Charyzmat niedowierzania

Może chcesz przyjść na szabat? – zaproponował. Nie wiedziałam, czy mogę.

20.04.2021

Czyta się kilka minut

To znaczy nie wiedziałam, czy jako chrześcijanka mogę. W końcu jeszcze mojego tatę uczyli na katechezie, że chodzenie do cerkwi to grzech. A tu do synagogi? No to mówię, że nie wiem, czy mogę. Na co on, niewiele ode mnie starszy i świeżo przywrócony żydowskiej tożsamości i religii chłopak, mówi: „Wasz papież powiedział, że jesteśmy waszymi starszymi braćmi, więc chyba możesz”. Przypomina mi się ta moja pierwsza wizyta przy okazji rocznicy pierwszej papieskiej wizyty w synagodze.

Nie miałam zbyt wielkiego pojęcia, co mówił w tej sprawie papież, wyszukiwarki internetowej człowiek nie miał wtedy w kieszeni. Ba, w domu nie miał internetu, więc sprawdzenie, co papież w sprawie Żydów myśli, wymagało więcej zachodu. Ale uwierzyłam w to, co mówił nowy kolega. Uwierzyłam też, niestety, gdy powiedział, że ubrana mam przyjść w długą czarną spódnicę. Skąd licealistka miałaby wziąć długą czarną spódnicę? Do synagogi na ten szabat zabrałam pięć licealnych przyjaciółek. Gdy przebierałyśmy się w szkolnej łazience, okazało się, że Nina ma spódnicę do ziemi, ale brązową. Czy nas wpuszczą? – drżałyśmy nieco. Oczywiście pośród kobiet na babińcu warszawskiej synagogi Nożyków w powłóczystych ciemnych spódnicach byłyśmy tylko my. Nadgorliwość młodego ortodoksa. Nie rozumiałyśmy nic, ale potem wracałam tam wiele razy słuchać, obserwować, być. Następnie lądowałam na kolacji, na którą zgarniano chyba wtedy każdego, kto się pojawił w synagodze. Trochę rozumiałam, co się dzieje, czasem dopytywałam, najczęściej próbowałam się domyślić. To zaproszenie i to, jak zostało sformułowane, były jednak początkiem wielkiej przygody z dialogiem chrześcijańsko-żydowskim.

Z tego zaś, co Jan Paweł II powiedział o Żydach, zrobiłam sobie wtedy wypiski i notatki, wydrukowałam i wykułam na pamięć. Rzeczywistość dawała dużo okazji do polemik i używania cytatów z papieża Polaka do odpierania anty- semityzmu.

Pozostawało tylko pytanie, kto jest bardziej reprezentatywny dla polskiego katolicyzmu: odległy papież czy antysemicka księgarnia w podziemiach kościoła? Ładny i przełomowy dokument watykańskiej komisji czy antysemickie odzywki księży i biskupów? Pytanie, które nie zmienia swojej wagi, mimo że już jesteśmy dwadzieścia lat i dwóch papieży później. Chyba w tych sprawach dano mi charyzmat głębokiego niedowierzania, czy te sprawy są naprawdę zadbane czy przesłonięte fasadą obchodów, zgrabnych przemówień i oświadczeń. W końcu nie jest tak, że można w 1965 r. w wyniku Soboru postawić nauczanie Kościoła o Żydach na głowie (a tak było) i niewiele tłumacząc żyć dalej, jakby już było dobrze. Bo dziewiętnaście wieków nawyków w teologii ma to do siebie, że przywraca rzeczy tak, jak wcześniej stały. Papież w synagodze – super sprawa. I kolejnych dwóch odwiedzających je – również. A nawet więcej, bo papież Franciszek jako biskup Buenos Aires zwyczajnie przyjaźnił się i współpracował z tamtejszym rabinem, i to jest rzeczywisty znak zmiany czasów. Więc wszystko ładnie, ale czy synagogę odwiedza alumn seminarium? A czy studiuje Ewangelie, jakby były tekstami młodej, formującej się w łonie różnorodnego judaizmu tego czasu wspólnoty, tekstami zanurzonymi w wewnętrznym żydowskim sporze religijnym? Czy rozumie, jak wieki chrześcijańskiego religijnego antysemityzmu wpłynęły na los Żydów w Europie? Zastanawiam się też, czy ktoś sprawdza, co alumni wiedzą o Zagładzie, i czy uczy się ich tego, co wiedzieć powinni? No i ta paląca lekcja o tym, że gdy chrześcijanie systemowo i teologicznie kimś pogardzają, może się to skończyć tragedią…

Mnożę pytania z rezygnacją. O wszystkie te rzeczy, które od lat mogłyby się dziać, tylko się nie dzieją, bo kompletnie brak woli, bo brak przekonania, bo jednak wciąż antysemityzm…

W Polsce dochodzi bariera dodatkowa: to, że Żydzi, ich historia i Zagłada są ciągle w centrum polityki historycznej, na której godnościowe podmuchy katolicy wcale nie są odporni. Więcej: toruńska stacja nadawcza wyposażona w kaplicę ratujących, a wkrótce i muzeum, ma w tej branży pewne zasługi. I jak potem padać sobie w ramiona, gdy najpierw dzieli upolityczniana pamięć?

Nie mam obrazków ani zdjęć z papieżem JPII – tylko te dwa, powkładane w Biblie czy książki, wypadają od czasu do czasu. Dwa stare zdjęcia, jedno sprzed 21, a drugie 35 lat. Jan Paweł II w ciepłym uścisku Elio Toaffa, naczelnego rabina Rzymu. I ten przed Ścianą Płaczu, w którą wkładał kwitlech z rachunkiem sumienia. Stopklatki, jakie zostały po epokowych gestach. Ale czy to gesty zmieniają rzeczywistość, czy jednak konkretna praca nad rugowaniem złej teologii z naszych odruchów w lekturze i w myśleniu? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2021