Alert z opcją śledzenia

Aplikacje śledzące rozwój pandemii mają ostrzegać ludzi, którzy mieli kontakt z kimś zakażonym. To może być bezcenna broń w walce z chorobą. Albo koń trojański, który wprowadzi orwellowską inwigilację.

20.04.2020

Czyta się kilka minut

Pionierem były Chiny, które nie tylko monitorują, ale i ograniczają ruch zarażonych. Kupując bilet na metro czy wchodząc do sklepu, Chińczycy muszą zeskanować kod z telefonu. Osoby uznane za zagrożenie nie mogą normalnie funkcjonować. W Korei Południowej rząd publicznie informuje o przypadkach zakażeń (więcej w dziale Świat). Bez nazwisk, ale podając wiek, płeć i ostatnio odwiedzane przez chorego miejsca. To nie zostawia wiele miejsca na prywatność – doszło do ujawnienia paru romansów.

Twórcy dwóch nowych projektów twierdzą jednak, że są w stanie zapewnić prywatność użytkownikom. Pierwszy tworzy zespół Google i Apple. Drugi, znany jako PEPP-PT – grupa europejskich inżynierów i naukowców. W obu przypadkach telefon nadaje sygnał identyfikacyjny przez bluetooth, nasłuchuje innych urządzeń i zapamiętuje kod osoby, blisko której przebywało się przez kilka minut. Gdyby taka osoba została zdiagnozowana, system anonimowo powiadomi wszystkich, którzy mieli z nią kontakt, że powinni się przebadać i odizolować. Amerykański projekt zakłada, że dane nie będą magazynowane w żadnym centralnym serwerze, europejski ma dawać korzystającym z niego krajom wybór: wersję zdecentralizowaną bądź z centralnym rejestrem. Ta decyzja spowodowała burzę i rozłam w zespole.

Prof. Kenneth Paterson z Instytutu Bezpieczeństwa Informacyjnego na politechnice ETH w Zurychu nie zostawił na PEPP-PT suchej nitki. „To otwiera drzwi do piekła dla prywatności. Może pozwolić na tworzenie »wykresów społecznych« każdego, kto pobierze aplikację, ustalenia kiedy i z kim miał kontakt – powiedział w rozmowie z „New Statesman”, nazywając to „mokrym snem agencji bezpieczeństwa”. Mimo to 7 krajów, m.in. Włochy, Francja i Niemcy, rozpoczęło wdrażanie systemu bądź wyraziło taką wolę.

Pod znakiem zapytania pozostaje użyteczność takich aplikacji. Według badań Uniwersytetu Oksfordzkiego mają one sens, gdy używa ich ponad 60 proc. populacji. W Singapurze podobną apkę w ciągu miesiąca pobrało zaledwie 12 proc. mieszkańców. A co najważniejsze: nawet najlepszy system śledzenia chorych jest bezużyteczny, gdy rząd nie prowadzi wystarczającej liczby testów na obecność wirusa. ©


CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce międzynarodowej, ekologicznej oraz społecznego wpływu nowych technologii. Współautorka (z Wojciechem Brzezińskim) książki "Strefy Cyberwojny" (wyd. 4eM, 2018 r.). Była korespondentką m.in. w… więcej
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki "Strefy Cyberwojny". Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Stale… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17-18/2020