Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy muzyk grający z nut wykonuje dzieło czy je tylko odtwarza? I czy słuchaczom nie przysługuje przypadkiem prawo do rękojmi? – na te pytania odpowie wkrótce sąd na wniosek dyrekcji Filharmonii Łódzkiej im. Artura Rubinsteina.
Pod koniec 2019 r. w filharmonii rozpoczęła się kontrola Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Pod lupę poszły m.in. umowy o dzieło zawierane z artystami. Kontrolerzy doszli do wniosku, że filharmonicy nie tworzą nowych dzieł, a jedynie odtwarzają utwory innych autorów, powinni być zatem zatrudnieni na umowę-zlecenie, od której trzeba odprowadzić składki na ZUS. Zdaniem urzędników koncertowanie na podstawie umowy o dzieło rodzi prawne absurdy, widzowie bowiem „musieliby formalnie »odbierać« koncert, a dla tych niezadowolonych artysta w ramach rękojmi wykonywałby utwór po raz kolejny, aż do akceptacji repertuaru przez publikę”.
W rezultacie ZUS wydał ponad 20 decyzji o wstecznym naliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Władze Filharmonii Łódzkiej chcą je zaskarżyć. Dyrektor Tomasz Bęben uważa, że szukając gorączkowo pieniędzy, ZUS odbiera muzykom „miano twórców i niezbywalne prawa do tytułu autora dzieła”. ©℗