Zmyślone przyjemności przemijania

1. “Gnijąca wisienka" (ściślej: “Gnijąca wisienka i inne wcielenia") to dziesiąta poetycka książka Marcina Barana. To także pierwsza książka, jaką poeta napisał po dokonanym w tomie “Destylat" (z 2001 r.) podsumowaniu i uporządkowaniu wcześniejszej twórczości. Jak również: to pierwsza książka, jaką Marcin Baran wydał jako poeta czterdziestoletni. Być może właśnie dlatego tom zawiera czterdzieści jeden utworów, zaś tytułowy poemat umieszczony jest w samym jego centrum, po dwudziestu wierszach początkowych, przed dwudziestoma końcowymi.

02.05.2004

Czyta się kilka minut

2. Liczba wydanych tomów i zawartych w nich wierszy - to nie są kwestie najważniejsze w mówieniu o poezji. Zdarza się jednak, iż owa powierzchowna na pozór poetycka arytmetyka kieruje w stronę spraw znacznie istotniejszych od niej samej. Tak jest, jak sądzę, w przywołanym przypadku. Autor “Gnijącej wisienki" wykorzystuje swój wiek i liczbę zawartych w tej właśnie książce wierszy, by zwrócić uwagę na swoją wczorajszą twórczość i dzisiejszą sytuację. Przypomina także, iż należy do tych poetów, którzy poddają kontroli świadomości niemal każdy element tworzonego dzieła, choćby najmniej istotny i najbardziej (na pierwszy rzut oka) przypadkowy.

3. Fundamenty swojej poetyckiej strategii odsłonił niegdyś Marcin Baran w sylwicznym poemacie “Bóg raczy wiedzieć". Znaleźć tam można, jak powiada sam poeta, jego “ulubioną definicję wiersza", wedle której ma to być “impresyjny i esencjonalny zapis przemyślanej emocjonalnie i doznanej intelektualnie egzystencji". (Dodajmy od razu: w tym samym poemacie znaleźć też można “spisek członków tajnego Bractwa Impresyjnych Esencjonalistów". Zaczyna się on od Safony i Horacego, kończy - nazwiskami Jana Polkowskiego i Marcina Sendeckiego. Wiele wskazuje na to, że ów żartobliwie nazwany “spisek" jest prywatnym kanonem literatury Marcina Barana.)

Przywołaną przed chwilą definicję wspiera i doprecyzowuje tytuł wydanego w 1996 r. tomu “Sprzeczne fragmenty". Dookreślają ją także zacytowane niegdyś (w tomie “Tanero") wersy Roberta Gravesa:

By obraz stworzyć, co się prawdziwym okaże

(...)

Pozbieraj wpierw odpadki, przypadkowe śmiecie,

Które się zmieszać mogą w jakimś nowym świecie

- oraz słynne, często w ostatnich latach przywoływane zdanie Hugona von Hofmannsthala, które znaleźć można we wspominanym już poemacie “Bóg raczy wiedzieć": “Konewka, porzucona w polu brona, pies w słońcu, ubogi cmentarz, wiejska chatka, wszystko to może stać się dla mnie naczyniem objawienia".

Jak widać z tych przytoczeń, Marcin Baran należy do tych twórców, dla których sztuka poetycka jest przede wszystkim sztuką łączenia (zderzania, sklejania, zestawiania...) różnych jakości i języków. Albo, inaczej: sztuką montażu utrwalonych w języku śladów czyjegoś mówienia, myślenia, odczuwania, przeżywania. Sztuką zbierania (językowych) fragmentów, okruchów, drobin - należących do różnych odmian, odcieni, poziomów współczesnej kultury...

Najbardziej radykalną realizacją zasygnalizowanych przed chwilą zasad jest w dotychczasowej twórczości Marcina Barana poemat “Bóg raczy wiedzieć". W “Gnijącej wisience" montaż odległych od siebie głosów, jakości, oglądów świata - nie jest tak ostry, tak ostentacyjny. Albo ściślej: w nowej książce Barana (podobnie jak we wcześniejszych “Sprzecznych fragmentach") zasada zderzania języków odnosi się w pierwszej kolejności do poszczególnych wierszy. Konsekwencje są oczywiste. Czytelnik sylwicznego poematu sprzed kilku lat wkraczał w totalny, wszechogarniający chaos głosów, dobiegających z różnych poziomów współczesnej kultury. Czytelnik nowego tomu ma przed sobą zbiór migawek. Każda z nich wprowadza w świat współczesności, w dzisiejszą mentalność i wyobraźnię - zarazem jednak: każda jest osobna, obwiedziona kreską mniej lub bardziej wyraźnego dystansu, umożliwiającego refleksję i wycofanie...

4. Jaka jest owa współczesność, która wyłania się z kolejnych migawek, która wybłyskuje w zbliżeniach zdarzeń i w portretach ludzi?

Wrażenie pierwsze: jest to współczesność agresywnie atakująca zmysły, jaskrawa i hałaśliwa.

Wrażenie drugie (chyba istotniejsze): jest to świat bezustannie zawieszony pomiędzy zanurzeniem w cielesności a poczuciem nierealności istnienia. Mówiąc inaczej: jest to taki świat, w którym dominuje obsesja cielesności, w którym historia jednostki zmienia się w historię ciała, a spotkanie osób jest (przede wszystkim albo wyłącznie) zetknięciem ciał; zarazem zaś: taki świat, w którym granica między tym, co faktycznie istnieje, a tym, co jest zmyślone, co jest tylko wytworem umysłu, fantazmatem, staje się niejasna, nieoczywista, zatarta.

