Żarty z gazowania, z tatuowania numerów milionom ludzi? Lokalizacja dna na naszej prawicy to temat zawsze otwarty

Kaczyński nie panuje nad gniewem ani małym, ani dużym. Człowiek mający problemy z opanowaniem gniewu nie jest dobrym materiałem ani na zwykłego męża, ani na męża stanu.

09.01.2024

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA

Moja noga tam już nie postanie – powiadają chórem, razem i osobno zamożni funkcjonariusze polskiej prawicy. Gdzie ich noga nie postanie? W popularnym sklepie meblowym.

Spośród wielu wydarzeń ostatnich dni, które – nie kryjmy tego – napawać winny nas wszystkich głębokim smutkiem, to akurat wydaje się dość pocieszne. Ogólnie rzecz biorąc, gdzie nie spojrzeć, tam polska prawica jest szalenie pocieszna. Ilekroć jednak uznajemy, że osiągnęła w tej kwestii maksimum, tylekroć okazuje się, żeśmy byli naiwni. Po prostu zdolność do zdobywania nowych szczytów pocieszności jest w tym środowisku absolutnie fantastyczna. 

Zorientowaliśmy się właśnie, że prawica polska posiada dwie osobliwe zdolności – zdobywanie nowych szczytów pocieszności z jednej strony, a z drugiej, gdy już wydaje się, że osiągnęła w jakiejś sprawie dno, okazuje się, że nie, że to dopiero parter. Żarty z mordowania, gazowania, z uwięzienia, z tatuowania numerów milionom ludzi wydają nam się takim dnem właśnie, pozornie, bo musimy być i jesteśmy bardzo ostrożni w formułowaniu brawurowych wniosków. Lokalizacja dna na naszej prawicy to temat zawsze otwarty i nic tej otwartości nie ograniczy, bo prawicową windą da się zawsze zjechać niżej. Jeszcze niżej. Jest to paradoks, ale i specyfika architektury świata tego. Tak być najpewniej musi, a wynika to bezwzględnie z zasad ewolucji, czyli nieuchronności zmian zachodzących w czasie. Od tego nie ma odwrotu. Prawica polska odbywa podróż w jedną stronę, jeśli idzie o poziom umysłowy i wszelkie jej kreacje, w tym smakowe i zapachowe, takoż zmierzają ku jedności. Oczywiście powiada się, że o gustach się nie dyskutuje, uważamy jednak, że jest to założenie niemądre, zwłaszcza gdy ktoś każe nam coś smakować bądź, nie daj Boże – wąchać.

Czy mamy jeszcze zamiar wrócić i rozwinąć problematykę nogi, która nie postanie? Niestety nie. Temat uważamy za wyczerpany. Jest to wydarzenie, wziąwszy wszystkie enuncjacje towarzyszące tej akcji, które każdemu cywilizowanemu człowiekowi prawicy – wierzymy, że gdzieś się taki uchował – powinny dać do tzw. myślenia. Nam dało tyle, że chcemy się podzielić taką oto myślą skrzydlatą: doświadczenie popularnego sklepu w produkowaniu mebli do samodzielnego montażu to pikuś w porównaniu z doświadczeniem w demontowaniu państwa i burzeniu porządku publicznego przez polską prawicę, czego doświadczamy w ostatnich tygodniach w nasileniu szokującym.

Przejdziemy teraz płynnie do wydarzenia poniekąd śmiesznego. Poniekąd, bowiem złapaliśmy się na nowym uczuciu. Oto doszliśmy do wniosku, że ocenianie zachowań czy wypowiedzi b. Gospodarza jako śmiesznych wydaje się nam coraz częściej i coraz mniej stosowne. Tak czy owak, chodzi nam dziś tylko o jedno, jakże charakterystyczne dlań sformułowanie. Dla przypomnienia: wedle J. Kaczyńskiego dziennikarze, którzy zadają mu pytania inne, niż lubi, „mają za to płacone”. A gdy już wyrzekł te słowa, wzburzony – jak wszyscy widzieli – wyszedł. Powiada się o tak postępujących ludziach, że nie panują nad swoim gniewem. I nie jest to ani przesada, ani mniemanie, ani złośliwość. Tak jest i każdy, nawet pobieżnie oglądający sceny polskiego życia politycznego, przyzna nam rację. Jarosław Kaczyński nie panuje nad gniewem ani małym, ani dużym. Nie ulega żadnej wątpliwości, że człowiek mający problemy z opanowaniem gniewu, nie jest dobrym materiałem ani na zwykłego męża, ani na męża stanu. Howgh!

Czy chcemy coś jeszcze mądrego dodać? Żeby nie kończyć smutno, choć wokół jest smutno? Wypada rozwinąć gniewne słowa b. Gospodarza i rzec krótko, bez gniewu, ale twardo: wszyscy jego koledzy, podwładni i podręczni, mają solidnie nadpłacone. Dużo za dużo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 2/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Ich noga