być może będziemy mieli konstelację, która daje również nam internet, komunikację i pozycjonowanie na Księżycu, a może te konstelacje będą razem złączone w jedną. To już dla nas wykonalne. Wtedy Księżyc stałby się nam technologicznie i eksploracyjnie dużo bliższy.

Wybiegliśmy w przyszłość, to teraz spójrzmy w przeszłość. Dlaczego Sławosz Uznański w ogóle zainteresował się kosmosem? Które filmy science fiction za to odpowiadają?

Uwielbiam kosmos, ale pewnie cię zawiodę:  nie jestem wielkim fanem „Star Wars”, nie oglądałem ich, tak jak wszyscy, po pięć razy. Raczej byłem na zewnątrz, nie siedziałem w domu na kanapie przed telewizorem.

To co Cię w takim razie wciągnęło?

Urodziłem się 12 kwietnia, w rocznicę lotu Gagarina w kosmos, mama zawsze składała mi na urodziny życzenia szczęśliwego Dnia Kosmonautów. Chyba tak się to zaczęło. Na studiach wybrałem kierunek elektronika i telekomunikacja, z kosmosem związałem się podczas doktoratu. Wiedziałem, że chciałbym kontynuować karierę naukową i szukałem jakiejś takiej strategicznej działki, która by mnie fascynowała, byłaby motywująca i nie groziłby jej szybki outsourcing do Azji. W ramach doktoratu zacząłem budować europejską technologię układów scalonych, tych małych chipów, które mamy w telefonach i w komputerach, właśnie na potrzeby kosmosu. To było 15 lat temu. Od tamtego czasu z kosmosem jestem zawsze bardzo blisko.

I jak już mówiliśmy: badałeś kosmos w skali mikro.

Długo pracowałem w CERN-ie, poniekąd dalej od kosmosu, ale jednocześnie dosyć blisko, ponieważ problemy, które spotykamy w CERN-ie, np. z promieniowaniem w tunelach akceleratorów, są podobne do problemów na orbicie. CERN ma duże wymagania odnośnie do nowych systemów, które mogą działać w tak trudnym środowisku. Później te metody projektowania, które w CERN-ie zaimplementowaliśmy, wróciły do komercyjnego rynku kosmicznego, pomogły budować duże konstelacje tysięcy satelitów. Nawet w CERN-ie kosmos był mi zatem bardzo, bardzo bliski.

Miałeś kiedykolwiek ulubionego astronautę?

Mam raczej ulubione historie dotyczące astronautów. Gdy Neil Armstrong i Buzz Aldrin wylądowali na powierzchni Księżyca, to trzeci członek załogi – Michael Collins – został na orbicie Księżyca. Kiedy tamci dwaj wracali do niego, to zrobił niezwykłe zdjęcie. Widać na nim powierzchnię Księżyca, lądownik Eagle, który wraca już do Collinsa na orbitę, a w oddali można zobaczyć naszą błękitną planetę. Lubię tę historię, ponieważ na tym zdjęciu są wszyscy ludzie, którzy wówczas żyli. My, którzy byliśmy na planecie, i dwaj astronauci wracający do statku nad Księżycem. Jedyną osobą, która na tym zdjęciu się nie znajduje, jest jego autor – Michael Collins. Załogowe loty kosmiczne dają niezwykłą perspektywę – spojrzenia na nasze społeczeństwo, środowisko. W przypadku tego zdjęcia możemy iść dalej: nie tylko są na nim wszyscy ludzie, którzy wówczas żyli, ale całe życie, jakie znamy w kosmosie – poza autorem fotografii.

Zdjęcie Ziemi widzianej znad Księżyca, Apollo 11, 21 lipca 1969 r. // Michael Collins / NASA / materiały prasowe

Wróćmy do twojej codzienności. Wszyscy znamy te filmy ze szkolenia astronautów: wirówki, baseny, bardzo złożone tortury, którym ci ludzie są poddawani. Nie boisz się trochę?

Jestem z natury optymistycznie nastawiony do wszystkiego, lubię poznawać nowe warunki, siebie w nowych warunkach. To będzie ciekawa przygoda. Nie miałem jeszcze lotów parabolicznych czy wirówek, ale miałem pierwsze nurkowania w basenie. Nie mogę się doczekać tych elementów szkolenia.

Co Cię czeka?

Czekają mnie loty paraboliczne, żeby doświadczyć stanu nieważkości, przynajmniej na kilkanaście czy kilkadziesiąt sekund. Samolot leci do góry i zaczyna opadać, wytwarzając stan nieważkości, ale po to, żeby później wspiął się na kolejną parabolę, trzeba przeżyć przeciążenie 2 g. To oznacza, że nasze ciało staje się dwa razy cięższe. Takich parabol samolot może wykonywać do kilkudziesięciu podczas jednego lotu. Wirówki oczywiście też mogą symulować duże przeciążenia albo całe profile przeciążeniowe, których doświadczają astronauci np. podczas startu rakiety czy lądowania kapsuły. Będę miał też możliwość trenowania w basenie i pracy w symulowanej stacji kosmicznej, przygotowywania się do różnych scenariuszy operacyjnych. Będę musiał posiąść dużo wiedzy z zakresu biologii, medycyny, biotechnologii, bo takie eksperymenty również będę przeprowadzał dla polskich i europejskich instytutów. To cały wachlarz nowych kompetencji do nabycia, a ja nie mogę się doczekać, bo zawsze lubiłem być w szkole.

