Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do końca czerwca za energię zapłacimy zatem tyle samo, ile dotychczas i na takich samych warunkach (pozostają limity zużycia objętego zamrożoną stawką). W głosowaniu wstrzymali się posłowie odchodzącego obozu władzy, który w ostatniej chwili przygotował rządowy projekt ustawy o zamrożeniu cen energii na cały rok 2024. Przedstawiciele gabinetu Donalda Tuska unikają na razie deklaracji, co stanie się z kosztami energii w połowie przyszłego roku, wszystko wskazuje jednak na to, że nowy rząd nie będzie miał wyjścia i przedłuży zamrożenie cen energii do grudnia. Powód? Ich urealnienie, choć zasadne z ekonomicznego punktu widzenia, oznaczałoby podwyżki rzędu 60-70 proc., doprowadziłoby więc do skokowego spadku jakości życia setek tysięcy najuboższych obywateli.
Statystyczna polska rodzina na rachunki za prąd przeznacza 12,1 proc. swojego budżetu i jest to największa po żywności pozycja na liście jej wydatków. Trzy lata temu na ten sam cel wydawaliśmy niespełna 8 proc. domowego budżetu. W porównaniu z innymi państwami Unii prąd w Polsce nie należy do najtańszych, choć są też kraje, w których za energię płaci się więcej. W pierwszym kwartale tego roku, jak wynika z danych zaprezentowanych w październiku przez Komisję Europejską, za prąd najwięcej płacili Włosi i Grecy – odpowiednio po 158 i 157 euro za megawatogodzinę (ceny na rynku hurtowym). Najtańszą energią cieszyli się w tym czasie Szwedzi, których megawatogodzina kosztowała zaledwie 68 euro – czyli niemal dwa razy mniej niż Polaków (130 euro).
Od wybuchu wojny w Ukrainie, co zmusiło europejską energetykę do szybkiego zastąpienia rosyjskiego węgla i gazu węglowodorami z innych źródeł, ceny energii elektrycznej w Polsce spadają, ale wciąż utrzymują się na poziomie, który wielu odbiorców zmusza do oszczędzania. Średnia cena kontraktu rocznego z dostawą w roku 2024 wyniosła we wrześniu 629,20 zł za megawatogodzinę, była więc niemal trzy razy niższa niż we wrześniu 2022 r. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że to wszystko, na co dziś stać polską energetykę, zasilaną nadal głównie węglem – a więc skazaną na ponoszenie kolosalnych kosztów związanych z opłatami za emisję CO2. Nawet jeśli nowy rząd zniesie ograniczenia dla rozwoju źródeł odnawialnych, problemem pozostanie pojemność przestarzałej polskiej sieci przesyłowej. Energia jądrowa to z kolei pieśń z połowy przyszłej dekady, a i tak na początku będzie źródłem relatywnie drogim.