Co chciałbym napisać

Historia jest rzemiosłem prawdy. To znaczy taką dziedziną ludzkiej pomysłowości, która za zadanie stawia sobie dochodzenie do prawdy. Dlatego historyk odwołuje się do instrumentarium nauk pomocniczych, konfrontuje odmienne przekazy, dąży do wykorzystania wszystkich możliwych źródeł.

29.05.2005

Czyta się kilka minut

12 maja w auli Collegium Novum UJ wręczono doktoraty honorowe najstarszej polskiej uczelni. Otrzymali je Seamus Heaney - poeta irlandzki, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1995 roku, i Bronisław Geremek - historyk-mediewista i polityk /
12 maja w auli Collegium Novum UJ wręczono doktoraty honorowe najstarszej polskiej uczelni. Otrzymali je Seamus Heaney - poeta irlandzki, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1995 roku, i Bronisław Geremek - historyk-mediewista i polityk /

1. Wyrażam najgłębszą wdzięczność Uniwersytetowi Jagiellońskiemu za obdarzenie mnie tytułem doktora honoris causa: jest przywilejem niezwykłym wejść w ten sposób w skład wspólnoty jednej z najznamienitszych europejskich uczelni. Do słów podziękowania dołączyć pragnę kilka refleksji o historii jako dziedzinie, której uprawianie doprowadziło mnie do tych wysokich progów. Odwołać się zamierzam nie do tego, co napisałem, ale raczej do tego, co chciałbym napisać.

2. Pojęcie Europy ma swoją wymowę geograficzną, ma warstwę mitologiczną, ma wreszcie wymiar polityczny i cywilizacyjny. Erudycja antyczna posługiwała się nim biegle, ale tylko fabuła mitologiczna wprowadzić mogła pojęcie Europy do szerszych kręgów społecznych świata starożytnego. W średniowieczu słabo znane, pojawia się w 732 r. w kronice opisującej zmagania wojsk frankijskich - które określane są mianem “Europejczyków" w odróżnieniu od muzułmanów. Użycie tego słowa, chociaż tak wyjątkowe, jest jednak rewelacyjne, bo jest to przecież ślad poczucia odrębności pewnej wspólnoty cywilizacyjnej wobec innej. Potem, w połowie XV stulecia przyjdzie czas na Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, znakomitego humanistę pod imieniem Piusa II sprawującego rządy w Kościele, który nadał Europie znaczenie cywilizacyjne i polityczne, otwierające nowożytny czas powszechnego użycia słowa.

Historia słów bardzo często wiedzie na szlak badania rozwoju kultury i mentalności. Współczesnym obserwatorom procesu jednoczenia się Europy nie wystarczy jednak poruszać się po tropach słów, potrzebne jest także poznanie procesów, które stworzyły strukturę jedności Europy. Podstawę jej stanowiły fundamentalne wartości dziedzictwa judeochrześcijańskiego, które średniowieczna wspólnota chrześcijańska uczyniła spoiwem całego kontynentu. W epoce nowożytnej Wiek Świateł - Lumičres, Enlightenment, Illuminismo, Aufklarung, Oświecenie - wytworzył poczucie wspólnoty Europy “literackiej", w kulcie Wiedzy i Rozumu, w jedności myśli i sztuki, w solidarności elit kulturowych.

Jest jednak także inna filiacja więzi europejskiej, którą można nazwać imperialną. U jej progu widnieje postać Karola Wielkiego, wspaniałego wojownika, protektora nauki - i analfabety. Potem, wokół roku tysięcznego jednoczące działania Ottonów, którzy przeszli granice jedności średniowiecznego imperium europejskiego, aby objąć ludy i kraje Europy Środkowej. Imperium europejskie, rozległe władania Karola V, “gdzie nigdy słońce nie zachodzi".

I wreszcie epopeja Europy jako imperium napoleońskiego.

