Ciemne dni

Jednym z ciemniejszych dni w ostatnich, nie najjaśniejszych przecież miesiącach, był dzień, w którym zaatakowano Jacka Kuronia.

06.10.2006

Czyta się kilka minut

Próby zniesławienia postaci, które pięknie zapisały się w polskiej historii, już się zdarzały. W ciągu długich czterdziestu pięciu lat niszczono ludzi za życia i próbowano niszczyć ich po śmierci. Nieraz ludzie spotykali się na cmentarzach i zapalali znicze, bo tylko tak mogli wyrazić swój gniew, oburzenie, wstyd. A więc ciemne, zawstydzające dni to dla nas nie nowość. Nie przypuszczałam jednak, że wrócą tak szybko.

Podpłynęły

Podpłynęły dziś do mnie wspomnienia z Bawarii, którą zmarły w tym roku niemiecki przyjaciel Bernhard pokazywał nam zawsze z czułością i dumą.

Więc szalone, będące czymś między kiczem i dziecinną baśnią, pałace króla Ludwika Bawarskiego. Więc ogromne, porośnięte soczystą trawą łąki z zawsze widniejącą w tle wieżą, nakrytą złotą lub srebrną, cebulastą kopułą. "Zwiebel!" - wołaliśmy wtedy - "noch eine Zwiebel!". Więc wysokie, okręcone wieńcami z kwiatów Mai-Baüme, Drzewka Majowe, na które wspinają się wioskowi eleganci w majowe święta. Więc Alltöting, sławne sanktuarium, gdzie w krużganku stoją drewniane krzyże różnej wielkości. Bierze się odpowiadający ciężarem na plecy i obchodzi z nim kościół w jakiejś intencji.

Ta piękna, dostatnia ziemia pokłoniła się teraz swojemu Benedyktowi. Może usłyszy w zamian słowa, które będziemy powtarzać wszyscy, bo będą i piękne, i mądre, i wszystkim potrzebne.

Sanie

Człowiek stale wychylony do przodu, dla którego przyszłość jest znacznie ważniejsza niż przeszłość, idzie zwykle krokiem śmiałym i szybkim, czuje lekkość swojego istnienia i pewną nierzeczywistość czasu. Po prostu nie zdaje sobie sprawy z jego upływu. Nagle, któregoś dnia, ten człowiek orientuje się, że żyje już bardzo długo - może za długo - i że coś za sobą ciągnie. Coś jakby sanie, załadowane bagażem pod plandeką. Czasem suną po gładkiej nawierzchni, czasem wpadają w głębokie koleiny i wtedy sanie stają się bardzo ciężkie i trzeba przystanąć, żeby poprawić wrzynającą się w ciało uprząż. Potem pojawia się nagłe zainteresowanie bagażem. Człowiek co pewien czas przystaje koło sań i zagląda pod plandekę, do wspomnień. W końcu również zainteresowanie bagażem mija. Człowiek jednak raz po raz zatrzymuje się koło sań. Już tylko po to, żeby złapać oddech i chwilę odpocząć...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2006