Na orbicie masz plan co do minuty, z wyjątkiem czasu na sen czy odpoczynek.

Co do pięciu minut. Cały dzień jest bardzo dokładnie zaplanowany i podzielony na 5-minutowe odcinki. Każda minuta na orbicie to duży koszt, który musi się zwrócić w postaci technologii i badań naukowych.

To brzmi jak korpo!

Z jednej strony tak. Ale to jednak uczestniczenie w badaniach dziesiątek naukowców, którzy są na Ziemi. Współpraca międzynarodowa. W takim środowisku czuję się jak ryba w wodzie.

Przygotowujesz się do konkretnych zadań, ale jako członek załogi musisz potencjalnie być w stanie zrobić cokolwiek, co będzie potrzebne. W razie awarii musisz być uniwersalny.

Są trzy główne awarie, które mogą się zdarzyć. Brak atmosfery, czyli wyciek ze stacji kosmicznej i utrata ciśnienia. Toksyczne gazy, np. amoniak, które by się dostały do stacji kosmicznej. Amoniak jest bardzo trujący, ale jest wykorzystywany w systemie chłodzenia stacji. Może się też zdarzyć pożar, bo na stacji jest mnóstwo instalacji elektrycznych i istnieje ryzyko zwarcia. Wszyscy astronauci muszą w takiej sytuacji wiedzieć, jak się zachować.

Jak się przygotowujecie mentalnie, żeby radzić sobie z zagrożeniami, kiedy nikt nie może przyjść z pomocą?

Przeszedłem już duże szkolenie z medycyny kosmicznej. Oczywiście jest cała część przygotowania psychologicznego, bardzo pomocne jest szkolenie kompetencyjne. Im większe doświadczenie z systemami stacji kosmicznej, tym mniejszy stres. Żywność, ćwiczenia fizyczne – to też bardzo ważne, wszystko jest elementami układanki. Po to, żeby być operacyjnie sprawnym, trzeba zadbać i o siebie, i o sen, żywienie, trening fizyczny.

A co chcesz robić w czasie wolnym w kosmosie?

Nie wiem, ile go będę miał. Chciałbym mieć jak najwięcej możliwości połączenia się z Ziemią. Z rodziną, z bliskimi, ale również z polskimi szkołami, studentami i z dziennikarzami. Warto pokazywać, dlaczego powinniśmy inwestować w badania naukowe. Mam nadzieję, że poprzez taką komunikację będę mógł zainspirować nową generację astronautów, inżynierów czy ludzi pracujących w kosmosie.

A co potem? Mimo wszystko astronauci większość kariery spędzają na Ziemi. Co robisz między misjami?

Jest wiele innej pracy. Oczywiście dużą część czasu astronauty zajmuje trening – mam ok. 40 godzin szkoleń tygodniowo. Ale to dlatego, że przygotowuję się do misji. Ważną częścią naszej pracy jest popularyzacja. Szczególnie gdy mówimy o astronautach wracających z misji i pomiędzy misjami. Jeździmy do szkół, na konferencje, rozmawiamy z dziećmi, studentami, opowiadamy o technologii.

Poza tym każdy astronauta ma swoją drugą działkę w ESA. Coś, czym zajmuje się pomiędzy misjami. Luca Parmitano, jeden z włoskich astronautów, pracuje w centrum operacyjnym w Houston w Centrum Kontroli Lotów Kosmicznych. Współpracuje z astronautami, którzy aktualnie są na orbicie, żeby ułatwić im komunikację i eksperymenty. Samantha Cristoforetti, Włoszka, która dołączyła do Korpusu Astronautów po selekcji w 2008 r., pracuje jako menadżerka, projektując i prowadząc przyszłe misje eksploracyjne ESA. Misja to mała kropla w morzu godzin spędzonych na przygotowaniach, części komunikacyjnej i pracy nad innymi projektami i misjami.

Kosmos to pieniądze, pieniądze to polityka. Dlaczego inwestycje w kosmos powinny być dla nas priorytetem?

Bo dają świetny zwrot z inwestycji. ESA gromadzi takie dane na temat wszystkich większych programów. Misje obserwacyjne Ziemi to zwroty rzędu 6-7 złotych za każdą złotówkę zainwestowaną. Jeżeli mówimy o konstelacjach pozycjonujących, czyli służących do nawigacji satelitarnej, jak europejski system Galileo, to są zwroty już 10 do 1. Misje eksploracyjne – 4 do 1. W banku takiego zwrotu ekonomicznego nie uzyskamy. A to jest tylko i wyłącznie bezpośredni zwrot z rozwijania technologii. Natomiast później ten pośredni zwrot, miejsca pracy dane dla społeczeństwa, których technologia kosmiczna dostarcza, jest dużo, dużo większy i już trudny do oszacowania.

Rozmawiał Wojciech Brzeziński

Sławosz Uznański – inżynier i elektronik, projektant i badacz systemów elektronicznych działających w trudnych warunkach. Przez lata związany z Europejską Organizacją Badań Jądrowych (CERN), gdzie m.in. nadzorował pracę Wielkiego Zderzacza Hadronów. W 2021 r. przeszedł rekrutację do Korpusu Astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Wkrótce ma wziąć udział w misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Kosmos się opłaca