W świecie naznaczonym taką właśnie podwójną obsesją możliwe staje się spojrzenie na siebie i na innych jako na “ciało jednorazowego użytku". A także: pomieszanie opisu rzeczywistej egzystencji z opisem komputerowej gry (jak w tytułowym poemacie “Gnijąca wisienka"), bądź zestawienie ludzkiego życia z towarami w supermarkecie i zasadami rządzącymi ich sprzedażą (jak w wierszu “Supermarket")...

Dodajmy od razu: w takim świecie częściej niż realne osoby (wśród których rozpoznać można także twarz samego poety), pojawiają się pół zmyśleni, pół rzeczywiści bohaterowie naszych czasów... Tacy choćby jak Faust tych dni, który jest tylko Faustem fałszywym i zmarniałym, “Fałsztem", “neurotycznym bonwiwantem", który “gra w totka, / żeby nikt nie pomyślał, że jest mu za dobrze"...

5. Pora spytać o rzecz najważniejszą: o miejsce, z którego mówi do nas poeta. Czy jego głos dobiega z wnętrza przywoływanego przed chwilą świata, czy też - spoza niego?

Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Marcin Baran pojawia się w swym nowym tomie (podobnie jak w tomach poprzednich) przede wszystkim jako obserwator i analityk języka współczesności. Autor “Gnijącej wisienki" wsłuchuje się w sposoby mówienia, w teksty przeżyć, zachowań i wyobrażeń - i przywołuje owe teksty, nadając im znaczenia i zachowując wobec nich wyczuwalny przez czytelnika dystans. Zarazem jednak: poeta nie kryje, że ów dystans czasami się zmniejsza, zaś on sam staje się nie tylko dalekim obserwatorem, ale też bliskim zdarzeń świadkiem. Albo nawet - tych zdarzeń współuczestnikiem. W końcu: trudno nie dostrzec, że jednym z natrętnie powracających wątków tomu są wyznania mężczyzny zbliżającego się do granicy czterdziestu lat, ogarniętego obsesją uciekania czasu...

Gra dystansu i współuczestnictwa (wstydliwości uczuć i chęci odsłonięcia ukrytych pragnień i pożądań) zawsze była obecna w poezji Marcina Barana. W wierszach z lat ostatnich ta gra stała się bardziej niż poprzednio dramatyczna. Silniejsze niż dawniej jest w tych wierszach usiłowanie odróżnienia się od otaczającego świata, ale też: silniejsze jest przekonanie, że nie da się z tego świata uciec. Może dlatego bardziej dotkliwe, niemal wszechobecne jest doświadczenie obcości i poczucie nieomijalnego udręczenia tym, co jest, co się zdarza naokoło. Być może ekwiwalentem tego wewnętrznego stanu jest prowokujący i zastanawiający obraz, wpisany w tytuł nowej książki Barana.

6. Mentalny pejzaż współczesności, wyłaniający się ze znacznej części wierszy “Gnijącej wisienki", przywodzi na myśl doświadczenie pustki, rozkładu, rozpaczy. Zarazem jednak: nowy tom poezji Marcina Barana otwierają dwa prywatne wyznania wiary. Wyznania dalekie od jednoznaczności i oczywistości, tym bardziej jednak godne uwagi.

Pierwsze z nich rozpoczyna się długim szeregiem potocznych zwrotów, nadużywających imienia Boga. Być może powtarzając te zwroty, chciał poeta przypomnieć, że właśnie tak, “nadaremno", imię Boga jest pamiętane i przywoływane przez wielu ludzi żyjących na początku wieku. On sam jednak mówi w zakończeniu wiersza, umieszczając swoje słowa w nawiasie wskazującym dystans wobec współczesności:

(Wierzę,

aby zrozumieć

to, co niedorzeczne.)

Wyznanie drugie, wpisane między myśli o własnej tożsamości -

Jeśli miałem wiarę, to suchą i skrytą,

w której się nic nie działo. Modlitwę zamieniałem

w targ. Moje ciało trwało samotnie

przy Tobie, bo ja nie umiałem żyć Tobą

- nie tylko zastanawia samo w sobie, ale jest w dodatku poprzedzone w tytule wiersza aramejskim słowem “Maranatha" (“Przyjdź, Panie nasz"), pojawiającym się w zakończeniu I Listu do Koryntian i poprzedzającym obietnicę z Apokalipsy św. Jana: “Oto przyjdę niebawem, / a moja zapłata jest ze mną / by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca" (Ap., 22,30)...

Odpowiedź na pytanie, czy te wyznania wiary (a także pojawiające się w “Gnijącej wisience" napomknienie o “nastrojach jansenistycznych" i o udziale w Mszy w Środę Popielcową) są osłabione, unieważnione przez inne wiersze tomu, czy też, przeciwnie, wskazują trudną drogę wyjścia poza duchową pustkę, panującą na rozległych terytoriach współczesności - pozostawiam czytelnikom nowej książki krakowskiego poety.

7. “Gnijąca wisienka", w której autor rozlicza się z samym sobą i z duchowym klimatem współczesności, jest - obok “Sprzecznych fragmentów" - najważniejszym, godnym szczególnej uwagi zbiorem wierszy Marcina Barana. Czy głos poety dotrze do tych, dla których jałowa współczesność jest jedyną dostępną rzeczywistością? A także: czy dosłyszą go ci, którzy o Bogu mówią tylko językiem katechizmu? I o to także warto spytać.

Marcin BARAN, “Gnijąca wisienka i inne wcielenia", Kraków 2003, Wydawnictwo a5.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2004