Antropocenu nie będzie

Tylko czworo z dwudziestu jeden członków Podkomisji ds. Stratygrafii Czwartorzędu działającej w ramach Międzynarodowej Unii Nauk Geologicznych głosowało za utworzeniem nowej epoki geologicznej, w której centrum znalazłby się człowiek. Ale nasz wpływ na planetę nie stanie się od tego mniej trwały.

07.03.2024

Czyta się kilka minut

Naukowcy badają skalę topnienia lodowców na Antarktyce. 18 lutego 2024 r.  / fot. Sebnem Coskun / ANADOLU / EAST NEWS
Naukowcy badają skalę topnienia lodowców na Antarktyce. 18 lutego 2024 r. / Fot. Sebnem Coskun / Anadolu / East News

24 lata temu chemik-noblista nie wytrzymał. Na konferencji Międzynarodowego Programu Geosfery i Biosfery (IGBP) odbywającej się w lutym 2000 r. w meksykańskim Cuernavaca Paul Crutzen, który 5 lat wcześniej otrzymał Nobla za badania atmosferycznego ozonu, przysłuchiwał się wystąpieniom kolejnych naukowców omawiających zmiany, jakim podlega nasza planeta. Był coraz bardziej poruszony. Tym, co ostatecznie wytrąciło go z równowagi, była prezentacja grupy naukowców skupiająca się na holocenie, epoce geologicznej, która rozpoczęła się ok. 11 700 lat temu i trwa do dziś. Kiedy Crutzen po raz kolejny usłyszał słowo „holocen”, niemal wybuchł.

„Zatrzymał wszystkich i powiedział: »Przestańcie mówić o holocenie! Nie żyjemy już w holocenie«” – wspominał w rozmowie z „Guardianem” organizator konferencji Will Steffen. Gdy wszystkie oczy zwróciły się na niego, Crutzen wyrzucił z siebie wymyśloną naprędce nazwę nowej epoki: „antropocen” – połączenie słowa „anthropos” (człowiek) i przyrostka „cen” używanego w nazwach epok geologicznych.

Kilka miesięcy później Crutzen wraz z amerykańskim biologiem Eugene’em Stoermerem sformalizował tę koncepcję. W artykule opublikowanym w „Global Change Newsletter” – biuletynie IGBP – naukowcy argumentowali, że wkraczamy w nową fazę historii planety, w której siłą napędową wielkich procesów geologicznych i przyrodniczych stali się ludzie. Tekstu nie przeczytał niemal nikt. Chemik nie poddawał się i w dwa lata opublikował kolejny tekst – tym razem w „Nature”. Ten spotkał się z o wiele większym odzewem.

Terminem tym zaczęli się posługiwać ekolodzy, przyrodnicy i artyści. „Rozpowszechnianie się tej koncepcji można przypisać głównie temu, że pod pozorem naukowej neutralności niesie ona przesłanie o niezrównanej pilności moralno-politycznej” – napisał niemiecki filozof Peter Sloterdijk.

I tylko geolodzy, którzy stoją na straży historii naturalnej naszej planety, zachowywali daleko idącą wstrzemięźliwość. Ostatecznie jednak w 2009 r. Międzynarodowa Komisja Stratygraficzna powołała Roboczą Grupę ds. Antropocenu (AWG), która miała ustalić, czy z geologicznej perspektywy rzeczywiście można mówić o nowej epoce. Jej pierwszym szefem został prof. Jan Zalasiewicz, uznany polsko-brytyjski paleobiolog.

Dominująca siła

Ustalenie tego, czy człowiek faktycznie stał się dominującą siłą w geologii, nie było zbyt trudne. „Ludzie z wielką energią rozkopują krajobraz. Ludzkość jest dziś najważniejszym na naszej planecie czynnikiem erozji i tworzenia osadów, nasz wpływ jest silniejszy o rząd wielkości od innych czynników” – mówił Zalasiewicz w podkaście „TP” zatytułowanym „Miłego Antropocenu”. A to tylko jeden ze sposobów, w jakie wpływamy na świat. Zmiany w składzie chemicznym atmosfery i oceanów, wielka homogenizacja życia na wszystkich kontynentach będąca konsekwencją umyślnego i nieumyślnego przenoszenia przez nas z miejsca na miejsce gatunków roślin i zwierząt czy wreszcie chemiczne ślady rolnictwa, przemysłu i broni jądrowej. Wszystkie pozostawiły jasny odcisk palca w osadach i skałach. „Łącznie naleźliśmy ponad sto różnych sygnałów, które mogą być używane do śledzenia zmiany zachodzącej w systemach naszej planety” – podkreślał badacz.

O wiele trudniejsze okazało się ustalenie tego, kiedy w zasadzie miała się rozpocząć nowa epoka. Wraz z narodzinami Homo sapiens, ok. 300 tys. lat temu? Z powstaniem rolnictwa i pierwszych osad kilkanaście tysięcy lat temu? Rewolucją przemysłową? AWG ostatecznie odrzuciła te opcje z kilku powodów. Po pierwsze, zdaniem członków tej grupy, choć wpływ wywierany przez człowieka na naszą planetę w ciągu minionych tysiącleci był niezaprzeczalny, to skala naszych działań była na tyle ograniczona, że nie doprowadzała do drastycznych zmian w  funkcjonowaniu Ziemi. Po drugie, zmiany zachodziły w różnym tempie w różnych częściach świata. A do wyznaczenia geologicznej epoki potrzebny jest sygnał, który dla całej planety znajduje się w tym samym punkcie.

