Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żarty rozlegające się wśród kopaczy irytowały mnie, byłem nimi mocno zmęczony" - wspomina Tomasz Rakowski w książce "Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy". "Szczególnie na początku badań często dotyczyły one mojej nieporadności. Akcentowano moje dwie lewe ręce i to, że nie umiem uchwycić oskarda, że przy uderzeniu węgiel pryska mi prosto w twarz. Później okazało się, że są to typowe zachowania wobec nowicjuszy - tak samo »testowano« innych badaczy".
Wspomnienie dotyczy pracy w biedaszybach w okolicach Wałbrzycha, gdzie byli górnicy z narażeniem życia słabo zabezpieczonymi korytarzami schodzili pod ziemię. Warszawski antropolog zbierał tam materiały do rozprawy o obszarach głębokiego ubóstwa w dzisiejszej Polsce - ubóstwa będącego skutkiem transformacji. Podobne badania prowadził również wśród bezrobotnych z okolic Szydłowca i Przysuchy (przy granicy województw mazowieckiego i świętokrzyskiego) oraz zbieraczy złomu i odpadków kopalnianych z okolic Bełchatowa. Wszędzie nurtowały go te same pytania: jak radzą sobie ludzie, których zmiany ustrojowe i ekonomiczne wyrzuciły na margines? Czy rzeczywiście pogrążają się w apatii i bezczynności? Obszernej (i, dodajmy, świetnie napisanej) książce, w której przedstawił wyniki badań, dał znaczący podtytuł: "Etnografia człowieka zdegradowanego".
Tomasz Rakowski ma 36 lat. Studiował etnologię i antropologię kultury na Uniwersytecie Warszawskim oraz medycynę na Akademii Medycznej w Warszawie. Trzy lata temu obronił doktorat w Instytucie Kultury Polskiej UW i podjął pracę na uczelni. Jest adiunktem w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej. Równocześnie pracuje w pogotowiu ratunkowym. Jako badacz zajmuje się głównie ludźmi wykluczonymi, jako lekarz - interweniuje tam, gdzie najpilniej potrzebna jest pomoc.
Jego książka o "praktykach niemocy" jest wstrząsającym dokumentem opisującym Polskę, o której mało się wie i rzadko się pamięta. Tym, co najbardziej uderza w relacjach Rakowskiego, jest aktywność i zapobiegliwość ludzi, których postrzega się na ogół jako zdemoralizowanych nieudaczników, biernie czekających na pomoc państwa. "Często, kiedy pisze się o ludziach bezrobotnych i zubożałych", zauważa badacz, "zwraca się uwagę na ich rezygnację, pewien fatalizm, na nieustanne narzekania i niechęć do uczestniczenia w życiu społecznym. Innymi słowy - powstaje obraz pewnej pustki w życiu społecznym. Uważam jednak, że tak nie jest, że społeczności te przeżywają, przechodzą te wydarzenia na swój własny sposób, właściwy dla swojej sytuacji i kultury".
Nie ma jednego sposobu reagowania na wykluczenie. Różne społeczności szukają różnych dróg. Ci, którzy pracowali w biedaszybach, dziś próbują szczęścia za granicą. Inni stali się wyspecjalizowanymi zbieraczami i łowcami "okazji". "Kultura przetrwania" ma różne oblicza, podkreśla Rakowski. Jego opowieść dowodzi nie tylko gruntownej znajomości współczesnej antropologii, ale czegoś więcej - sympatii i współczucia dla opisywanych ludzi. To właśnie doceniło jury Nagrody Tischnera, podkreślając, że z książki Tomasza Rakowskiego "przebija autentyczna wrażliwość na twarz drugiego, która prowadzi do rewizji obiegowych opinii".