Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wolne media to jeden z fundamentów demokracji. Wykrywają nieprawidłowości w postępowaniu polityków i często dopiero po publikacjach w środkach przekazu państwo staje po stronie prawa. Ale z prywatnymi mediami SLD ma kłopot: to dziedzina życia publicznego, której nie udało się tej partii zdominować. Tu - inaczej niż w mediach publicznych czy agendach rządowych - zasada podziału łupów nie działa.
Świadomość tej porażki stała za mataczeniem przy ustawie o mediach. Afera Rywina pokrzyżowała plany: anty-Agory na razie nie będzie. Ale niezależne media są i wizerunkowi SLD szkodzą. Trzeba coś z tym zrobić! Na przykład postraszyć sądami.
W głowach niektórych polityków SLD i ludzi z nim związanych wciąż rodzą się pomysły, by zwiększyć kontrolę nad państwem, podporządkować sobie środki przekazu i zmniejszyć ryzyko wyborczej porażki.
Zaniepokojonych, że ekipa Leszka Millera pozazdrościła przywódcom Ukrainy czy Białorusi, można jednak uspokoić. SLD z pewnością nie chce czerpać z tak siermiężnych wzorców. Idziemy przecież do Europy, więc raczej urzekł ich świat zachodnich garniturów, drogich krawatów i szerokich, błyszczących uśmiechów, które ze spokojem puszcza w kierunku kamer podległych sobie telewizji ot, taki Silvio Berlusconi na przykład.