Brak rosyjskich turystów uderza w czeski kurort

Kończy się rosyjska epoka w historii Karlowych Warów. Rosjanie przyjeżdżali tu od czasów cara Piotra Wielkiego. Do niedawna posiadali tutaj prawie połowę nieruchomości.
z Karlowych Warów

27.08.2023

Czyta się kilka minut

Derusyfikacja w Karlowych Warach
Turystki z krajów arabskich w Karlowych Warach, sierpień 2023 r. / MARTYNA WASIUTA

Jednym kojarzą się z atmosferą dawnych Austro-Węgier. Innym z corocznym międzynarodowym festiwalem filmowym. Jeszcze innym – ze skupiskiem luksusowych hoteli uzdrowiskowychz charakterystycznymi kolumnadami i źródełkami gorącej wody w samym centrum tego ponad 40-tysięcznego miasta w górach zachodnich Czech.

Czechom kojarzą się też z Rosjanami. Trudno się temu dziwić. Ich obecność w stolicy kraju karlowarskiego (czeski kraj to odpowiednik polskiego województwa) długo była źródłem intratnych dochodów i pozwalała rozwinąć się miastu po upadku komunizmu. „Każdy mądry Czech znalazł swojego Rosjanina” – mawiano tu kiedyś.

To się skończyło.

Od Piotra do Breżniewa

Korzenie obecności Rosjan w Karlowych Warach – założonych jako cieplice jeszcze w wieku XIV przez cesarza Karola IV – sięgają czasów cara Piotra Wielkiego. Osobiście odwiedził on tutejsze ciepłe źródła w 1711 r., namaszczając je tym samym na modny kurort dla rosyjskiej arystokracji. Śladów tej wizyty nie da się nie zauważyć, spacerując ulicami miasta. Car Piotr wymieniany jest przez Muzeum Karlowych Warów jako jeden z najsłynniejszych gości. Na kamienicy, w której mieszkał, znajduje się tablica pamiątkowa, a na wzgórzu nieopodal wzniesiono kopiec z popiersiem Piotra (wraz z informacją o osobach, które towarzyszyły mu podczas podróży).

Zbudowano tu również największy kościół prawosławny w Czechach – cerkiew świętych Piotra i Pawła. Jej powstanie współfinansowała w wieku XIX rosyjska arystokracja. Uchodzi za najstarszą cerkiew w Czechach.

Cerkiew w Karlowych Warach / MARTYNA WASIUTA

W czasach komunizmu pobyty w Karlowych Warach były pożądaną nagrodą dla oficjeli – także tych z Moskwy – za wierność i oddanie partii. Uzdrowisko wizytowali sowieccy przywódcy: Leonid Breżniew i Michaił Gorbaczow.

„Nowi Ruscy” kupują na potęgę

Lata przyjazdów Rosjan wytworzyły u wielu z nich sentyment do tego miejsca, ale i skojarzenia z pewnego rodzaju prestiżem. Dlatego gdy po aksamitnej rewolucji – za sprawą której jesienią 1989 r. w ówczesnej Czechosłowacji upadł komunizm i zakończyła się zależność kraju od Kremla – pojawiła się możliwość nabywania państwowych nieruchomości za względnie korzystną cenę, rosyjska śmietanka rzuciła się do zakupów.

W kolejnych latach w ramach prywatyzacji majętnym Rosjanom – zwanym „nowymi Ruskimi” – sprzedano hotele i inne ośrodki uzdrowiskowe w mieście. Także mieszkania, które Czesi prywatyzowali za symboliczne sumy, kupowały nowe rosyjskie elity – i to po cenach odpowiadających cenom w centrum Pragi. Miejscowych nie było stać na takie lokum.

Nowi Rosjanie czuli się tu jak u siebie. Nieruchomość w Karlowych Warach była dla nich oznaką prestiżu. Skorzystało na tym również miasto. Dzięki rosyjskim inwestycjom centrum wraz ze strefą uzdrowiskową zostało odnowione i trzeba przyznać, że do dziś wygląda imponująco. „Jak tort” – powiedział kiedyś Filip Harzer, znany dziennikarz pochodzący z Karlowych Warów. Rzeczywiście tak jest: widać przepych, ale bez kiczu.

