Ani miejscem, ani jezykiem, ani strojem

Kiedy patriotyczne hasła zaczynają rozbrzmiewać zbyt mocno, w moim mózgu zapalają się światełka alarmowe. A cóż dopiero, kiedy mowa o nacjonalizmie.

23.06.2009

Czyta się kilka minut

Nacjonalizm to brzmi niepokojąco. Według "Uniwersalnego słownika języka polskiego": "fr. Nationalisme - postawa społeczna i polityczna oraz ideologia uznająca interes własnego narodu za wartość najwyższą, głosząca, że suwerenne państwo narodowe jest najwłaściwszą formą organizacji danej społecz­ności złączonej wspólnotą pochodzenia, języka, historii, kultury". Wikipedia: "Pojęcie nacjonalizmu w Polsce różni się od definicji w wielu innych językach. Np. w krajach anglosaskich pojęcie to ma szerszy zakres niż w Polsce i na ogół nie ma charakteru wartościującego. W literaturze polskiej istnieje wyraźne rozróżnienie między nacjonalizmem a patriotyzmem, który w odróżnieniu od nacjonalizmu częściej postrzegany jest pozytywnie. Za skrajną, agresywną formę nacjonalizmu uważany jest szowinizm".

Charakter wartościujący tak bardzo wpisał się do naszego języka, że wątpię, by temu słowu udało się u nas przywrócić "szerszy zakres". "Nacjonalista" to nacjonalista, któremu bliżej do szowinizmu niż patriotyzmu.

"Nacjonalizm" pochodzi od rzeczownika "nacja" - naród. Ten rzeczownik w formie przymiotnikowej nie zawsze jest niewinny. Hymn spokojnie może być "narodowy", kadra narodowa - także, a nawet narodowa duma, ale socjalizm, demokracja, stronnictwo z tym przymiotnikiem nie brzmią już tak całkiem neutralnie. Zaszłości historyczne wzbogaciły nasz język i nie widzę powodu, żeby z tym walczyć.

Mamy przecież patriotyzm, "świętą miłość kochanej Ojczyzny". Ale i to pojęcie kryje rozmaite zasadzki. Siła zaklęcia "patriotyczny obowiązek" jest tak wielka, że pod jego wpływem niejeden "poczciwy umysł" dał się wciągnąć w poczynania głupie, a także - co gorsza - zbrodnicze. Kiedy patriotyczne hasła zaczynają rozbrzmiewać zbyt mocno, w moim mózgu zapalają się światełka alarmowe, ostrzegające przed manipulacją. Dlatego wciąż od nowa trzeba precyzować, analizować i pogłębiać zrozumienie tych słów, niekiedy zinstrumentalizowanych i zamienianych w bezmyślnie powtarzany slogan. Temu właśnie zrozumieniu służą zamieszczone w tym numerze materiały.

A chrześcijanie? Jakiekolwiek byłyby intencje twórców określenia "Polak-katolik", dziś budzi ono zrozumiały sprzeciw. Pod koniec drugiego wieku nieznany autor chrześcijańskiej apologii pisał do bliżej nieznanego Diogneta: "Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. [...] Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosując się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą".

Miejsce spotkania patriotyzmu i chrześcijaństwa jest delikatne. Nie oburzajmy się, że w Rwandzie mordującym się wzajemnie Tutsi i Hutu towarzyszyły czasem te same pieśni religijne. My, europejscy chrześcijanie, też się mordowaliśmy z okrzykiem: "Bij, kto w Boga wierzy!". Niestety, nawet papieże toczyli wojny w obronie Państwa Kościelnego.

Dawni papieże. Dla Jana Pawła II "każda ziemia obca była ojczyzną". Całował ziemię ojczystą ("ucałowałem ziemię polską, z której wyrosłem. Ziemię, z której wezwał mnie Bóg [...] na Stolicę Piotrową w Rzymie"), ale i każdą, na którą przybywał. A gest ten był dla niego tak ważny, że kiedy nie mógł klękać, ziemię podawano mu do ucałowania na tacy. A jednocześnie "każda ojczyzna była mu ziemią obcą". Odchodził do domu Ojca jak pielgrzym wracający do ojczyzny. Był Polakiem do szpiku kości i nigdy tego nie ukrywał, wszędzie jednak był wśród swoich, dając świadectwo o powszechności Kościoła.

Unia Europejska, nawet bez "invocatio Dei", jest w zamyśle bliska chrześcijańskiemu rozumieniu patriotyzmu i uniwersalnego otwarcia na innych. Teraz nowego patriotyzmu musimy się nauczyć. Mniej w nim miejsca na szable, którymi się odbiera "co nam obca przemoc wzięła", więcej na wspólne dobro narodów budowane w sposób pokojowy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2009