Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W liście apostolskim "O pewnych zmianach dotyczących wyboru papieża", opublikowanym 26 czerwca, Benedykt XVI wprowadził dwie zasadnicze zmiany. Ważniejsza polega na powrocie do tradycyjnej "reguły przynajmniej dwóch trzecich głosów". Tak więc papieżem może zostać kandydat, na którego zawsze musi zagłosować przynajmniej dwie trzecie kardynałów-elektorów. Jan Paweł II w dokumencie "Universi Dominici gregis" postanowił, że gdyby po 13 dniach konklawe (33-34 głosowanie) żaden kandydat nie otrzymał takiej liczby głosów, to możliwa jest "zasada absolutnej większości", tj. 50 proc. plus jeden głos.
Ponadto Jan Paweł II dopuścił sytuację, w której kardynałowie mogli, ale nie musieli - w przypadku "impasu 13 dni" - wybierać spośród dwóch kandydatów, którzy w ostatnim głosowaniu zdobyli największe poparcie. Istotne, że i w tym przypadku można było posłużyć się "regułą absolutnej większości".
Benedykt XVI również bierze pod uwagę ewentualny "impas 13 dni", ale teraz w takiej sytuacji możliwe jest tylko jedno rozwiązanie: głosowanie na dwóch najsilniejszych kandydatów - oczywiście tylko zgodnie z "zasadą dwóch trzecich głosów".
Wprowadzanie zmian i korekt do reguł wyboru papieża ma swoją długą historię. Od 1179 r., gdy Aleksander III zdecydował, że papieża mogą wybierać tylko kardynałowie, zasady te zmieniali Grzegorz X, Pius X, Pius XII, Jan XXIII, Paweł VI (ograniczył wiek kardynałów-elektorów do 80 lat) i Jan Paweł II. Niemniej do czasu pontyfikatu papieża znad Wisły niezmiennie obowiązywała "zasada dwóch trzecich głosów".
Pierwsze konklawe odbyło się w 1271 r. i wiązało się z prawdziwym wyborczym skandalem, który zaczął się jeszcze w 1269 r. Kilka miesięcy po śmierci Klemensa IV, gdy jeszcze nie było instytucji konklawe, kardynałowie zebrali się w Viterbo, by wybrać nowego papieża. Skłóceni, nie byli zdolni podjąć decyzji przez ponad dwa lata. W końcu zmusiły ich do tego władze świeckie, zamykając wszystkich w pałacu papieskim pod kluczem (łac. cum clavis - stąd "konklawe"). Gdy to nie przynosiło skutku, kazały zdjąć z budynku dach, licząc na wpływ kapryśnej pogody, oraz dostarczając hierarchom niewielkich tylko porcji żywności. Dwa miesiące później wybrano Grzegorza X. Trudno się dziwić, że ten w 1274 r. - by przeciwdziałać przedłużaniu się procesu wyboru papieża - zarządził, by podczas konklawe dostarczać kardynałom tylko chleb, wodę i wino.
Benedykt XVI w czerwcowym liście apostolskim informuje, że zarządzone zmiany wiążą się z petycjami płynącymi do Watykanu o powrót do "zasady dwóch trzecich". Podczas prezentacji papieskiego dokumentu ks. Federico Lombardi, rzecznik Watykanu, powiedział, że uchylono postanowienia poprzednika, by wierni mieli pewność, iż papież został wybrany przez znaczącą większość kardynałów. Jezuita Ladislas Őrsy, wybitny amerykański kanonista, w rozmowie z angielskim tygodnikiem "The Tablet" podkreślił teologiczną wagę takiego rozwiązania. Urząd papieski - powiedział - z istoty ma być widzialnym znakiem jedności całego Kościoła, czemu przeczy "zasada absolutnej większości", gdy wyboru dokonują kardynałowie-elektorzy w gruncie rzeczy "bardziej lub mniej podzieleni". To niedobry znak, gdy konkretny papież od samego początku swojego pontyfikatu dzieli, a nie jednoczy. Benedykt XVI, przypomnijmy, został wybrany już drugiego dnia konklawe, w czwartym głosowaniu, czyli zgodnie z "regułą dwóch trzecich". Miał otrzymać 84 głosy ze 115.
Őrsy uważa, że rozwiązanie Jana Pawła II miało też słabe strony praktyczno-psychologiczne. Chociaż zakładało możliwość zastosowania "reguły absolutnej większości" dopiero po 13 dniach konklawe, to jednak jej oddziaływanie mogło się zaznaczyć już na samym początku, w jakiejś mierze przesądzając o wyborze. "W jakimkolwiek momencie - powiedział jezuita - ktoś otrzyma ponad połowę głosów, lub zbliży się do tego wyniku, a jego zwolennicy będą postrzegani przez mniejszość jako zdeterminowani, to właściwie będzie już po elekcji". Tymczasem tradycyjne rozwiązanie, domagając się nie mniej niż dwóch trzecich głosów, wymusza na grupie większościowej gotowość do kompromisu.
Znakomity watykanolog ks. Thomas Reese, który stracił stanowisko naczelnego redaktora jezuickiego tygodnika "America", bo nie krył niezadowolenia z wyboru kard. Josepha Ratzingera na papieża, po liście apostolskim Benedykta XVI powiedział: "Papieżowi należą się gratulacje za przywrócenie tradycji dwóch trzecich!". Dodał jednak, że obligatoryjne głosowanie na dwóch kandydatów po impasie 13 dni to błąd: "A co, jeśli żaden z tych kandydatów nie zdobędzie przynajmniej dwóch trzecich głosów w kolejnych głosowaniach? Możliwy jest zastój w konklawe bez żadnej możliwości głosowania na kompromisowego kandydata".
Źródła: CNS, KAI, VIS, "The Tablet",