Turyści, urzędnicy, oligarchowie

Według danych z 2017 r. Rosjanie – wraz z obywatelami pozostałych państw byłego Związku Sowieckiego – są właścicielami co najmniej połowy nieruchomości w Karlowych Warach, szczególnie w centrum. W ich posiadaniu są zarówno pięćdziesięciometrowe mieszkania na obrzeżach miasta, jak też luksusowe rezydencje czy pięciogwiazdkowe hotele i ośrodki uzdrowiskowe.

Do 2019 r. Karlowe Wary odwiedzało pół miliona rosyjskich turystów rocznie. Tylko w pierwszym kwartale 2019 r. zarezerwowali oni 300 tys. noclegów. To sporo, w porównaniu do danych za pierwszy kwartał roku 2022, kiedy to Rosjanie wykupili tylko 10 tys. noclegów. W swojej uzdrowiskowej mekce turyści z Rosji wydawali cztery razy więcej pieniędzy niż turyści z Czech.

Rosjanie w Karlowych Warach to nie tylko sezonowi kuracjusze, ale też niewielka diaspora. Wiosną 2021 r., kiedy przeprowadzano ostatni spis powszechny w Czechach, stanowili oni drugą – po Ukraińcach – pod względem liczebności mniejszość narodową w mieście: 875 osób.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że do 2022 r. prężnie funkcjonował – przy ulicy Piotra Wielkiego – konsulat generalny Federacji Rosyjskiej. Z kolei w 1999 r. po modernizacji hali lotniska uruchomiono bezpośrednie połączenie lotnicze z Karlowych Warów do Moskwy, a od 2007 r. także do Sankt Petersburga.

Reklamy po rosyjsku w Karlowych Warach / MARTYNA WASIUTA

Rosjanie mogli więc śmiało odwiedzać swoje uzdrowiskowe włości i zapraszać do nich gości. Większość z nich to mający związki z władzami rosyjskimi urzędnicy i biznesmeni, żeby nie powiedzieć – oligarchowie.

Wille z podziemiami

Konsulatu już nie ma – pod koniec lutego 2022 r., po inwazji na Ukrainę, rząd w Pradze cofnął zgodę na działalność rosyjskich konsulatów w Brnie i Karlowych Warach. Poza popiersiem cara nie ma śladu, że przy ulicy Piotra Wielkiego była rosyjska placówka. Przed budynkiem zalegają odpady, po których można sądzić, że w środku trwa remont. Z tutejszego lotniska nie można polecieć już do Rosji, co najwyżej do Bułgarii i nad Morze Śródziemne.

Choć Rosjanie wyzbywają się swoich majątków w Czechach już od aneksji Krymu w roku 2014 – skutkowała ona pierwszymi zachodnimi sankcjami – to w Karlowych Warach nadal łatwo natknąć się na eksponowaną rosyjską posiadłość. Od 28 czerwca 2023 r. jej właściciele znajdują się na czeskiej liście sankcji, obok samego patriarchy Cyryla.

Mowa o oligarsze Władimirze Jewtuszenkowie i jego synu Feliksie, dzierżących własność nad Savoy Westend – kompleksem pięciu secesyjnych willi, połączonych podziemnymi korytarzami. Raczej nieprzypadkowo sąsiaduje z nimi budynek konsulatu.

Wille świecą pustką. W przylegających do nich ogrodach mimo upału nikt nie pije napojów chłodzących, a basen, choć napełniony wodą, jest zamknięty. „Ani śladu tatička” – wyszeptała z ubolewaniem przechodząca obok Czeszka spoglądając na budynek, w którym kiedyś była główna recepcja. Niegdyś w willach mieścił się ośrodek uzdrowiskowy, w którym kuracji zażywał pierwszy prezydent Czechosłowacji Tomáš Masaryk, pieszczotliwie nazywany przez Czechów „tatičkiem” („ojczulkiem”).

Czeskie media twierdzą, że 24 lutego 2022 r. Jewtuszenkow senior uczestniczył – wraz z innymi miliarderami – w spotkaniu z Putinem na Kremlu. Umieszczenie na krajowej liście sankcyjnej umożliwia tzw. ustawa Magnickiego, która weszła w życie w styczniu 2023 r. Czesi starają się o umieszczenie Jewtuszenkowa także na unijnej liście sankcyjnej.