I gdzie szukać pasma kontynuacji prowadzącego do Unii Europejskiej - czy na drodze więzi wspólnotowej, czy też na drodze imperialnego łączenia terytoriów i ludów? Polityka podpowiada wybór więzi wspólnotowej, bo przecież jednocząca się Europa nie ma nic wspólnego z realizacją idei imperialnej. Historyk w zamierzeniu przedstawienia losów jedności europejskiej staje wobec tropów prowadzących w różnych kierunkach. Nie powinien ulec prezentystycznej pokusie dydaktycznej, powinien opowiedzieć o owych różnych tropach, przedstawić prawdę historyczną (wiedząc, że jest ona tylko przybliżeniem do przeszłości), próbować zrozumieć powiązania między geografią i historią, między handlem i wymianą myślową, między poczuciem narodowym i projektem europejskim.

Czy to problem, jak było naprawdę, czy to problem decyzji o strukturze narracji historycznej?

3. W średniowiecznych kronikach francuskich można znaleźć niezwykły zapis: w 1321 r. zostali spaleni trędowaci. Pojawiają się opisy obfitsze, mówiące o tym, że była to kara za to, iż trędowaci zamierzyli “zgładzić wszystkich zdrowych chrześcijan zarówno szlachetnie urodzonych, jak i tych z gminu". Był to spisek międzynarodowy, w którym uczestniczyli trędowaci z różnych krajów i który trędowaci zrealizować chcieli przez zatrucie studni. Niektóre kroniki opowiadają, że inicjatorami tego zbrodniczego przedsięwzięcia byli Żydzi. Na specjalnych zgromadzeniach trędowaci wywodzą, że traktowani są jako ludzie niegodni, że są prześladowani, co uzasadnia, aby wszystkich zdrowych zarazić trądem. Trędowaci i Żydzi zamierzali potem zapewnić sobie władzę nad światem i podział jego bogactw między siebie. Odpowiedzią na ujawnienie spisku były działania policyjne i sądowe przeciwko trędowatym, uwięzienie wszystkich i pełna konfiskata na rzecz króla posiadłości, jakie miały leprozoria. Ordonans królewski nakazujący ściganie trędowatych i konfiskatę mienia leprozoriów zdaje relację z odkrytego spisku.

Przewód śledczy, jaki następnie miał miejsce, został spisany w długim rulonie, który jeszcze w końcu XIX widzieli i wykorzystywali lokalni erudyci, ale który potem - jak dotąd bezpowrotnie - zaginął. W rejestrach inkwizycyjnych Jacquesa Fourniera zachował się jednak opis jednego ze śledztw. Może zresztą właśnie te rejestry były owym rulonem.

Dokumenty, jakie mamy w tej sprawie do dyspozycji, są wystarczająco obfite, o różnym charakterze, niezależne wobec siebie, aby uznać ich wiarygodność jako źródeł informacji. Prześladowanie trędowatych miało miejsce w południowej Francji w 1321 r., konfiskata mienia ich przytułków także miała miejsce, zeznania niektórych trędowatych złożone na torturach przekazują podobne fakty jak te, które przedstawiają kronikarze.

Co zaś sądzić o oskarżeniu o ów potworny spisek chorych przeciwko zdrowym? Czy jest w nim chociażby źdźbło prawdy? Krytyka historyczna wykształciła precyzyjne instrumenty rozróżniania dokumentów prawdziwych od falsyfikatów, natomiast w odniesieniu do treści przekazu zawartego w dokumencie instrumenty są bardziej zawodne. Odrzucić możemy całą narrację o spisku jako niezgodną z naszą wiedzą o naturze ludzkiej, nieufność badacza budzi też relacja wymuszona torturą. O samym fakcie spisku nie zdołamy się wypowiedzieć w sposób definitywny inaczej, niż odwołując się do “zdrowego rozsądku".