„Dlatego przyjrzeliśmy się koncepcji opracowanej przez Paula Crutzena i Willa Steffena zwanej wielkim przyspieszeniem. Przyspieszeniem demograficznym, industrializacji, globalizacji i technologii z połowy XX w. To powojenny boom, który wiązał się ze zmianami społeczno-politycznymi czy ogromnym wzrostem produktów krajowych brutto, a także ze zmianami w systemie Ziemi, takimi jak wylesianie czy wzrost emisji gazów cieplarnianych” – mówił Zalasiewicz. AWG zaproponowała więc datę rozpoczęcia antropocenu na lata 50. XX w. Tyle że 70 lat w geologii to mgnienie oka. Dla wielu kolegów po fachu Zalasiewicza próba nazwania tak krótkiego odcinka czasu geologiczną epoką była niemal herezją.

„To ogranicza, zawęża całe znaczenie antropocenu” – mówił „New York Timesowi” Jan A. Piotrowski, członek komisji i geolog na Uniwersytecie w Aarhus w Danii. „Co się działo w okresie początków rolnictwa? A co z rewolucją przemysłową? A co z kolonizacją Ameryk i Australii?”.

„Wpływ człowieka sięga znacznie głębiej w czas geologiczny” – dodał Mike Walker, naukowiec zajmujący się Ziemią i emerytowany profesor na Uniwersytecie Walijskim Trinity Saint David. „Jeśli to zignorujemy, zignorujemy prawdziwy wpływ, jaki ludzie mają na naszą planetę”.

Ile trwa epoka

Obaj naukowcy, podobnie jak Zalasiewicz, byli członkami Podkomisji ds. Stratygrafii Czwartorzędu – formalnego ciała, które odpowiada m.in. za utrzymanie wspólnych, światowych standardów opisywania historii naszej planety. Standardy wyznaczane przez Międzynarodową Unię Nauk Geologicznych są ważne, bo naukowcy muszą mieć wspólne punkty odniesienia i terminologię, by móc wspólnie pogłębiać to, jak rozumiemy historię naszej planety. Decyzje Unii kształtują terminologię stosowaną w podręcznikach, artykułach naukowych i muzeach na całym świecie.

Aby antropocen mógł formalnie znaleźć się na geologicznej skali czasu, musiałby zostać uznany przez trzy kolejne komisje, złożone z badaczy zajmujących się coraz większymi wycinkami historii naszej planety. Pierwszą z nich miała być właśnie Podkomisja ds. Stratygrafii Czwartorzędu. Członkowie AWG spodziewali się, że przekonanie kolegów do ich koncepcji będzie trudne… choć nie przypuszczali, że poniosą aż taką klęskę.

21 członków podkomisji zaczęło głosowanie od początku lutego. W ubiegłym tygodniu głosy zostały podliczone. Aż 12 uczonych zagłosowało przeciw uznaniu antropocenu. Za było zaledwie czterech. Pozostali wstrzymali się lub nie oddali głosu.

Nie oznacza to jednak, że geolodzy nie dostrzegają głębokich zmian zachodzących na naszej planecie. Nie oznacza nawet, że odrzucają samą koncepcję antropocenu jako nowej epoki, w której to ludzkość kształtuje całą biologiczną, chemiczną i fizyczną rzeczywistość na Ziemi. „To była przede wszystkim wąska, techniczna kwestia dla geologów. Nie ma ona nic wspólnego z dowodami na to, że ludzie zmieniają planetę. Tych dowodów stale przybywa” – mówił „NYT” jeden ze sceptyków, Erle C. Ellis z Uniwersytetu Maryland.

Głosowanie nie oznacza też, że antropocen nigdy nie dołączy do oficjalnej, geologicznej skali czasu. Nowa epoka może wciąż trafić do podręczników w późniejszym terminie, musiałaby jednak ponownie przejść przez cały proces dyskusji i głosowania, który tym razem zajął niemal 15 lat.

Sam Zalasiewicz twierdzi, że 70-letni horyzont wyznaczony przez kierowaną przez niego grupę nie powinien być dyskwalifikujący dla antropocenu. „Wielu moich kolegów z pewnością czuje się z tym niekomfortowo, bo jesteśmy przyzwyczajeni do pracy w znacznie szerszej skali czasu. Ale jeśli idzie o wpływ wywierany na systemy Ziemi, to wszystko zależy od tego, co wydarzy się przez tych 70 lat” – podkreślał w naszym podkaście. „System Ziemi może zmienić się całkowicie w znacznie krótszym czasie. Klasycznym przykładem jest ułamek sekundy, w którym 10-kilometrowej średnicy meteor uderzył 66 mln lat temu w obszar dzisiejszego Meksyku. Wystarczył, by zniszczyć cały kredowy świat z dinozaurami i podobnymi im stworzeniami. (…) Dziś znajdujemy się w sytuacji, w jakiej znalazłby się ktoś, kto pojawiłby się na Ziemi w 70 lat po uderzeniu tamtego meteoru. Wiemy, że świat przeszłości został nieodwracalnie zmieniony, ale świat przyszłości jeszcze się nie ukształtował”.

Bez względu na to, jak nazwiemy obecną epokę, świat, w którym żyjemy, jest innym miejscem niż jeszcze w czasach naszych dziadków i rodziców.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Antropocenu nie będzie