Echa eksodusu

Uzdrowiska odgrywają dużą rolę w czeskiej gospodarce, a w Karlowych Warach nawet kluczową. Część ośrodków stanowi też element systemu ochrony zdrowia, oferujący usługi Czechom objętym ubezpieczeniem zdrowotnym. To kilkadziesiąt ośrodków w całym kraju, w tym Karlowe Wary, a także Mariańskie Łaźnie, Cieplice, Lednice czy Karwina blisko polskiej granicy. O ich znaczeniu świadczy fakt, że czeski rząd uruchomił pomoc publiczną dla uzdrowisk w okresie lockdownu. Spadek obrotów był wówczas tak duży, że przedstawiciele branży mówili już o jej „śmierci klinicznej”.

W całym kraju karlowowarskim w 2019 r. odsetek obcokrajowców wśród klientów tutejszych uzdrowisk wynosił aż 70 proc. Przed pandemią 20 proc. PKB tego regionu pochodziło z turystyki uzdrowiskowej, która generowała też jedną piątą miejsc pracy.

Tradycyjnie najczęściej na wielotygodniowe pobyty uzdrowiskowe do Karlowych Warów przybywali właśnie Rosjanie. Przy okazji zostawiali spore sumy w luksusowych butikach, na które rodzimych turystów nie stać.

Dlatego eksodus Rosjan nie odbywa się bez echa. Nie tylko rzadziej słychać rosyjski na ulicach i w restauracjach. Część usług musiała zamknąć działalność z powodu braku nowobogackiej klienteli z Rosji. Niektórzy wywieszają kartki informujące, że sklep otwiera się „na życzenie”.

„Dumni najgorsi”

Więcej jest tu teraz Czechów, podobnie jak Niemców czy Francuzów. Jak podaje agencja Czech Tourism, w 2022 r. Karlowe Wary odwiedziło ponad 630 tys. Czechów i prawie 350 tys. Niemców. Jednak ich kuracje trwają co najwyżej przez kilka dni, np. w weekend. Od kilku lat spada też liczba noclegów, które rezerwują turyści. Dłuższe niż pięciodniowe wykupują jeszcze Azjaci, Amerykanie czy Izraelczycy. Na ulicach widać sporo turystów i kuracjuszy z krajów arabskich.

Przy czym, gdy przyjrzymy się danym o gospodarce regionu, którego stolicą są Karlowe Wary, dostrzeżemy, iż jego sytuacja jest dużo gorsza niż większości pozostałych rejonów Czech. To syndrom Sudetów – niedoinwestowanych czeskich peryferii, niegdyś zamieszkiwanych przez Niemców, wypędzonych po 1945 r. Przed II wojną światową stanowili oni aż 95 proc. mieszkańców Karlowych Warów (niem. Karlsbad).

Kraj karlowarski jest więc znacznie biedniejszy niż jego stolica. Stopa bezrobocia wynosiła tu w czerwcu tego roku 3,95 proc. i była wyższa niż średnia w całym kraju (2,5 proc.). Gorzej było tylko w sąsiednim kraju usteckim i sąsiadującym z Polską kraju morawsko-śląskim (odpowiednio 5,29 proc. i 4,73 proc.). Z kolei średnie wynagrodzenia są tu niższe, podobnie jakość opieki zdrowotnej czy edukacji wyższej.

„Absolutnie najgorsi” – tak o kraju karlowarskim wyraził się w 2020 r. ówczesny premier Andrej Babiš, w reakcji na fatalną tam sytuację epidemiczną. „Dumni najgorsi” – odpowiedzieli mu transparentami zirytowani mieszkańcy.

Wyrwani ze strefy komfortu

Jednak koniec złotej ery Rosjan w Karlowych Warach nie zaczął się ani z inwazją z lutego 2022 r., ani z aneksją Krymu – choć oba wydarzenia przyspieszyły ten proces.