Pozostaje natomiast przed nami niezwykłe świadectwo strachu i nienawiści. Trędowaci, o których dominikanin i inkwizytor Bernard Gui mówił, że są “chorzy na ciele i na duszy", byli wykluczeni ze społeczeństwa. Deklaracji o chorobie towarzyszył specjalny rytuał analogiczny do pogrzebu, a następnie umieszczenie w leprozorium i wyzucie z wszelkiej własności. Przypisywano im cechy naganne, jak pożądliwość seksualną - Izolda została wszak wydana na łup chuci gromady trędowatych. Tę nienawiść masową historyk poznaje i poddaje badawczej analizie. Za zmyślenie skłonny jest natomiast uznać, że na ten strach zdrowych odpowiedzieć mogła nienawiść chorych. Wątpliwość jednak pozostaje. A może nienawiść jednych odpowiadała na nienawiść drugich?

4. Uczeni filozofowie, legiści i glosatorzy opisywali w średniowieczu zasady porządku społecznego i politycznych hierarchii. Ale w badaniu myśli politycznej tej epoki historyk ma także do dyspozycji niezwykły traktat “Solatium Ludi Scacorum", którego autorem jest Jacobus de Cessolis, dominikański kaznodzieja. Utwór powstał w końcu XIII w., uzyskał wielką popularność, przekładany był na języki narodowe (nawet czeski i szwedzki), a Biblioteka Jagiellońska oraz Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu mają pięknie iluminowane rękopisy tego dzieła.

Dzieło genueńskiego dominikanina wpisuje się w krąg literatury moralizatorskiej, o czym świadczą nadawane mu w różnych wersjach tytuły: “O obyczajach ludzi i o powinnościach szlachty oraz ludu na podstawie gry w szachy", czy też “Moralizacja na podstawie gry w szachy". W takim ujęciu przedstawienie gry w szachy służy ukazaniu zasad życia cnotliwego i harmonijnego. Metafora gry zasadza się na przekonaniu, że społeczeństwo jest zorganizowane wedle podziału ról między jednostki i grupy symbolizowane przez poszczególne figury szachowe. W rolach tych występują różne hierarchie - przywileju i władzy, wojowania czy też pracy. Każda z kategorii ma przyjmować przypadające na nią powinności z pokorą i zrozumieniem.

W stosunku do klasycznego podziału tradycji indoeuropejskiej na trzy funkcje - sakralną, wojowniczą i produkującą (czy też rozrodczą) - który w średniowiecznych opiniach społecznych odzwierciedlony był w podziale na tych, co się modlą, tych, co walczą, i tych, co pracują, podział prezentowany przez traktat o szachach jest znacznie bogatszy i ułożony według kryteriów sprawowania władzy oraz kryteriów uprawiania zawodów. Co ważniejsze, obraz tu przedstawiony jest dynamiczny, bo rozważa “posunięcia i ruchy" na szachownicy, jakie każda z tych kategorii - godności czy zawodów symbolizowanych przez figury - może lub musi wykonywać.

Historyk analizując traktat stoi przed pytaniem, na ile ten obraz społeczeństwa średniowiecznego odpowiada rzeczywistości i ją opisuje, a na ile jest konstrukcją dydaktyczną. Przede wszystkim ma tu do czynienia z domeną świadomości społecznej i wyobrażeń ludzkich. Tekst w krytycznej analizie historyka, która przedstawi filiacje literackie i prawne, a następnie wprowadzi instrumenty teorii socjologicznej, nie da się zredukować do faktu prawdziwego lub zmyślonego. Pytanie o prawdę historyczną przybiera tu postać bardziej skomplikowaną, bo przecież nie tyle chodzi o to, aby stwierdzić, czy król czerpie władzę i bogactwo “ze swojej istoty", podczas gdy inni uzyskują to ze służby dla króla, ale o to, czy tekst przedstawia rzeczywiście wyobrażenia ludzi o własnej sytuacji w złożonej grze, jaką jest życie społeczne. “Bowiem czy zwycięstwo rycerzy, roztropność sędziów, powaga wikariuszy czy legatów, stałość królowej, zgoda pionków - czyż wszystko to nie winno być przypisane czci i sławie króla?". Nie jest to opis rzeczywistości, ale jej idealny model czy też racjonalizacja moralna podziałów społecznych.

