Zadanie do odrobienia

ARTUR SPORNIAK: „Rzeczpospolita” opublikowała historię ks. Eugenisza Surgenta, który w latach 70. XX w. wykorzystał seksualnie wielu chłopców w kilku diecezjach. Już w niedzielę w parafiach, w których pracował, odczytano komunikat z propozycją pomocy dla ofiar.

KS. PIOTR STUDNICKI: Skontaktowałem się z diecezjalnymi delegatami ds. ochrony dzieci i młodzieży i uznaliśmy, że taka informacja jest potrzebna. Komunikat odczytano w parafiach diecezji bielsko-żywieckiej, koszalińsko-kołobrzeskiej i pelplińskiej. Natomiast odnośnie do dziewczynek skrzywdzonych w Jeleśni w diecezji bielsko-żywieckiej przez ks. Józefa Loranca, o którym „Rzeczpospolita” napisała później, komunikat będzie odczytany w najbliższą niedzielę.

Wiemy, że ofiary ks. Surgenta prawdopodobnie były także w parafii w Wieliczce i na Salwatorze w Krakowie.

Krakowski delegat przekazał propozycję tego pomysłu swoim przełożonym, ale z tego, co wiem, inicjatywa nie została w tej archidiecezji podjęta.

Jak można dzisiaj ocenić postępowanie ówczesnego arcybiskupa krakowskiego kard. Karola Wojtyły?

W przypadkach obu sprawców zastosowano ówczesne prawo kanoniczne. To o tyle zaskakujące, że po Soborze Watykańskim II powszechna była tendencja, by upominać, ale odstępować od karania. Oczywiście dostrzec można brak świadomości skutków krzywdy wykorzystania seksualnego. Ta świadomość rodziła się w Kościele i społeczeństwie z czasem. Pierwsze badania psychologiczne na ten temat pochodzą z połowy lat 70.

Jak wtedy traktowano w Kościele pedofilię?

Jako niemoralne czy przestępcze zachowanie dorosłego. Natomiast perspektywa pomocy ofiarom wtedy nie istniała. To zadanie do odrobienia dzisiaj. Dlatego jeszcze raz apeluję: jeżeli ktoś został wtedy skrzywdzony i potrzebuje pomocy, np. wsparcia psycho- terapeutycznego, niech zgłosi się do Fundacji Świętego Józefa. Dane kontaktowe znajdzie na stronie www.fsj.org.pl. ©℗