Arka Jeana

To jeden z najważniejszych proroków współczesności. Mówi, że sukces nie jest imieniem Boga, bo Bóg wybrał to, co bezwartościowe w oczach świata.

15.03.2015

Czyta się kilka minut

Tegoroczny laureat Nagrody Templetona Jean Vanier przed swoim domem w Trosly-Breuil (Francja), 2014 r. / Fot. Tiziana Fabi / AFP / EAST NEWS
Tegoroczny laureat Nagrody Templetona Jean Vanier przed swoim domem w Trosly-Breuil (Francja), 2014 r. / Fot. Tiziana Fabi / AFP / EAST NEWS

11 marca 2015 r. był dla mnie dniem podwójnie pięknym. Tego dnia ogłoszono, że Jean Vanier otrzymał tegoroczną Nagrodę Templetona za stworzenie rewolucyjnej w swym oddziaływaniu międzynarodowej sieci wspólnot, w których na równych prawach żyją osoby „z i bez upośledzenia umysłowego”. Tego dnia odbył się też pogrzeb Mariana Barszczewskiego – jednego z tych niepełnosprawnych przyjaciół, których odkrycie zawdzięczam właśnie Vanierowi. Tak się to zbiegło – a przecież w świetle wiary nie ma przypadków.

Mistrz duchowości
Jean Vanier urodził się w roku 1928. Niewielu wie, że trwa obecnie proces beatyfikacyjny obojga jego rodziców. Ojciec Jeana, gen. Georges-Philéas Vanier (1888–1967), był bohaterem I wojny światowej, a później m.in. gubernatorem Kanady. Matka, Pauline z domu Archer (1898–1981), wychowywała pięcioro dzieci, angażując się też w życie społeczne, m.in. w pomoc uchodźcom wojennym. Pewien kanadyjski dziennikarz napisał o Vanierach: „Ich całe serca i umysły pozostają w głębokiej komunii z Bogiem. Niektórzy mówią, że Bóg umarł. Co za absurd! Jeśli On umarł, to z kim rozmawiają Vanierowie?”.
Jean najpierw został oficerem marynarki wojennej. Odszedł z niej jednak, bo postanowił zrozumieć, co wywołuje konflikty. Następnie zrobił doktorat z filozofii. Ale karierę akademicką też porzucił. W 1964 r. zamieszkał w Trosly pod Paryżem wraz z dwoma niepełnosprawnymi mężczyznami. W ten sposób powstał pierwszy dom „Arki” („L’Arche”). W 1971 r. Jean Vanier wraz z Marie-Hélène Mathieu założył we Francji ruch „Wiara i Światło”.
„Arka” to domy o charakterze rodzinnym, w których osoby dotknięte niepełnosprawnością intelektualną mieszkają na stałe wspólnie z pełnosprawnymi asystentami. „Wiara i Światło” natomiast to spotykające się regularnie wspólnoty dla osób z upośledzeniem umysłowym, ich rodzin i przyjaciół. Na świecie jest obecnie 147 domów „Arki” w 35 krajach (w tym cztery w Polsce) oraz ponad 1500 wspólnot ruchu „Wiara i Światło” w 82 krajach (w Polsce jest ponad 100 wspólnot, a wśród nich nasze otwockie „Ziarenko”). Oba ruchy z biegiem czasu nabrały charakteru ekumenicznego, a nawet międzyreligijnego, zachowując katolicką inspirację.
Jean Vanier jest też wybitnym rekolekcjonistą i autorem wielu książek, wydawanych również po polsku. Dla mnie jest jednym z najważniejszych proroków współczesnego chrześcijaństwa i mistrzów duchowości. Mówi o tym, co najważniejsze, i potrafi trafiać najgłębiej – wprost do serca i sumienia. Swoim życiem, doświadczeniem i twórczością daje świadectwo żywej wiary i stawia czytelne życiowe drogowskazy.
Kiedyś miałem nawet szczęście być „ustami proroka”, tłumacząc rekolekcje głoszone przez Jeana Vaniera dla uczestników ruchu „Wiara i Światło”. Znając go, wiem, że ucieszy się, iż teraz napiszę już nie o nim, lecz o Marianie. Bo to dzięki Jeanowi mogłem zobaczyć w Marianie – ja i wiele innych osób – jego piękno ukryte pod ograniczeniami wynikającymi z zespołu Downa.

