Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dobrze jeszcze, gdy nie sięgają poziomu awantury. A jakiejkolwiek odpowiedzi na najważniejsze teraz pytanie: co dalej? nie znajduję ani na tych seansach, ani w komunikatach o wiodącym od soboty temacie, czyli o ruchu "oburzonych".
Tę wiadomość usłyszałam raz jeden i tylko przypadkiem, choć na śledzeniu informacji spędzam regularnie sporo czasu. Nikt jej nie rozwijał, nie komentował, ba, nie powtórzył. Bo i prawda, cóż stąd, że Polska Akcja Humanitarna ostatnio wysłała ekipę do ginącej z głodu wschodniej połaci Afryki, by dowiercać się tam do tak trudno osiągalnych źródeł wody pitnej i choć potrzeba ich co najmniej kilkadziesiąt, środków wystarczy tylko na pięć? Wiadomości tej nie da się użyć w żadnej nowej awanturze polityków o przegraną albo do wojny ideologicznej z żadnymi nieprzyjaciółmi Pana Boga. Pomyślałam za to, że jest czym się pocieszyć, bo dalej są ludzie, którzy jak dziesięciu sprawiedliwych nieznalezionych w Sodomie uratują nie tylko umierających w Afryce, ale może i nas wszystkich.
Niedługo potem udało mi się usłyszeć polskiego księdza z Egiptu zwracającego się z prośbą do polskich turystów napływających znów na sielankowe wczasy w oddzielonych od reszty kraju ośrodkach hotelowo-plażowych. Żeby z nich czasem wychodzili i zechcieli pojawiać się w kościołach koptyjskich, bo ta ich obecność może powstrzymać wzrastającą fale prześladowań. Dlaczego tu w Polsce słyszymy o tym tak mało? Dlaczego nikt z nas nie wzywa do protestów w tej sprawie, a przynajmniej do modlitwy za tych naszych koptyjskich braci w czasie naszych Mszy niedzielnych? Może pamiętając o nich, użalalibyśmy się trochę mniej nad sobą?
I jeszcze jedna kontra dla pesymizmu tak zewsząd naciskającego, jeszcze jedna mała dawka odtrutki, teraz właśnie podana: to odsłonięty w centrum Moskwy na dziedzińcu Biblioteki Literatur Obcych pomnik Jana Pawła II. Pochylony w fotelu czyta Ewangelię Janową. Nie ma - poza piuską - insygniów papieskich, nie demonstruje, nie wygłasza. Jest - razem ze swoją świętością i bliskością u Boga, czyli ze swoim świadectwem, swoją misją dla świata. Cieszę się razem z tymi, którzy to zrealizowali i byli tam obecni przy odsłonięciu pomnika. To dużo więcej niż symbol.