Początków szukać należy w kryzysie finansowym, który ogarnął świat od roku 2008. Wówczas to spadła wartość nieruchomości, co zniechęcało Rosjan do dalszych inwestycji także w czeskim uzdrowisku.

Z kolei po aneksji Krymu w marcu 2014 r. w Czechach zaostrzone zostały zasady ubiegania się o pobyt długoterminowy dla Rosjan. Dotąd starali się o niego, żeby móc odwiedzać Czechy spontanicznie, bez konieczności każdorazowego wnioskowania o wizę. Po 2014 r. pobyt długoterminowy przyznawano pod warunkiem rzeczywistego pobytu minimum 180 dni na terytorium Czech – dla Rosjan przestała to być sytuacja komfortowa.

W kolejnych latach skasowane zostały loty do Moskwy. Klimat wokół Rosjan pogorszył się w mieście również po tzw. sprawie Vrbětic, a więc po ujawnieniu w kwietniu 2021 r. przez czeski rząd podejrzeń o związek oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU z wybuchami, które miały miejsce w magazynach amunicji w miejscowości Vrbětice na wschodzie kraju jeszcze w 2014 r. (dzierżawiąca magazyny firma miała eksportować amunicję na Ukrainę, która od wiosny tamtego roku broniła się przed rosyjską agresją w Donbasie).

Gwóźdź do trumny rosyjskiej turystyki zdrowotnej przybito 25 lutego 2022 r., kiedy Czechy – jako pierwsze państwo w Unii Europejskiej – wstrzymały wydawanie wiz dla obywateli Rosji i Białorusi (z wyjątkiem wiz humanitarnych). Zakaz ten obowiązuje do dziś.

Pod obcą „flagą”

Co ciekawe, a co potwierdza wielu hotelarzy, do Karlowych Warów przyjeżdżają dziś licznie etniczni Rosjanie posiadający obywatelstwo inne niż rosyjskie – najczęściej z paszportami niemieckimi lub izraelskimi. To może wyjaśniać – przynajmniej częściowo – wzrost zainteresowania Karlowymi Warami ze strony obywateli Niemiec i Izraela, jaki widać w przywołanych wyżej statystykach. Nie jest to jednak długofalowa alternatywa wobec odpływu licznych kiedyś i bajecznie bogatych turystów z Moskwy czy Petersburga.

Nadal jednak widać w niektórych miejscach oferty sklepów czy hoteli spa tylko w języku rosyjskim, który można jeszcze usłyszeć w centrum miasta. Warto jednak pamiętać, że w Karlowych Warach jest też wielu rosyjskojęzycznych Ukraińców. Co więcej, często stanowią oni personel hotelowy czy obsługują klientów w drogich sklepach jubilerskich, sklepach z odzieżą czy z lokalnie wytwarzaną znakomitą porcelaną.

Sklepy te odczuwają spadek liczby klientów z Rosji. Jeden ze sprzedawców biżuterii wprost mówi mi, że jest źle i „nie ma co się oszukiwać”. Broni swoich rosyjskich klientów, twierdząc, że „byli to ludzie myślący po europejsku”. Ale zdarzały się też sytuacje, że niektórzy Rosjanie – słysząc swój język wśród obsługujących je Ukrainek – pytali je, dlaczego „są za prezydentem-narkomanem” (tak Putin zwykł nazywać Wołodymyra Zełenskiego).

Wśród sklepikarzy powtarzają się natomiast opinie, że odpływ Rosjan mniej uderzył w ich interesy niż wcześniej pandemia. Zauważają też oni więcej banerów z ofertą sprzedaży kamienic i willi. Wydaje się, że są świetnie zorientowani, które należą do Rosjan.

***

Karlowe Wary zmieniają swoją ofertę turystyczną i uzdrowiskową, by odbić po pandemii i po wyjeździe Rosjan. Chcą przyciągnąć nowych bogatych klientów z USA, Izraela czy krajów arabskich. Niektóre hotele i ośrodki się zamknęły, część zmienia profil swojej oferty z pobytów długoterminowych na krótkie pobyty wellness.

Kiedyś otwarte głównie na wschód Europy, najsłynniejsze czeskie uzdrowisko musi się teraz otworzyć na inne regiony świata.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Derusyfikacja w Karlowych Warach