Kąpiel w niebieskim jeziorze
Mariana znałem prawie trzydzieści lat. Dużo czasu spędziliśmy razem – spotykając się w ciągu roku, a latem jeżdżąc na wakacyjne obozy naszej wspólnoty. Najpierw jeździli z nim oboje rodzice, potem już tylko mama, a wreszcie siostra, która przejęła codzienną troskę o Mariana po śmierci rodziców.
Wymieniliśmy przez te ponad ćwierć wieku niewiele słów – bo Marian bardzo mało mówił. Wymieniliśmy za to tysiące czułości i uścisków – chyba nikt poza żoną tyle mnie nie wycałował co Marian. Nie tylko mnie. Piękny rytuał powitania z Marianem był przywilejem wielu członków wspólnoty. Piękny także w swej powtarzalności. To był klasyczny przykład na potwierdzenie popularnej w naszym ruchu tezy, że osoby z niższym ilorazem inteligencji mają niekiedy dużo wyższy od nas iloraz serca.
Jego życie było spokojne, ciche, uporządkowane. Najchętniej siedział na ławeczce, uśmiechał się, przytulał innych, nucił piosenki. Ale drzemał w nim także charakterny zawadiaka. Lubił niekiedy płatać innym drobne figle. Najbardziej ożywał, wchodząc do wody. Chlapał wtedy wszystkich naokoło – ile sił w rękach i nogach. Jedną z pierwszych oznak, że jego życie zaczyna powoli przygasać, była zmniejszająca się chęć kąpieli w jeziorze.
Żył w głębokiej więzi z Bogiem, co można było zauważyć podczas naszych modlitw, zwłaszcza mszy świętej. Komunia była dla niego wielkim świętem. Pięknie rysował. Na naszych wspólnotowych koszulkach wydrukowaliśmy jeden z jego rysunków.
Bawił się z naszymi maleńkimi dziećmi. A dziś one, już dorosłe, wyznają, że Marian bardzo mocno ukształtował ich wrażliwość i patrzenie na świat. Był wzorem uważności. Każdy gest wykonywał z wielką precyzją. Nawet dłonie do powitania musiały być odpowiednio połączone. Jeśli coś było nie tak, trzeba było powtarzać powitanie od początku. Nikt nie całował kobiet w rękę równie szarmancko jak on. Po prostu był cały tu i teraz.
Gdy Marian zmarł, wiele osób ze wspólnoty powtarzało w różny sposób tę samą myśl – że obecnie już nie ograniczają go ułomności wynikające z jego niepełnosprawności. Może biegać, skakać, głośno śpiewać i krzyczeć. I pewnie już ochlapał połowę niebiańskich współtowarzyszy. Bo jezioro na pewno Tam jest. Przynajmniej dla niego musi być!

Nabożeństwo mycia stóp
Nie potrafilibyśmy tego wszystkiego w Marianie zobaczyć, gdyby nie wspólnoty stworzone z inspiracji Jeana Vaniera. Ta rewolucja w spojrzeniu na ludzką słabość dokonała się najpierw w Jeanie, następnie w ludziach z nim współpracujących, potem w kolejnych i kolejnych.
Vanier mówi, że ruchy, które zainicjował, to stawianie świata z powrotem na nogi – przejście od ubóstwienia sukcesu i konkurencji do dostrzegania wartości każdej osoby, zwłaszcza najsłabszej. Tę misję najkrócej można opisać jako dążenie do uczłowieczania społeczeństwa i do uewangeliczniania Kościoła.
Myśl i życie Vaniera znakomicie zbiega się z pontyfikatem Franciszka. Obaj wyczuleni są szczególnie na ludzi słabych i ubogich, a ich wizja Kościoła jest odpowiedzią na główne pokusy współczesności. Na pokusę światowości i sukcesu Vanier odpowiada, że sukces nie jest imieniem Boga, bo Bóg wybrał to, co głupie i bezwartościowe w oczach światowego mainstreamu. Wobec pokusy wielkich liczb odpowiedzią jest wspólnota nastawiona nie na ilość, lecz na jakość relacji międzyosobowych. W odpowiedzi na pokusę specjalistycznej profesjonalizacji opieki nad chorymi i niepełnosprawnymi Vanierowskie wspólnoty udowadniają, że kluczowa jest tu niezastępowalna bezpośrednia więź – a na to stać każdego.
Gdy Kościołowi zagraża pokusa panowania albo wywyższania się (nawet w działalności charytatywnej), „Arka” oraz „Wiara i Światło” propagują nabożeństwo umywania nóg. Najtrudniejsze w nim jest przezwyciężenie lęku przed tym, że będę musiał komuś innemu pozwolić obmyć swoje stopy.
Jest też odpowiedź na pokusę zejścia z krzyża – wizję wiary lekkiej, łatwej i przyjemnej. Życie z osobami niepełnosprawnymi szybko uczy, że porażki są nieuniknione, bo obiektywne ograniczenia sprawiają, że nie da się osiągnąć wszystkiego, co by się chciało. Słabość jest częścią ludzkiego losu. Także moja własna. ©

MILION FUNTÓW ZA DUCHOWOŚĆ
Nagroda Templetona została ustanowiona przez brytyjskiego miliardera i filantropa Johna Templetona i jest jedną z najwyższych przyznawanych pojedynczej osobie (jej wielkość w 2015 r. wyniosła 1,1 mln funtów). Jest przyznawana za szczególny wkład w promocję duchowego wymiaru życia. Pierwszą laureatką nagrody została w 1973 r. Matka Teresa z Kalkuty, założycielka Zgromadzenia Misjonarek Miłości. Laureatami nagrody byli m.in. założyciel ekumenicznej Wspólnoty z Taizé brat Roger Louis Schütz-Marsauche, amerykański kaznodzieja baptystyczny Billy Graham, niemiecki fizyk Carl Friedrich von Weizsäcker, założycielka Ruchu Focolari Chiara Lubich i rosyjski pisarz Aleksander Sołżenicyn. W 2008 r. Nagrodę Templetona otrzymał po raz pierwszy Polak – ks. Michał Heller.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2015