Anglikanie na progu schizmy

We wspólnocie anglikańskiej trwa spór o błogosławienie par homoseksualnych. Kościoły afrykańskie grożą rozłamem.

13.05.2023

Czyta się kilka minut

Obrady Global Anglican Future Conference w Kigali, kwiecień 2023 r. / ANGLICAN CHURCH IN NORTH AMERICA / MATERIAŁY PRASOWE
Obrady Global Anglican Future Conference w Kigali, kwiecień 2023 r. / ANGLICAN CHURCH IN NORTH AMERICA / MATERIAŁY PRASOWE

Publiczne oświadczenia arcybiskupa Canterbury i innych przywódców Kościoła Anglii popierające błogosławieństwa osób tej samej płci są zdradą ich święceń” – czytamy w oświadczeniu grupy konserwatywnych anglikańskich przywódców kościelnych, którzy spotkali się pod koniec kwietnia w Kigali, stolicy Rwandy.

To kolejna konferencja Global Anglican Future Conference (GAFCON), zrodzonej po części ze sprzeciwu wobec liberalnych zmian w niektórych Kościołach Wspólnoty Anglikańskiej. Pierwsza edycja konferencji odbyła się w 2008 r. Jednym z głównych tematów była wtedy reakcja na święcenia biskupie Gene’a Robinsona, otwartego homoseksualisty odmawiającego życia w celibacie. Duchowni obradujący w Kigali stwierdzili, że stracili zaufanie do arcybiskupa Canterbury, Justina Welby’ego.

Synod radości i smutku

To odpowiedź na decyzje Synodu Generalnego Kościoła Anglii, pierwszego anglikańskiego Kościoła, mającego szczególną, symboliczną rolę we Wspólnocie Anglikańskiej. Synod przyjął w lutym wniosek biskupów dotyczący planowanego wprowadzenia błogosławieństwa par jednopłciowych, które wcześniej wzięły ślub cywilny, ale jednocześnie potwierdził brak zgody na udzielanie małżeństw takim osobom.

– Zapadła decyzja, że na kolejne posiedzenia Synodu Generalnego biskupi przygotują propozycje możliwych liturgii do rozpatrzenia przez Synod – mówi ks. Dominik Chmielewski, pochodzący z Polski duchowny Kościoła Anglii.

Nastroje po decyzji Synodu najlepiej podsumowała biskupka Londynu – Sarah Mullally, która prowadziła debatę na Synodzie i przewodniczyła grupie nadzorującej opracowywanie propozycji. Po głosowaniu stwierdziła ona, że choć to krok naprzód dla wielu niewystarczająco daleki, to dla innych zbyt daleki.

Ale do napięć anglikanie są przyzwyczajeni, zgodnie z zasadą, że „zgadzają się nie zgadzać ze sobą”. Rozdzierające debaty na temat ordynacji kobiet na duchownych czy homoseksualizmu nie są niczym nowym i trwają dobre kilkadziesiąt lat.

Izby zdecydowały

– Zaczęły się rozmowy o możliwości zmiany kanonu dotyczącego małżeństwa, ale to nie jest takie proste, jak w wielu innych Kościołach, bo Kościół Anglii jest państwowy. Wszystkie zmiany liturgiczne i dogmatyczne muszą być zatwierdzone przez parlament i podpisane przez naczelnego zwierzchnika Kościoła, którym jest król – tłumaczy ks. Dominik Chmielewski. – Nie mamy ksiąg doktrynalnych. Jedyną pozycją o takiej wadze jest „Modlitewnik powszechny” opracowany przed wiekami przez Thomasa Cranmera wraz z 39 Artykułami Wiary. Nie zawiera orzeczeń doktrynalnych, ale używana przez nas liturgia jest jednocześnie doktryną. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś chce się dowiedzieć, jak Kościół Anglii rozumie Eucharystię, to patrzy na porządek nabożeństwa, w którym teologia jest mocno akcentowana.

To samo dotyczy małżeństwa. „Modlitewnik powszechny” określa jasno, że jest to związek mężczyzny i kobiety, więc jeśli miałoby dojść do zmiany prawa kościelnego, to najpierw konieczna byłaby zmiana w tej księdze, co jest niemożliwe. Synod Generalny próbuje więc wprowadzić zmiany w inny sposób, np. proponując różnego rodzaju alternatywne porządki liturgiczne, które byłyby suplementem. Na ostatnim posiedzeniu zgodził się, że eksperymentalne porządki liturgiczne błogosławiące istniejące związki partnerskie będą przedstawione Synodowi pod rozwagę na kolejnych sesjach. Chodzi de facto o status prawny par jednopłciowych, bo błogosławieństw w praktyce udziela się już od dawna.

– W chwili obecnej, jeśli przyjdzie do proboszcza para jednopłciowa, która wzięła ślub cywilny, i poprosi o błogosławieństwo związku, to odpowiedź, jakiej udzieli, jest jego decyzją. Niektórzy duchowni robią wielką ceremonię wyglądającą jak ślub, inni decydują się na skromną, prywatną uroczystość tylko dla najbliższych, a jeszcze inni odmawiają – mówi ks. Chmielewski.

