Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Okazało się, że nieco wcześniej wróciła z Indii, gdzie nabawiła się poważnej infekcji bakteryjnej. Zmarła na początku września.
13 stycznia br. został opublikowany raport medyczny na temat tego przypadku (www.bit.do/bakteria). Szczep bakteryjny powoli uśmiercający nieszczęsną kobietę – należący do gatunku Klebsiella pneumoniae, czyli pospolitej pałeczki zapalenia płuc – próbowano unicestwić za pomocą 26 (!) różnych antybiotyków należących do wszystkich grup dopuszczonych do użytku na terenie Stanów Zjednoczonych. Nauce po prostu nie jest znane nic, co jest w stanie wybić tę bakterię.
Przypadek ten ilustruje dobitnie coś, co wiadomo w zasadzie od dawna: my, ludzie, stosujemy antybiotyki potwornie nieodpowiedzialnie. Antybiotyk to świetna idea, dopóki leczona nim osoba rzeczywiście pozbywa się infekcji. Jeśli natomiast dobrany jest źle, jeśli nie przyjmuje się pełnej dawki, jeśli łyka się go bez sensu (np. na infekcje wirusowe, na tzw. przeziębienie) – bakterie nie giną, tylko są... drażnione. Zmusza się je do przyspieszonej ewolucji i przekazuje dalej najsilniejsze mutanty.
Tymczasem tempo odkrywania nowych typów antybiotyków maleje. Z 18 największych firm farmaceutycznych 15 wycofało się z badań nad nowymi antybiotykami – są one kosztowne i mało lukratywne. Trzeźwe analizy finansowe wskazują, że znacznie bardziej opłaca się inwestować w badania nad lekami na schorzenia chroniczne. Choroby serca, otyłość i rak to zdecydowanie cele numer jeden – pacjenci kupują produkty farmaceutyczne latami, a nie raz na rok.
Rzecz w tym, że wspaniałe sukcesy medycyny nas rozleniwiły. Nie wierzymy w to, że nas, dumnych mieszkańców cywilizowanego świata, zabije głupia bakteria. Przecież załatwią ją antybiotyki. Otóż właśnie niekoniecznie. ©