Autoparodia noblisty

Poeci, szczególnie wybitni, rzadko są skłonni do parodiowania swojej twórczości. Właśnie odkryliśmy chlubny wyjątek.

15.08.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Andrei Romanenko / DOMENA PUBLICZNA
/ Fot. Andrei Romanenko / DOMENA PUBLICZNA

W papierach po zmarłym w tym roku Tomasie Tranströmerze, szwedzkim laureacie literackiej Nagrody Nobla (2011), odnaleziono niecodzienny wiersz. Jest to autoparodia poety odnosząca się bezpośrednio do otwierającego jego debiutancki tom, „17 wierszy” (1954), utworu „Preludium”, ale też do stylu poety. Tak się szczęśliwie składa, że polski czytelnik ma do dyspozycji wszystkie opublikowane tomy Tomasa Tranströmera („Wiersze i proza 1954–2004”, Wydawnictwo a5, 2012) w przekładzie Magdaleny Wasilewskiej-Chmury i piszącego te słowa, jest zatem do czego się odwoływać. Jak to często bywa, parodia wymaga objaśnień dotyczących jej kontekstu.

Oto one:
1. Wiersz „Preludium dodatkowe – dedykowane mojemu egzegecie” powstał w 1983 r. Wtedy to właśnie Kjell Espmark, przyjaciel Tranströmera, literaturoznawca, profesor Uniwersytetu Sztokholmskiego, poeta, prozaik, eseista, od 1981 r. członek Akademii Szwedzkiej, opublikował książkę „Resans formler: en studie i Tomas Tranströmers poesi” (Formuły podróży: studium o poezji Tomasa Tranströmera). I to on jest adresatem parodii, owym tytułowym „egzegetą”.

2. Miesiące letnie Espmark spędza w swoim domku na Gotlandii.

3. Remington – maszyna do pisania (w oryginale, zapewne zgodnie z prawdą, podana jest szwedzka marka maszyny).

4. Sprzedaż napojów alkoholowych jest w Szwecji reglamentowana i można je nabyć wyłącznie w sklepach monopolowych (Systembolaget). Ich logo to wpisany w podłużny zielony ośmiokąt napis SYSTEMBOLAGET widoczny z daleka.

Wiersz „Preludium” podaję w moim tłumaczeniu za wspomnianym wydaniem poezji i prozy poety. Wiersz „Preludium dodatkowe – dedykowane mojemu egzegecie”, także w moim przekładzie, nie był dotychczas nigdzie publikowany. ©

Dziękujemy Monice Tranströmer i Kjellowi Espmarkowi za zgodę na publikację utworów.

TOMAS TRANSTRÖMER
Preludium
Przebudzenie jest skokiem spadochronowym ze snu.
Uwolniony od duszącego wiru podróżny
opada ku zielonej strefie poranka.
Rozpalają się przedmioty. W drgającej pozycji
skowronka wyczuwa potężne podziemnie rozkołysane lampy
systemu korzeniowego. Lecz na powierzchni ziemi
– w tropikalnym przypływie – zieleń
z uniesionymi ramionami, wsłuchana
w rytm niewidocznej pompowni. A on
opada ku latu, opuszcza się
w jego oślepiający krater, w dół
przez szyb wilgotnej zieleni wieków
drgających pod turbiną słońca. I tak wstrzymana zostaje
ta pionowa podróż przez okamgnienie i skrzydła rozpościerają się
do odpoczynku rybołowa nad rwącą wodą.
Wyjęty spod prawa
ton rogu z epoki brązu
wisi nad bezmiarem.
W pierwszych godzinach dnia świadomość może ogarnąć świat
jak dłoń chwytająca ogrzany słońcem kamień.
Podróżny stoi pod drzewem. Czy,
po tym spadaniu przez wir śmierci,
ogromne światło rozwinie się ponad jego głową?

Preludium dodatkowe – dedykowane mojemu egzegecie
Popołudnie piątkowe jest skokiem tygrysim z katedry.
Uwolniony od duszącego Tranströmera profesor
biegnie ku zielonemu szyldowi Monopolowego.
Straszą doktoranci. Wyczuwa – w kaszlącej pozycji
mentora – w ukłonie akademickich systemów korzeniowych kapusty
posłusznie potakujące głowy. Lecz w domu na biurku
– w świetle epifanii – stoi remington
z wytartą taśmą barwiącą w oczekiwaniu
na komentarze do dzieł poetyckich wysokociśnieniowca. I tęskni za
urlopem, zapuszcza się
w sen o gotlandzkich gajach
drgających pod turbiną słońca. I tak wstrzymana zostaje
na okamgnienie ucieczka od rzeczywistości i kartki manuskryptów
rozpościerają się jak fregaty śmiertelnie przerażonego drobiu.
Łagodny szmer
rogu z epoki lanczu
jest nieznany w tym bezdennie pracowitym domu.
W cichych godzinach nocnych nowe odczytanie może objąć tekst
jak dłoń chwytająca wyciśniętą cytrynę.
Profesor siedzi na brzegu łóżka. Czy po ostatniej zmianie przypisu
duża stearynówka dosięgnie czytelnika?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2015