Inny Kościół, inny świat

Zmiany w społeczeństwie zachodzą jednak błyskawicznie, a Kościół Anglii jest już w mniejszości, jeśli chodzi o liczbę wiernych. Pokazał to ostatni spis powszechny w Anglii. Konserwatyści używają tego argumentu przeciwko liberałom, wskazując jako przykład Kościół anglikański w Ameryce Północnej, który został uformowany kilkanaście lat temu, na fali sprzeciwu wobec podejścia do kwestii moralnych w liberalnym Kościele episkopalnym. Temu pierwszemu przybywa wiernych, drugiemu ubywa w zastraszającym tempie.

Decyzja Kościoła Anglii, choć dotycząca na razie wstępnych tekstów modlitw i porządków liturgicznych znanych jako „Prayers of Love and Faith”, doprowadziła do ostrej reakcji konserwatystów, którzy w globalnej wspólnocie stanowią zdecydowaną większość z 85 mln anglikanów mieszkających w 165 krajach. W obradach w Kigali wzięło udział ponad 1300 delegatów z 52 państw. Ton nadają prężne i szybko rosnące Kościoły z Afryki, a przypomnijmy, że w 30 tamtejszych krajach homoseksualizm jest nielegalny i karany. Kościoły razem się modlą, współpracują ze sobą, ale zarządzają sobą zupełnie niezależnie, mają inne porządki liturgiczne. Większość stanowią Kościoły konserwatywne pod względem teologii i moralności.

Czy dojdzie do schizmy?

– Kościół Anglii nie jest już tak wpływowy we Wspólnocie Anglikańskiej, więc podejmowane decyzje w kwestii seksualności nie wpłyną na całość. O wadze Kościoła Anglii decyduje co prawda urząd arcybiskupa Canterbury i tutejsza katedra, która jest „matką” wszystkich katedr, ale mimo liberalizacji katedra pozostanie tam, gdzie jest, bo unia, która nas łączy, jest duchowa – nie wiernopoddańcza, tylko braterska. Arcybiskup Canterbury jest pierwszym wśród równych. Wierzymy głęboko, że to model pierwszych chrześcijan – zapewnia Chmielewski.

Innego zdania jest Kazimierz Bem, polski duchowny i teolog kalwiński, pastor Zjednoczonego Kościoła Chrystusa w USA, który twierdzi, że rozłam już istnieje, i to od dość dawna.

– Ostatnie spotkanie w Rwandzie pokazało, że część biskupów prze do tego, żeby stworzyć konserwatywne ciało anglikańskie. Ale nie wszyscy obecni na tym zgromadzeniu biskupi chcą zupełnego zerwania, bo bez Canterbury co też niby ich łączy poza homofobią? Przypuszczam, że powstanie mała, głośna i agresywna grupa tzw. prawdziwych anglikanów, ale część Kościołów, jak np. Kenii czy Sudanu, nie zerwie kontaktów z Anglią – mówi Bem.

Linia podziału przebiega geograficznie – bogaty Zachód, biedniejsze globalne Południe, choć może to być mylące. Prawdą jest, że Kościoły z Południa rosną, a na Zachodzie pustoszeją. Skąd bierze się konserwatyzm Południa i liberalizm Zachodu? Oprócz spraw społeczno-politycznych i większej tolerancji dla różnorodności w zachodnich demokracjach, powody mogą być też inne.

– Musimy pamiętać o islamskich fundamentalistach i misjonarzach w takich krajach jak Nigeria czy Uganda. Od lat głoszą oni „zepsucie Zachodu” i oferują „prostą odpowiedź”. Kościoły muszą więc z nimi konkurować. W Nigerii Kościół od lat zwalcza i homoseksualizm, i poligamię. Jeśli do tego dodamy fasadową demokrację, jak np. w Ugandzie, gdzie prezydent na biskupów mianował swoich zwolenników i z homofobii uczynił hasło w kampanii, to mamy toksyczną mieszankę – uważa Bem.

Warto pamiętać jednak o Kościołach umiarkowanych, np. w Kenii czy RPA, gdzie ten podział nie jest taki prosty – to one mogą zdecydować o tym, jak anglikanie, w ujęciu globalnym, przepracują napięcia i pęknięcia. Z jednej strony liberalizacja może pogrążyć Kościoły afrykańskie, w których sytuacja społeczna nie dopuszcza tak radykalnych zmian, a z drugiej konserwatyzm może to samo zrobić z Kościołami zachodnimi, gdzie Kościół kojarzy się młodym pokoleniom z homofobią i zacofaniem.

– Zdaje sobie z tego sprawę abp Welby, który jest dość konserwatywnym anglikaninem i poparł obecny kompromis. Kościoły na Zachodzie straciły już co najmniej dwa pokolenia, upierając się przy wiktoriańskiej moralności. Wiele z nich, jeśli straci trzecie, nie będzie miało czwartego. Kompromis to przyznanie, że się różnimy, nawet w obrębie jednego wyznania, i że żadna ze stron nie może narzucać drugiej swojego zdania. Tylko to może w dzisiejszym świecie zadziałać – podkreśla Kazimierz Bem. ©

 

Autor (ur. 1987) jest dziennikarzem, proboszczem parafii ewangelickiej w Krakowie. Publikował w „Pulsie Biznesu”, „Polityce”, „Przekroju”, „Bloomberg ­Businessweek” i „Gazecie Wyborczej”. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Duchowny ewangelicki, wydawca, redaktor i dziennikarz. Wcześniej związany z „Gazetą Wyborczą” i „Pulsem Biznesu”, publikował też m.in. w „Polityce”, „Przekroju”, „Metrze” i „Bloomberg Businessweeku”. Pisze głównie o sprawach gospodarczych i ekonomicznych, a… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2023