Z igły widły

Londyński "The Times napisał, że Benedykt XVI pracuje nad dokumentem, w którym udzieli księżom indultu generalnego (pozwolenia "bez ograniczeń) na odprawianie Mszy w rycie trydenckim, powszechnie używanym w Kościele do reformy liturgicznej Pawła VI z 1969 r. Rewelacje dziennika powtórzyło wiele mediów, także w Polsce, mimo że daleko im do precyzji.

18.10.2006

Czyta się kilka minut

Młody ksiądz Joseph Ratzinger odprawia dla turystów Mszę w rycie trydenckim, lato 1952 r. /
Młody ksiądz Joseph Ratzinger odprawia dla turystów Mszę w rycie trydenckim, lato 1952 r. /

Z ustaleń agencji CNS, dziennika "The Washington Post" czy tygodnika "National Catholic Reporter", zwykle dobrze poinformowanych w sprawach watykańskich, wynika, że - owszem - jest wysoce prawdopodobne, iż Benedykt XVI pracuje nad dokumentem o Mszy trydenckiej, ale nic nie wskazuje na to, by chodziło o indult generalny. Według anonimowych źródeł watykańskich, w rachubę może wchodzić tylko powiększenie istniejących już możliwości celebracji tej Mszy.

Innymi słowy, po medialnej burzy wywołanej przez "Timesa" wiemy o sprawie właściwie tyle samo, ile przed burzą. Wszak dla w miarę uważnego obserwatora poczynań Benedykta XVI jeszcze jako kardynała, kwestia "powrotu" Mszy trydenckiej "wisiała w powietrzu" praktycznie od początku pontyfikatu. Joseph Ratzinger nie raz przecież krytykował sposób wprowadzenia w życie reformy liturgicznej, wyrażał przywiązanie do liturgii "trydenckiej" i widział potrzebę jej odrodzenia w Kościele, również jako lekarstwa na choroby, które w praktyce związały się z Mszą Pawła VI. Chyba najwyraźniej - i niejako programowo - przedstawił takie stanowisko w 2000 r. w książce "Duch liturgii" (polskie wydanie - 2002).

W komentarzach po publikacji "Timesa" często, jeśli nie najczęściej powtarzało się stwierdzenie, że papieski indult miałby na celu pojednanie z Kościołem tradycjonalistycznego ruchu lefebrystów, czyli uleczenie jedynej schizmy, jaka powstała w Kościele na fali Soboru Watykańskiego II. Abp Marcel Lef?bvre, ojciec tego soboru, a potem przywódca schizmy, odrzucił nauczanie Vaticanum II o ekumenizmie, innych religiach i wolności religijnej. Potem z furią sprzeciwił się reformie liturgicznej, widząc we Mszy Pawła VI kwintesencję herezji i zła w Kościele. Lefebryści pozostają wierni Mszy trydenckiej i za konieczny warunek pojednania z Watykanem (rozmowy na ten temat się toczą) uważają ogłoszenie indultu generalnego. Trudno nie przyjąć, że Benedykt XVI, rozważając tę kwestię, ma na uwadze pojednanie z lefebrystami, niemniej to tylko jeden z aspektów całej sprawy.

W teologicznej wizji liturgii kard. Ratzingera Msza Piusa V była bowiem, i bez wątpienia nie przestała być, czymś o niebo więcej niż narzędziem do osiągania jakichś - nawet najszczytniejszych - celów. W 2001 r., na sympozjum podczas Dni Liturgicznych w benedyktyńskim opactwie Fontgombault (cieszącym się indultem na sprawowanie Mszy trydenckiej), gdzie padło bardzo wiele krytycznych słów pod adresem posoborowej reformy liturgicznej, kardynał w swoim referacie powiedział: "To, co było aż do 1969 r. właściwą liturgią Kościoła, czymś najświętszym dla nas wszystkich, nie może po 1969 stać się - na mocy niewiarygodnego pozytywizmu - czymś nie do przyjęcia. Jeśli chcemy być wiarygodni (...) - jest absolutnie konieczne, abyśmy uznali, że to, co było fundamentalne przed 1969, pozostaje takim także potem (...) stary Mszał jest punktem odniesienia, (...) ten Mszał Kościoła daje kryterium, do którego można się odwoływać, i staje się schronieniem dla wiernych, którzy w swoich parafiach nie znajdują już liturgii celebrowanej rzeczywiście według autoryzowanych tekstów Kościoła".

W Fontgombault kard. Ratzinger mówił także o konieczności "przywrócenia" Mszy Piusa V w życiu Kościoła, ale podkreślił, że wiążą się z tym pewne zagrożenia. Wspomniał o możliwości arbitralnego czy subiektywnego wyboru liturgii przez wiernych: "jeśli kościelność stanie się kwestią swobodnego wyboru, jeśli w Kościele będą kościoły obrządkowe, które się będzie wybierało według subiektywnego kryterium - tworzy to problem. (...) Otworzenie teraz możliwości wyboru swego Kościoła ? la carte byłoby rzeczywiście ranieniem struktury Kościoła. Powinniśmy więc szukać - jak mi się zdaje - jakiegoś niesubiektywnego kryterium, aby otworzyć możliwość używania starego Mszału".

Czy Benedykt XVI odkrył już takie kryterium, przekonamy się wkrótce. Cokolwiek jednak przyniesie czas - powiedział anonimowy przedstawiciel Watykanu - nie należy się spodziewać znaczących zmian w praktyce Kościoła. Liczba katolików, którzy są przywiązani do starego Mszału, nie przekracza 1 proc. wszystkich wiernych, a i oni znają już parafie czy domy zakonne, w których sprawuje się Mszę Piusa V. Tak więc jest nieprawdopodobne, by nowy dokument papieski zrobił "z igły widły", chociaż ułatwi dostęp do starej liturgii tym, którzy tego pragną.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2006