5. Historiografia wytworzyła różne modele narracji historycznej i badania przeszłości. Zapewniała przetrwanie pamięci o tym, co się niegdyś wydarzyło, wytwarzała spójne konstrukcje z rozproszonych faktów, dawała poczucie kontynuacji w dziejach cywilizacji, narodów i ludzi. Niekiedy służyła doraźnym interesom czy potrzebom albo też wypełniała zadanie pokrzepienia serc lub stawiała dramatyczne pytania o odpowiedzialność za to, co się stało w przeszłości. Była też nieraz instrumentem polityki, chociaż rzadko jej lekcja była przez polityków rozumiana.

Historyk - nauczyciel, badacz, pisarz - jest potrzebny społeczeństwu i jest odpowiedzialny za wypełnianie swojej powinności. Może bowiem historia służyć złym celom. Poeta i filozof Paul Valéry uważał ją za najgorszą truciznę, jaką umysł ludzki wymyślił. Historyk Marc Bloch przyrównywał historię do noża, który może służyć człowiekowi krojąc chleb, ale może też zabijać. Historia XX w., a także ostatnie lata naszych doświadczeń potwierdzają boleśnie prawdę tych słów. W roli historyków pojawiali się niekiedy propagandyści nieprawdy, apostołowie nienawiści, zapamiętali tropiciele cudzych przewin. Nie potrafię uznać ich za tych, którym patronuje muza Klio. Historia godna tego miana stawia sobie za cel łączenie ludzi, nie zaś krzewienie nienawiści. Historia jest przecież nauką o rozumieniu spraw ludzkich, o rozumieniu mechanizmów rozkwitu i upadku cywilizacji, o rozumieniu losów zbiorowych i indywidualnych.

Historia jest rzemiosłem prawdy. To znaczy taką dziedziną ludzkiej pomysłowości, która za zadanie stawia sobie dochodzenie do prawdy. Dlatego historyk odwołuje się do instrumentarium nauk pomocniczych, konfrontuje odmienne przekazy, dąży do wykorzystania wszystkich możliwych źródeł. Czasem dysponuje strzępem tylko informacji. Nie mam tu na myśli różnic między historią dawnych epok, dla których zasób źródeł jest skąpy, a historią czasów najnowszych, dla których pozostało zbyt wiele informacji. Tropy, po jakich historyk postępuje, tworzy ustawicznie przypadek: dokumentem historii dzisiejszej jest lista zakupów wrzucona w głąb szuflady, tak jak skrawek papirusu z Oxyrynchos, podający liczbę bydła w posiadłości. Dociekanie prawdy idzie w parze z dążeniem do rozumienia tego, co się w przeszłości wydarzyło.

Uczone traktaty filozoficzne o teorii prawdy (może poza “góralską teorią prawdy") w małej mierze wpływają na myślenie historyka. Historyk jest świadom względności i niedoskonałości poznania ludzkiego, jest nieufny wobec idei prawdy fundamentalistycznej, ale przede wszystkim odrzuca postmodernistyczne anulowanie prawdy. Może ma swoje znaczenie w naszych czasach podstawowa funkcja, jaką jest dociekanie prawdy. Może właśnie znaczenie historii w społeczeństwach współczesnych nie tkwi w cycerońskiej formule o historii jako mistrzyni życia, ale w tym, że wnosi do ludzkiego doświadczenia szacunek dla prawdy i przekonanie, że jest ona wartością. I że jest podstawą wolności.

Czesław Miłosz wspominając kiedyś to wszystko, co zawdzięcza Jeanne Hersch, pisał, “że prawda jest świadectwem wolności i że po kłamstwie rozpoznaje się niewolę". To właśnie tworzy właściwe miejsce dla historyka i dla myślenia historycznego we współczesnej polis.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005